Porsche podniesie ceny swoich aut. Nie tylko przez koszty produkcji
Porsche zapowiedziało, że planuje kilkuprocentowe podwyżki cen swoich aut. Niemiecki producent nadal odczuwa skutki kryzysu związanego z brakiem półprzewodników i regularnymi dostawami części.
Mimo, że apogeum problemów związanych z dostępnością półprzewodników miało miejsce na początku 2022 roku, wcale nie oznacza to, że koncerny motoryzacyjne zdołały już całkowicie otrzepać się z kurzu i wrócić na właściwe tory. Dłuższe przerwy w pracy fabryk związane z brakiem kluczowych elementów odbijały się i nadal odbijają się bowiem czkawką na markach.
Idealnym przykładem jest w tym przypadku Porsche. Mimo wzrostu zysku operacyjnego o niemal 25 proc. względem poprzedniego roku Niemcy nadal czują na sobie ciężar problemów, z którymi borykała się cała branża. Poza dalszymi niedoborami półprzewodników największym problemem jest produkcja elektrycznego Taycana, w szczególności instalacji grzewczej wysokiego napięcia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Porsche Taycan - Porsche naszych czasów?
Mimo że dyrektor finansowy Porsche Lutz Meschke przyznaje, że rozwiązanie tego problemu to kwestia miesięcy, producent zdecydował się na podniesienie cen swoich samochodów - najpierw w Europie, a następnie w Stanach Zjednoczonych. Podwyżki będą wahać się w przedziale od 4 do 8 proc. Zysk operacyjny co prawda wzrósł, lecz to samo tyczy się kosztów funkcjonowania marki.
Z drugiej strony podwyżki mają również inne uzasadnienie. Porsche chce bowiem powalczyć o wejście w jeszcze wyższy segment rynku, rzucając rękawicę chociażby Ferrari. To oczywiście będzie wymagać nowych inwestycji. W takim wypadku podniesienie cen swoich modeli nawet w przypadku, jeżeli jest ono stosunkowo nieznaczne, jest niejako konieczne i wliczone w koszty (sic!).