Nissan Leaf Kuhl Racing. Ekologia nie musi być nudna
Bądźmy szczerzy - pierwsza generacja Nissana Leaf nie należała do zbyt urodziwych. Japończycy naprawili jednak ten błąd prezntując następcę. Obecny Leaf wygląda naprawdę dobrze. Na tyle dobrze, że zainteresował nawet specjalistów od tuningu.
03.04.2019 | aktual.: 13.03.2023 14:14
Samochody elektryczne póki co dość rzadko trafiają do tuningowych warsztatów. Nie ma się czemu dziwić. Powodem jest nie tylko stosunkowo niska popularność takich konstrukcji, ale i trudność w ich modyfikacjach. Warsztaty posiadają dużo większe doświadczenie w strojeniu jednostek spalinowych. Mimo to specjalistom z Kuhl Racing udało się uzyskać znaczący, elektryczny przyrost mocy.
Zacznijmy jednak od wyglądu, który zdecydowanie przykuwa uwagę. Leaf już w serii jest dość agresywnie wystylizowanym autem. Tuner postanowił to wykorzystać i podkreślił ostre linie nadwozia. Auto zyskało pokaźny pakiet aerodynamiczny, na który składają się nowe zderzaki, nakładki progowe, spojler tylnej klapy i dyfuzor wyglądający na żywcem wyjęty z torowej wyścigówki.
Jeśli dodamy do tego złote, 21-calowe felgi obute w opony o bardzo niskim profilu oraz pneumatyczne, regulowane zawieszenie, powstanie samochód, który idealnie wpisuje się w kanony japońskiej sceny tuningowej, a przy tym może się podobać. Co więcej, ma też inne zalety poza interesującym wyglądem. To przede wszystkim moc.
Standardowy Leaf może wykrzesać maksymalnie 149 KM. To całkiem niezła wartość zapewniająca przyzwoite osiągi. Nigdy jednak nie jest tak dobrze, żeby nie mogło być lepiej. Japończykom udało się zwiększyć tę wartość do 217 KM. Przyrost mocy imponuje. Szkoda, że nie można powiedzieć tego samego o maksymalnym momencie obrotowym. Ten wynosi 340 Nm i wzrósł "zaledwie" o 20 Nm.
Co ważne, większa moc nie oznacza podobno mniejszego zasięgu. Kuhl Racing zastosowało wydajniejsze baterie, które pozwalają pokonać na jednym ładowaniu nawet 364 km. Taką ekologię można polubić. Jak widać wcale nie musi być nudna.