Widziałem nowe Renault 5 Turbo 3E. To supersamochód, ale twórcy milczą o ważnym fakcie
To nie jest ewolucja elektrycznego Renault 5 – to auto, które tylko wygląda jak ekstremalna wersja "piątki", a tak naprawdę jest pokazem możliwości z silnikami w kołach.
Jeśli tak jak ja zastanawialiście się czemu Renault przy okazji premiery nowego modelu 5 rozwija jednocześnie linie Alpine (to będzie model A290) oraz turbo, spieszę z wyjaśnieniem: odmiana turbo nie ma nic wspólnego z cywilną piątką.
No, może przesadziłem, bo wspólna jest szyba i klamki. Cała reszta turbo to wynalazek prosto z piekieł, zrobiony przez inżynierów, których spuszczono ze smyczy i zagwarantowano nielimitowany dostęp do dopalaczy. Jak bowiem wyjaśnić fakt, że nadwozie jest wykonane w całości z włókna węglowego, a silniki umieszczono w kołach?
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nowy C‑HR, teraz z plusem. Toyota pokazała kolejną wersję hitu
Na razie ujawniono jedynie makietę nadwozia i nie ma co ukrywać, że piątka urosła – ma 4,08 metra długości. Jak poprzednie turbo pomieści tylko dwie osoby (będzie klatka bezpieczeństwa), ale wnętrze zaprezentowano wyłącznie na grafikach.
Cała platforma została przygotowana wyłącznie dla tego auta, a dzięki wykorzystaniu aluminium waga ma wynosić mniej niż 1450 kg, co jak na elektryka jest informacją wartą podkreślenia. Za magazynowanie energii odpowiada bateria z manganem mająca 70 kWh pojemności. Turbo 3E ma pojechać nawet 270 km/h, a setkę osiągać w 3,5 sekundy. Druga wartość - jak na elektryka – bez zaskoczeń. Pierwsza? Robi wrażenie.
Zaskoczeniem jest umiejscowienie silników, bowiem dwa motory umieszczono w tylnych kołach. Wymusiło to zaprojektowanie specjalnych felg. Nad takim pomysłem, choć z zupełnie innym kształtem uzwojenia, pracuje Mercedes. Renault jednak zamierza wprowadzić to na rynek.
Niestety, inżynierowie nie chcieli podzielić się twardymi danymi dotyczącymi masy nieresorowanej, która ma kluczowy wpływ na prowadzenie. Podzielili się za to innymi danymi: łączna moc to 540 KM, a kierowca będzie miał pod prawą stopą 4800 niutonometrów! Tak, dobrze przeczytaliście, to nie błąd: cztery tysiące osiemset niutonometrów.
Renault będzie zbierało zamówienia od wiosny 2025 roku. Na drogi auto trafi w 2027 roku i to w liczbie tylko 1980 egzemplarzy. Czas oczekiwania jest długi, ale wysyła w świat ważny sygnał – może i kierujemy się w stronę elektryfikacji napędów, ale to nie oznacza, że odchodzimy od głupich, nierentownych i tak kochanych przez klientów pomysłów. Renault, chapeau bas!