Rosyjskie ładowarki wyłączone. Ukraińska firma zostawiła sobie lukę

Ładowarki na rosyjskiej autostradzie M11 odmówiły posłuszeństwa i wyświetlały proukraińskie hasła. Wszystko przez pewną lukę w oprogramowaniu.

Autostrada M11 łączy Moskwę z Sankt Petersburgiem. Choć liczba samochodów elektrycznych w Rosji jest wyjątkowo niska – 13 tys. pojazdów to wynik gorszy od Polski – tak uderzenie w część infrastruktury jest poważnym zagadnieniem. Wszystko przez ukraińskich poddostawców części.
Firma eneretyczna Rosseti potwierdza tę anomalię. Wynika to z procedury zakupowej ładowarek – w ramach otwartego przetargu miała je postawić firma "Gzelprom", lecz główne komponenty, w tym sterownik, wykonany jest przez ukraińską firmę Autoenterprise z Charkowa.

Autoenterpise zna ten sprzęt na wylot i zostawił sobie możliwość ukryte dostępu. Nawet po części przyznano się do "żartu", umieszczając wideo na swoim profilu na Facebooku. Dlatego też ładowarki wyświetlały proukraińskie hasła na autostradzie M11. Stacje "działają na razie w izolacji" i aktualizowane jest w nich oprogramowanie. W krótkim czasie mają wrócić do pracy.
Warto wspomnieć, że GreenWay i Tesla pomagają w Polsce uchodźcom podróżującym elektrykami. GreenWay umożliwia darmowe ładowanie, a Tesla udostępniła bezpłatnie supercharger pod Rzeszowem dla wszystkich pojazdów elektrycznych.
Obserwuj nas na Google News:


Polecane przez autora:
- Przez wojnę może pojawić się nowe paliwo. Szybciej niż się spodziewano
- Ford i Volvo chcą zakazu sprzedaży aut spalinowych po 2035 roku. Dołączają do 26 firm
- Porsche Mission R w końcu jeździ. Ma 1088 KM i ładuje się w 15 minut
Ten artykuł nie ma jeszcze komentarzy
Pokaż wszystkie komentarze