Elektryki? Tak, ale nie. Maserati zostawia sobie furtkę bezpieczeństwa
110 lat od momentu założenia Maserati stoi przed nie lada wyzwaniem: ekspansją na rynku luksusowych elektryków. Premiera GranCabrio Folgore zdradziła więcej, niż można by sądzić.
22.04.2024 11:01
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dyrektor zarządzający Maserati wił się jak piskorz, odpowiadając na pytania dziennikarzy dotyczące roku 2028. Wtedy też oferta marki stanie się elektryczna, ale... to zależy od rynku. Innymi słowy: Włosi zostawiają sobie furtkę bezpieczeństwa. Będą w stanie zaoferować elektryczne odmiany swoich modeli, ale to rynek zdecyduje, czy przebiją się do szerszej grupy klientów, o ile można o takiej mówić w przypadku Maserati.
– Luksusem jest możliwość wyboru – usłyszałem z ust Davida Grasso.
Kto więc miałby popchnąć naprzód elektryfikację? Oczywiście bogaci klienci, ale przede wszystkim tacy, którzy są otwarci na nowe technologię, lubiący być pierwszymi, nazywani "alpha customers". Maserati otwiera się na młodych, współpracować ma z liderem zespołu Maneskin.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Przyglądając się jednak konstrukcji GranCabrio Folgore (to po włosku "błyskawica") można być nie lada zaskoczonym. To nie jest klasyczny pomysł "deskorolki" (ogniwa pod autem) jak np. w Grecale, a opracowana od postaw konstrukcja tworząca z akumulatorów literę T. Pracowano nad nią od 2017 roku i biorąc uwagę księgowe ambicje Carlosa Tavaresa, to niemal cud, że przeżyła ona połączenie Grupy PSA z Fiatem.
Takie ustawienie ogniw ma swoje zalety: różnic pomiędzy wersją spalinową a elektryczną praktycznie nie ma. Adaptacja auta jest niemal kosmetyczna. Pozycja za kierownicą jest bliższa "klasycznym" autom, konstrukcja jest też sztywniejsza. I choć wykorzystano tu aluminium i magnez, to i tak elektryk jest cięższy o ok. 300 kg.
Co ciekawe, choć trzy silniki generują około 1200 KM, tak akumulator o użytecznej pojemności 83 kW jest w stanie "dać" energii na nieco ponad 800 KM. Ogniwa przyjmą moc 270 kW, a ładowanie ma zająć 18 min – choć Maserati woli, by mówić o 100 km w 5 minut. GranCabrio w wersji elektrycznej przyspiesza do setki w mniej niż 3 s. W świecie elektryków – standard.
Maserati jednak kojarzy się z dźwiękiem V8. Z tego powodu postawiono na wodoszczelny głośnik o mocy 120W (czyli mniej więcej o połowę mniej niż przeciętny soundbar) mający 20 cm średnicy, potrafiący hałasować na poziomie 107 decybeli, czyli niczym motocykl bez tłumika. Dźwięk słyszeliśmy już przy premierze GranCoupe. Ekscytujące? Na pewno nie tak, jak stare, dobre V8.
Ekskluzywne elektryki stanowią pewną niszę, która jest trudna do spenetrowania, a Maserati nie ma w rękawie innowacji, które zmieniają zasady gry. Może jednak sentyment do trójzębu będzie na tyle duży, że "alpha customers" przesiądą się do gamy Folgore? Zobaczymy.