Dzień dobry, Nissan Leaf! Sprawdzę, jak się żyje z elektrykiem "na dopłatę"
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Czy elektryki łapiące się na rządowe dopłaty mogą się sprawdzić jako główne auto w garażu? Wielu mówi, że nie. Ja jednak wolę przekonać się o tym na własnej skórze. Rozpoczynam test długodystansowy elektryka "na dopłatę", a za przykład posłuży Nissan Leaf.
Nissan Leaf 40 kWh - test długodystansowy
Trudno nazwać pierwszą turę programu dopłat do aut elektrycznych sukcesem. Choć przygotowane pieniądze miały wystarczyć na wsparcie zakupu 2000 samochodów osobowych na prąd, 31 lipca nabór został zakończony z wynikiem 344 pojazdów (wliczając w to taksówki i vany). Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej już zapowiada, że będzie wyciągał wnioski.
Jakie? Na to jest zbyt wcześnie, choć krytyka płynęła z każdej strony. Program miał skomplikowane zasady, nie przewidywał dopłat dla przedsiębiorców, a sama wysokość bonifikaty była niższa, niż początkowo. Miało być do 37,5 tys. zł, skończyło się na niecałych 19 tys. zł. Nie zrozumcie mnie źle – to nie jest mało. Jednak jeśli ktoś by mi obiecał pizzę, ale dał tylko połowę, to też bym się czuł trochę rozczarowany.
Sporo się mówiło o limicie ceny auta. O dopłatę można było się ubiegać tylko w przypadku samochodów kosztujących mniej niż 125 tys. zł. W momencie ogłoszenia tego zapisu na rynku były zaledwie 3 modele spełniające, które go spełniały. Teraz ta liczba wzrosła dwukrotnie, czasem dzięki promocjom. Na taki ruch zdecydował się Nissan i to właśnie Leaf zaparkował w moim garażu. Chcę sprawdzić, jak się żyje na co dzień z elektrykiem "na dopłatę".
Jaki jest Nissan Leaf?
Druga generacja Leafa występuje w dwóch wariantach: z akumulatorem 40 kWh i 62 kWh (nazwana e+), ale odpowiednią cenę ma tylko ten pierwszy. Oznacza to, że deklarowany zasięg wynosi 270 km. Oczywiście w ramach testu sprawdzę, ile realnie ten samochód jest w stanie przejechać w warunkach miejskich oraz na trasie.
Odmiana z większym ogniwem jest też mocniejsza, ale bazowego Leafa nie można nazwać słabym. Motor elektryczny generuje tu 150 KM i 320 Nm, co wystarcza, by kompakt rozpędził się do 100 km/h w 7,9 s. Prędkość maksymalna została ograniczona do 144 km/h.
Co ma Nissan Leaf?
Każdy Leaf jest wyposażony w szybkie złącze ładowania prądem stałym o mocy do 50 kW. Warto jednak pamiętać, że o ile europejska konkurencja stawia na złącze CCS, to Nissan wybrał standard CHAdeMO. W codziennym użytkowaniu w Polsce nie powinno to być problemem. Przy moich wielu krajowych podróżach elektrykami nie trafiłem na stację, która nie miała takiej wtyczki (za granicą jest to np. sieć Ionity). Kojarzę natomiast ładowarki, gdzie auta z CCS prądem stałym nie naładujemy.
Standardem jest też doskonała funkcja e-Pedal, którą doceniliśmy w 2019 roku, gdy Nissan Leaf został wyróżnionym tytułem Miejskiego Wojownika w plebiscycie na Samochód Roku Wirtualnej Polski. W dużym skrócie: bardzo mocno działająca rekuperacja pozwala tu na jazdę wyłącznie przy użyciu pedału przyspieszenia. W moim wypadku przyzwyczajenie się do tej funkcji zajęło kwadrans, a po pedał hamulca sięgam w naprawdę podbramkowych sytuacjach.
Wybierając auto na dopłatę, trzeba zdecydować się na bazową wersję wyposażeniową Acenta i trzeba przyznać, że oferuje ona sporo w standardzie. Mamy tu m.in. klimatyzację automatyczną, system multimedialny z 8-calowym wyświetlaczem oraz wsparciem dla Apple CarPlay i Android Auto, inteligentny tempomat, bezkluczykowy dostęp do auta czy usługę NissanConnected, dzięki której można sterować wybranymi funkcjami samochodu z telefonu.
Testowy egzemplarz został doposażony w kilka opcji, np. "Pakiet zimowy" zawierający podgrzewane fotele i kierownicę czy "Pakiet Nissan AVM", który dokłada kamerę 360 stopni wraz z kompletem czujników parkowania. Cena tak skonfigurowanego Leafa nie przekracza jednak 125 tys. zł, czyli mieści się w ciągle obowiązującym limicie dla dopłat.
Jaki jest plan?
Przed elektrycznym nissanem szereg wyzwań, które mają na celu pokazać, czy auta elektryczne już dzisiaj są realną opcją dla polskich kierowców. Między innymi to właśnie dlatego wybór padł na Leafa. To jeden z najpopularniejszych elektryków w Polsce, a także najchętniej wybierany samochód na prąd w kraju w 2020 roku (dane IBMR Samar z maja 2020).
Wspominałem już o sprawdzeniu realnego zasięgu auta. W planach jest też porównanie z bardziej konwencjonalnym rywalem oraz rozprawienie się z mitami na temat elektromobilności. Koniecznie zaglądajcie na naszego facebooka oraz instagrama, a także na nasz kanał na YouTubie, gdzie będą pojawiać się relacje z kolejnych etapów przygody z Leafem. Jeśli natomiast macie jakieś pytania lub prośby, zapraszam do komentarzy i na mój prywatny profil na Instagramie.