Chevrolet Bolt po lifcie sprawi, że zatęsknisz za GM. To tani elektryk z dużym zasięgiem

Gdy General Motors pożegnał się z Oplem, nadzieje na nową Amperę-e zniknęły. Jej amerykański brat, czyli Chevrolet Bolt, doczekał się jednak odświeżenia. Elektryczny kompakt ma teraz większy zasięg, niższą cenę, nowe gadżety i dostał nawet wersję EUV.

Opel Ampera-e to samochód elektryczny, o którym chyba mało kto pamięta. Nic dziwnego – nie był oficjalny oferowany w Polsce, a jedyne, z czym mi się kojarzy, to ograniczona dostępność na rynku europejskim. Inaczej sytuacja wyglądała za oceanem, gdzie jako Chevrolet Bolt znacznie bardziej wbił się w świadomość klientów. Teraz auto doczekało się liftingu.

Zacznijmy od najważniejszych liczb. Deklarowany zasięg Bolta to 259 mil, a więc 416 km. Z kolei ceny będą startować z poziomu 31 995 dolarów. Przeliczenia ich na złotówki nie ma sensu ze względu na inną specyfikę rynków, ale dodam, że Hyundai Kona Electric z akumulatorem 64 kWh (258 mil zasięgu) kosztuje tam przynajmniej 37 390 dolarów, a Tesla Model 3 zaczyna się od 37 990 dolarów (263 mile zasięgu). Czyli jest tanio.

W kwestii napędu – niewiele. Auto ciągle ma silnik o mocy 150 kW (204 KM) i 360 Nm momentu obrotowego. Prąd jest przechowywany w akumulatorze o pojemności 65 kWh. Co ważne, ogniwo jest aktywnie chłodzone, więc nie powinno być problemów przy szybkim ładowaniu, a Chevrolet mówi, że w 30 min będzie można "dorzucić" ok. 100 mil (160 km) zasięgu. Pokładowa ładowarka AC ma być w stanie przyjąć nawet 11 kW.

Na zewnątrz pojawił się nowy przód. Bolt wygląda nowocześniej, ale ważniejsze od stylu są nowe radary i kamery. Dzięki nim w elektrycznym chevrolecie pojawia się Super Cruise, czyli rozwiązanie znane już z cadillaków. To funkcja pozwalająca na autonomiczną jazdę "bez trzymanki". Co prawda Bolt sam nie zmieni pasa ruchu, ale na wybranych drogach pozwoli kierowcy puścić kierownicą i zdjąć nogi z pedałów.

Zmieniło się też wnętrze, gdzie pojawiły się specjalne radary, które też są częścią Super Cruise. Mają pilnować, czy kierowca na pewno patrzy się na drogę. Poza tym mamy przyciski zamiast drążka wyboru kierunku jazdy, nowy guzik włączający funkcję prowadzenia przy użyciu jednego pedału, a system multimedialny obsługuje teraz bezprzewodowo Apple CarPlay oraz Android Auto. Tradycyjnie jest też mowa o lepszych materiałach w kabinie.

Bolt doczekał się większego brata, który został ochrzczony EUV. General Motors mówi, że to skrót od "electric utility vehicle", z ang. "elektryczny samochód użytkowy", ale to można pominąć. Prawdę mówiąc, jest to po prostu napompowany Bolt stylizowany na SUV-a.

Wersja EUV jest o ok. 6 cali (ok. 15 cm) dłuższy od zwykłego hatchbacka, co przekłada się na o 3 cale (ok. 7,6 cm) więcej miejsca na nogi z tyłu. Pojemność bagażnika jest mniejsza – 462 l zamiast 470 l. EUV przejedzie też mniej. Tutaj deklarowany zasięg wynosi 402 km. Cena bazowa jest wyższa o 2 tys. dolarów.

Chevrolet Bolt raczej nie zawita do Europy. General Motors prawie na istnieje na naszym kontynencie, odkąd pożegnało się z Oplem/Vauxhallem. Szkoda, bo ten Bolt mógłby być mocnym graczem w coraz mocniejszym segmencie elektrycznych kompaktów. Na rynku amerykańskim auto pojawi się na wakacje.