Pierwsza jazda: Audi Q4 e‑tron - twój kolejny (elektryczny) SUV
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Teoretycznie kompaktowy pod względem rozmiarów, ale miażdżący klasyczne auta pod względem przestrzeni wewnątrz. Robi też wrażenie niskim zużyciem prądu. Elektryczne Audi Q4 e-tron wjeżdża do salonów, a największą konkurencją są jego bliźniacy z koncernu Volkswagena. Oto, co ma do zaoferowania.
Audi Q4 e-tron - pierwsza jazda, opinia
Ten system znamy od dawna – Grupa Volkswagena opracowuje płytę podłogową, a kolejne marki – Seat, Škoda, Volkswagen czy Audi mają mniej lub bardziej wolną rękę w opracowywaniu na jej podstawie auta kompaktowego – Leona, Octavii, Golfa czy A3. Teraz tę samą zasadę przyjęto w przypadku samochodów elektrycznych. To czyni z Q4 e-trona niespotykanego przedstawiciela marki – oferowanego z hamulcami bębnowymi z tyłu (o nich później) oraz z napędem na tył, niczym sportowe R8.
Audi Q4 e-tron to bliźniak Volkswagena ID.4 (powstają nawet na jednej linii montażowej) oraz Škody Enyaq. Widać to doskonale z profilu – głównie po krótkiej masce i linii dachu. Rozstaw osi to 2764 mm, kilka centymetrów więcej niż w przypadku kompaktowej Octavii. Wewnątrz jednak mówimy o kosmicznej, jak na taką płytę, przestrzeni. Po ustawieniu fotela "pod siebie" (mam 180 cm wzrostu), na tylnej kanapie miałem jeszcze 15-20 cm wolnego miejsca pomiędzy kolanem a oparciem fotela. Bagażnik ma 520 l, a w kabinie znajdzie się jeszcze 25 l w rozmaitych schowkach.
Klienci nie chcieli, by auto elektryczne różniło się od tradycyjnego wozu – mamy więc klasyczne menu i podgląd zegarów jak w spalinowych audi. Uwagę zwraca duża powierzchnia podszybia (wymusił to kąt pochylenia szyby) oraz sporo miejsca pomiędzy fotelami na drobiazgi – nie ma przecież przekładni, która zazwyczaj lądowała w tym miejscu. Tutaj też, na wyspie przy tunelu środkowym, pojawiło się trochę taniego plastiku piano black.
Audi po raz kolejny ścięło kierownicę (tym razem u góry), przez co przypomina już ona te z Grand Theft Auto 3. Zniknęły z niej klasyczne przyciski i pojawiły się dotykowe panele (niewygodne, niedokładne i trudne w obsłudze). Siedzenia z kolei są wykonywane z materiałów z recyklingu, głównie butelek. 26 z nich składa się na jedno siedzisko. E-tron jest – według producenta – produkowany bezemisyjnie. Tam, gdzie nie da się tego uniknąć, korzyść dla klimatu mają przynieść projekty "na boku".
Nie oznacza to jednak, że Audi po prostu przerzuciło wnętrze z innych modeli i olało sprawę. Przede wszystkim pojawił się nowy wyświetlacz przezierny, który potrafi na szybie wskazać nam strzałką w którą ulicę skręcić. Wcześniej taki gadżet – ale pokazywany na ekranie – pojawił się u Mercedesa. Dodatkowo wyświetlacz na szybie podkreśli nam linię pasa, którą przekraczamy, upominając niesfornych kierowców. Robi to wrażenie, ale na razie trudno mi powiedzieć czy nie są to po prostu zbędne dodatki. Tak, jak możliwość wyboru jednego z 4 kształtów świateł do jazdy dziennej z poziomu multimediów.
O wiele więcej dzieje się w układzie napędowym, którego nie widać przecież z zewnątrz. Zacznijmy od podstaw: w ofercie znajdziemy auta z akumulatorem 55 kWh (bazowe egzemplarze) lub 82 kWh. Z mniejszym dostajemy silnik na tylnej osi o mocy 170 KM. Zasięg to ok. 350 km.
Z większym można połączyć jeden (204 KM) lub dwa silniki (na obu osiach o łącznej mocy 299 KM). Q4 e-tron nie jest sprinterem, bowiem najszybsze wersje przyspieszają do setki w 6,5 sekundy, czyli na poziomie szybkiego hothatcha. Zasięg to nawet 500 kilometrów.
Oczywiście jak zwykle podchodziłem wyjątkowo sceptycznie do informacji producenta, więc nie pozostało nic innego jak samemu sprawdzić możliwości auta. W pełni naładowane wskazywało zasięg 480 km. Zjeżdżając z górek w okolicach Karpacza auto odzyskiwało energię, więc było przygotowane na naprawdę długą trasę. Odzyskiwanie, a więc hamowanie przez silnik, pozwoliło na montaż hamulców bębnowych z tyłu. Sprawdzą się one nie tylko pod względem wydajności, ale też nie są tak wymagające serwisowo jak układ tarczowy, więc w tym scenariuszu sprawdzą się po prostu lepiej.
W takich warunkach – poruszając się pomiędzy kolejnymi miejscowościami dość dynamicznie – Audi Q4 e-tron zużyło ok. 13,5 kWh, czyli tyle, ile wydajna lodówka w ciągu dwóch tygodni. To bardzo, bardzo dobry wynik, który nie jest jednak zaskoczeniem – Mateusz Żuchowski wyciągnął w bliźniaczej škodzie wynik 19 kWh jeżdżąc po mieście, a znajomi z innych redakcji potwierdzali niskie zużycie prądu. To cieszy – trzeba jednak pamiętać o odzyskiwaniu energii np. przedłużając hamowanie.
Bazowe egzemplarze Audi Q4 e-trona wycenione są na 195 tys. zł, topowe – ok. 250 tys. zł bez licznych dodatków. Najtańsze e-trony można wziąć w leasing (5 proc. opłaty wstępnej, 3 lata leasingu, 30 tys. km przebiegu) z ratą od ok. 1887 zł. Nie da się ukryć, że jest to niezła oferta. Największym konkurentem Q4 e-trona są oczywiście koncernowe bliźniaczki, bowiem nie każdy klient będzie chciał dopłacić więcej za znaczek.