Do przodu Kii e-Soul trudno mieć zastrzeżenia© Fot. Michał Zieliński

Kia e‑Soul wygląda nietypowo i ma świetny napęd. Mnie przekonała

Michał Zieliński
12 kwietnia 2019

Z jednej strony Kia e-Soul ma nietypowy wygląd i przestronne wnętrze, czyli to, czego oczekujemy od miejskiego crossovera. Z drugiej jest szybka i ma duży zasięg, czyli posiada to, czego chcemy od "elektryka". Pytaniem pozostaje cena, choć i bez niej zapowiada się jedna z najciekawszych propozycji na rynku.

Obraz

Powrót Kii Soul na polski rynek może być dla wielu zaskoczeniem. W końcu dotychczasowe dwie generacje miejskiego crossovera z Korei nie biły rekordów sprzedaży. W tej roli zdecydowanie lepiej sprawdza się Stonic, który – jak sama nazwa wskazuje – jest bardziej stonowany. Z kolei na świecie Soul jest hitem.

Od 2009 roku firma sprzedała blisko 1,7 mln egzemplarzy i nowy model jest na dobrej drodze, by dołożyć sporo do tego wyniku. Ma jeszcze więcej miejsca i wygląda odważniej, więc wszystko się zgadza. Tylko wróćmy z tego światowego spojrzenia na nasze podwórko. Do Europy trafi tylko jedna wersja Soula i właśnie taką miałem okazję jeździć we Frankfurcie. I tak, ten samochód jest elektryczny.

Złącze ładowania w Kii e-Soul
Złącze ładowania w Kii e-Soul© Fot. Michał Zieliński

Konkretnie nazywa się e-Soul, dzięki czemu wpisuje się w nową nomenklaturę Kii. Równocześnie Koreańczycy wprowadzają na rynek model e-Niro i jak łatwo się domyślić, to po prostu elektryczna wersja Niro. Ten samochód trafi do Polski dopiero w 2020 roku, lecz e-Soul to znacznie bliższa przyszłość. Pierwsze egzemplarze mają pojawić się u dilerów już na wakacje i zdecydowanie jest na co czekać.

Jaka jest Kia e-Soul?

Anglicy mówią "porozmawiajmy o słoniu w pokoju" i tutaj tym słoniem jest wygląd auta. O ile do masywnego przodu nikt nie powinien mieć zastrzeżeń – te przymrużone reflektory są genialne! – to tył wymaga komentarza. Styliści zaszaleli. Światła są poprowadzone dookoła tylnej szyby, która zdaje się być olbrzymia. Na czarnej tafli umieszczono wysepkę i to tam znajduje się logo producenta. W dolnej części znajduje się kontrastująca nazwa modelu i oznaczenie elektrycznego napędu.

Tył jest kontrowersyjny, choć mi się poboda
Tył jest kontrowersyjny, choć mi się poboda© Fot. Michał Zieliński

Im więcej czasu spędzałem z e-Soulem tym bardziej przemawiał do mnie ten projekt. Od razu widać, że nie powstawał on z myślą o europejskich klientach i być może dlatego mi pasuje. Wyobrażam sobie ten samochód na szerokich, amerykańskich drogach, najlepiej w słonecznej Kalifornii. Czuję, że idealnie wpisywałby się w tamtejsze krajobrazy. Będę też bronił tego designu, ponieważ wnosi coś nowego. W czasach, gdy pod każdym zdjęciem auta czytam „ale przecież to wygląda jak…” dostaliśmy porcję świeżości. Jestem więc na tak.

Kontrowersyjnie jest też we wnętrzu. Poszczególne elementy na desce centralnej zostały wpisane w wielką elipsę, a na jej środku znajduje się panoramiczny, 10,25-calowy wyświetlacz. Całe szczęście Koreańczycy nie zrezygnowali z przycisków, a całość jest czytelna i prosta w obsłudze. Tradycyjnie im niżej, tym trafiamy na twardsze plastiki, ale wszystko jest dobrze poskładane.

Kokpit wygląda znajomo, ale widać, że projektanci zrobili coś nowego
Kokpit wygląda znajomo, ale widać, że projektanci zrobili coś nowego© Fot. Michał Zieliński

Dużym plusem jest przestronność. Zarówno z przodu, jak i z tyłu jest mnóstwo miejsca (w końcu e-Soul ma 2,6 m rozstawu osi). Pozycja za kierownicą mogłaby być lepsza, choć Kia podkreśla, że siedzi się wysoko i traktuje to jako zaletę. Podobnie sytuacja wygląda z tyłu, choć miejsca na stopy, nogi i głowę nie brakuje. Jedynym problemem może być bagażnik, który ma tylko 315 litrów pojemności. Pod nim znalazła się przegródka na ładowarkę.

A jak jeździ Kia e-Soul?

Układ napędowy to coś, co znamy już z Hyundaia Kony Electric czy Kii e-Niro. Do dyspozycji miałem mocniejszy wariant z 204-konnym silnikiem i baterią o pojemności 64 kWh, która pozwala na przejechanie 452 km wg normy WLTP. W ofercie pojawi się też słabsza odmiana, w której motor ma 136 KM, a akumulator 39,2 kWh. Kia twierdzi, że tutaj zasięg wyniesie 276 km.

Do wyboru mamy cztery tryby jazdy: Eco, Normal, Sport oraz Eco Pro. Na pierwszy ogień poszedł Sport, który oferuje najlepsze osiągi, choć e-Soul potrafi wcisnąć fotel w każdym z nich. Sprint do setki trwa 7,9 sekundy, lecz ważniejsza jest elastyczność. Auto bez problemu rozpędza się niezależnie od prędkości z jaką się poruszamy. W trybie Normal reakcja na pedał gazu jest bardziej ospała, ale nie jest to tak uciążliwe, jak w Eco. Ten ostatni ogranicza też prędkość maksymalną do 130 km/h. Eco Pro wyłącza klimatyzację i większość systemów, a prędkość jest ograniczona do 90 km/h.

Trzecia generacja Kii Soul jest ciągle pudełkowatym crossoverem, ale teraz ma mniejszy prześwit
Trzecia generacja Kii Soul jest ciągle pudełkowatym crossoverem, ale teraz ma mniejszy prześwit© Fot. Michał Zieliński

Niezależnie od wyboru trybu można regulować siłę, z jaką działa rekuperacja. Służą do tego łopatki umieszczone na kierownicy. Im wybierzemy wyższy numer, tym auto będzie mocniej zwalniać po odpuszczeniu pedału przyspieszenia. Nawet w najwyższym z czterech przełożeń nie działa to tak mocno, jak w Nissanie Leafie, który wręcz pozwala na jazdę bez użycia hamulców. Tutaj nie jest to niemożliwe, ale zdecydowanie trudniejsze niż w japońskim kompakcie.

Auto miałem okazję wypróbować na niemieckiej autostradzie, drogach podmiejskich i w mieście. Od razu zwróciłem uwagę na wyciszenie wnętrza. Nawet przy 140 km/h nie ma mowy o szumie, który jest tak charakterystyczny dla crossoverów. Pozytywnie zaskoczyło mnie też zawieszenie. Spodziewałem się, że e-Soul będzie miękkim autem zestrojonym na rynek amerykański, tymczasem okazał się być zwartym "Europejczykiem". Średnie zużycie prądu wyniosło 15,8 kWh/100 km, co jest bardzo dobrym wynikiem.

Ja czuję się przekonany

Kia e-Soul jest po prostu fajna. I tyle
Kia e-Soul jest po prostu fajna. I tyle© Fot. Michał Zieliński

Pod wieloma względami Kia e-Soul ma wszystko to, czego szukam w aucie tego typu. Po pierwsze, jest świetnym crossoverem. Wygląda atrakcyjnie i nietypowo, a do tego ma bardzo przestronne wnętrze. Nie pisałem o wyposażeniu opcjonalnym, które obejmuje głośniki Harmann/Kardon czy bezprzewodową ładowarkę do telefonu. Po drugie, jest świetnym "elektrykiem". Napęd jest dynamiczny i bardzo oszczędny. Zasięg przekraczający 400 km jest zdecydowanie do osiągnięcia bez większych wyrzeczeń.

Pytaniem pozostaje cena. Kia nie zdradza, ile będzie kosztować e-Soul. Patrząc na cennik siostrzanego Hyundaia Kona Electric, można strzelać w co najmniej 150 tys. zł, zaś topowa, testowana wersja może przekroczyć 200 tys. zł. Po cichu liczę, że Koreańczycy nas pozytywnie zaskoczą i cena e-Soula będzie niższa. Niezależenie od decyzji importera czuję, że auto dołoży ważną cegiełkę do rozwoju rynku samochodów elektrycznych w Polsce. Ponieważ – przynajmniej po tak krótkiej jeździe – Kia e-Soul zdaje się być w zasadzie idealna.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/28]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (30)