Przejechali 1930 km, ładowali się siedem razy. Mówią, co było największym problemem

Dwóch dziennikarzy wzięło elektryczne porsche na długą przejażdżkę, która zakończyła się nieoficjalnym rekordem w liczbie krajów przejechanych w ciągu doby autem elektrycznym. Duet odwiedził aż 14 państw, przemierzając pół Europy.

1930 km, 7 ładowań, 14 krajów i 24 godziny - ten godny podziwu wynik udało się osiągnąć w aucie zasilanym prądem. Dokładnie porsche taycan będącym jednym z najlepszych przedstawicieli tego gatunku. Co ciekawe, ostateczny rezultat przerósł nawet oczekiwania pomysłodawców.

Dziennikarze magazynu "What Car?" Neil Winn i Doug Revolta poprzedzili eskapadę dość szczegółowym planem, z którego wynikało, że w sprzyjających warunkach w ciągu 24 godzin uda się im pokonać 13 krajów. Ostatecznie jednak wystarczyło czasu również na 14. lokalizację.

Winn przyznaje, że celem nie było bicie żadnych oficjalnych rekordów. Jest to jednak wyczyn, którego najprawdopodobniej nie dokonał nikt wcześniej. Przynajmniej nie w aucie na prąd.

Dwuosobowa załoga wyruszyła z Holandii, przez Belgię, Luksemburg, Francję, Niemcy, Szwajcarię, Liechtenstein, Włochy, Austrię, Słowenię, Chorwację, Węgry, Bośnię i Serbię. Podczas podróży liczącej 1930 km dziennikarze siedmiokrotnie korzystali z ładowarek - były to szybkie urządzenia o mocy 350 kW pozwalające na szybkie uzupełnienie baterii.

Przeciętna prędkość utrzymywana w trakcie podroży oscylowała w granicach 100 km/h, podczas gdy średnia z całego przejazdu wyniosła 80,3 km/h.

Neil Winn i Doug Revolta udowodnili, że sprawne podróżowanie po Europie autem elektrycznym jest możliwe, choć nie zawsze łatwe. Zespół twierdzi, że pozostało jeszcze wiele do zrobienia w kwestii dostępności i niezawodności stacji ładowania, lecz mimo to elektromobilność jest na właściwym torze rozwoju.