Tokyo Motor Show 2019: premiera Lexusa LF‑30, pierwszego elektryka japońskiej marki

W przedostatnią środę października wystartowały targi Tokyo Motor Show 2019. Kilku japońskich producentów wybrało właśnie to wydarzenie, by odsłonić przed publicznością przełomowe dla siebie modele. Jedną z marek stawiających kamień milowy swojej historii jest Lexus.

Lexus LF-30 wzbudził w Tokio prawdziwą sensację.
Lexus LF-30 wzbudził w Tokio prawdziwą sensację.
Źródło zdjęć: © fot. Mariusz Zmysłowski
Mariusz Zmysłowski

23.10.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:50

LF-30 – tak nazywa się pierwszy w historii samochód elektryczny Lexusa. Po kształtach, które widzicie na zdjęciach, nietrudno zorientować się, że to model koncepcyjny. Nie tylko jego design jest tu odważną wizją.

O tym, że to ważne auto, najlepiej świadczy zamieszanie, którego narobiło na targach. Ostatni raz widziałem taki tabun ludzi gnających do pojazdu, gdy VW pokazywał we Frankfurcie ID.3. Japończycy z kamerami i drabinami, nawet mimo wysokiej kultury, jaką może poszczycić się ten naród, prawie się potratowali, gdy skończyła się konferencja.

Lexus LF-30
Lexus LF-30© fot. Mariusz Zmysłowski

Lexus LF-30 jest ważny dla marki, bo otwiera drzwi z zupełnie nową perspektywą. Dotychczas japoński producent kurczowo trzymał się hybryd. Oczywiście opanował sztukę budowania tych napędów na bardzo wysokim poziomie, ale w dobie elektryfikacji totalnej całych gam marek premium, Lexus potrzebuje konkurenta dla Mercedesa EQC, Audi e-trona oraz Jaguara I-Pace’a. I to szybko.

Co ciekawe – LF-30 wcale tym konkurentem nie jest. To koncept, który zwiastuje raczej, jak będą wkrótce wyglądać auta Lexusa, jakimi mają dysponować rozwiązaniami i jakie mają mieć osiągi. Zatem premiera elektrycznego modelu produkcyjnego tej japońskiej marki, która nastąpi już w roku 2020, nie będzie ściśle związana z LF-30, który sięga dalej w przyszłość.

Lexus LF-30
Lexus LF-30© fot. Mariusz Zmysłowski

Studyjny lexus dysponuje napędem zasilanym prądem, który ma zapewnić 500 km zasięgu. Jego moc wynosi 400 kW, a moment obrotowy 700 Nm. Sprint od 0 do 100 km/h zajmuje teoretycznie tylko 3,8 s. Nieźle, jak na auto ważące 2,4 t.

Duża masa nie bierze się znikąd. Nie tylko akumulatory rozłożone w podłodze dodają kilogramów konceptowi. Jest on wyposażony w aż 4 silniki elektryczne – po jednym na koło. Dzięki temu LF-30 może być napędzany w dowolnej konfiguracji, w zależności od potrzeb trakcyjnych.

Jeśli uważnie przyjrzycie się zdjęciom, zauważycie, że LF-30 nie dysponuje żadnym gniazdem do ładowania. Lexus twierdzi, że prawdziwy komfort podróżowania zacznie się wtedy, gdy po jej zakończeniu nie będzie trzeba podłączać kabla do gniazdka. LF-30 ma się ładować wyłącznie indukcyjnie.

Lexus LF-30
Lexus LF-30© fot. mat. prasowe

Skoro przyszłoroczny elektryczny model Lexusa nie ma szczególnie dużego związku z LF-30, to kiedy zobaczymy produkcyjną odmianę tej czterokołowej wizji? Podpowiedź tkwi w samej nazwie. LF-30 to koncept, który wybiega do roku 2030. Zatem sztuczna inteligencja wspomagająca kierowcę i autonomizująca jazdę, superszybkie ładowanie indukcyjne i ogromne drzwi unoszone do góry – na to wszystko będziemy musieli jeszcze długo poczekać.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/17]
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (4)