Elektryki w Polsce nie muszą jeździć na węgiel. Wiem, bo bezemisyjnie pokonałem 400 km

Elektryki w Polsce nie muszą jeździć na węgiel. Wiem, bo bezemisyjnie pokonałem 400 km20.09.2020 13:42
Zielone tablice pojawiły się w styczniu 2020 roku i nalezą się tylko samochodom elektrycznym
Źródło zdjęć: © Fot. Volkswagen

"Czyli jeździsz na węgiel?" pytają mnie niektórzy znajomi, gdy mówię, że na co dzień poruszam się elektrykiem. Faktycznie tak jest, ale warto pamiętać o dwóch rzeczach. Raz, że to i tak lepsze od spalania paliwa, a dwa, że to nie jest jedyna opcja.

Materiał powstał w ramach ekologicznej akcji WP Naturalnie.

Nie bez powodu auta elektryczne mają zielone tablice rejestracyjne. Ta zieleń ma kojarzyć nam się ze środowiskiem, z ekologią i z dbaniem o planetę. Sceptycy słusznie zauważają, że elektryki w Polsce mają jednak brudny sekret: węgiel. To on napędza nasze smartfony, laptopy, pralki, lodówki, lampy, żelazka, a także – w większości wypadków – samochody z zielonymi blachami. Węgiel widział każdy i każdy wie, że zielony to on nie jest.

Potwierdzają to liczby. Z szacunków portalu "WysokieNapiecie.pl" wynika, że w 2019 roku węgiel stanowił 74 proc. miksu energetycznego w Polsce. Efekt? Według danych z Electricy Map polski prąd jest jednym z najbrudniejszych w Europie. Każda wyprodukowana 1 kWh energii to ekwiwalent ponad 700 g CO2 wypuszczonych do atmosfery. Nie brzmi to jak dobry argument, by przesiąść się na elektryka, a do tego dumnie jeździć z zielonymi tablicami, prawda? Realia są zupełnie inne.

Opracowanie organizacji "Transport & Environment" stawia sprawę jasno. Nawet auto elektryczne z akumulatorem produkowanym w Chinach i użytkowane w Polsce w całym swoim życiu zanieczyszcza mniej niż samochód z silnikiem benzynowym lub wysokoprężnym. Co ważne, wzięto tu pod uwagę nie tylko wytwarzanie prądu, ale też emisję podczas produkcji pojazdu czy wydobywania ropy. Wybierając elektryka w Polsce, można "zaoszczędzić" – uśredniając – nawet 29 proc. emisji CO2 w porównanie do auta spalinowego. A to dopiero początek.

Elektryk nie na węgiel

Samochody elektryczne nawet w polskich warunkach są ekologiczne, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Samochody elektryczne nawet w polskich warunkach są ekologiczne
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Skoro już ustaliliśmy, że jazda na węgiel jest czystsza niż jazda na paliwo, można zapytać, po co kombinować dalej. Proste: samochody osobowe odpowiadają dziś za ponad 15 proc. emisji CO2 w Unii Europejskiej. Elektryki są jednym z narzędzi, które możemy użyć, by realnie obniżyć nasz ślad węglowy, więc wykorzystajmy maksymalnie ich potencjał. A to jest możliwe, gdy pamiętamy, że mamy też wpływ na to, jakim prądem są ładowane.

W najlepszej sytuacji są mieszkańcy domków jednorodzinnych lub szeregowych, którzy mogą sobie pozwolić na instalację fotowoltaiczną. Dziś coraz więcej Polaków decyduje się na takie rozwiązania (m.in. dzięki licznym dopłatom) i na co dzień korzysta z takiej zielonej energii. Trzeba jednak pamiętać, że fotowoltaika produkuje prąd w dzień, a auto zazwyczaj ładuje się w nocy. Oznacza to, że w najlepszej sytuacji są osoby z wydajnymi i mocnymi instalacjami, które mają sporą nadprodukcję, a więc po całym dniu mogą zostawić sporo energii na zapas.

Opcją dla mieszkańców bloków czy apartamentowców (wg danych EuroStatu to ponad 44 proc. Polaków) jest kupowanie zielonej energii. Nie trzeba tu inwestować w żadne instalacje. Wystarczy wybrać odpowiednią ofertę od dostawcy prądu, w ramach której firma zobowiązują się dostarczać ekologicznie wyprodukowaną energię do naszych gniazdek. Otrzymujemy wtedy też odpowiedni certyfikat potwierdzający jej zielone pochodzenie.

Nawet na publicznych stacjach ładowania można korzystać z zielonej energii, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Nawet na publicznych stacjach ładowania można korzystać z zielonej energii
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

A co, gdy auto trzeba naładować na trasie? Też da się to zrobić bez użycia węgla. Niektórzy operatorzy stacji ładowania (jak np. Tauron czy na wybranych punktach GreenWay) już dzisiaj korzystają z zielonej energii, by tak zasilać swoje ładowarki. Może być to też rozwiązanie dla osób, które nie mają swojej wtyczki, a i tak przesiadły się na samochód elektryczny.

To nie teoria, a praktyka

Każdą z tych metod mogłem wypróbować jednego dnia podczas spotkania organizowanego przez grupę Volkswagena. Zacząłem od naładowania auta pod siedzibą firmy w Poznaniu, gdzie do zasilania ładowarek wykorzystywany jest prąd pochodzący z OZE. Następnie przejechałem do Kalisza. Tam zatrzymałem się u jednego z dealerów Audi, który udostępnił nam swoją szybką stację ładowania. Działała dzięki zestawowi paneli fotowoltaicznych na dachu lakierni. Stamtąd ruszyliśmy do Łodzi, gdzie podczas obiadu samochód naładował się zieloną energią do 100 proc. na publicznej stacji.

Na ładowarce pod salonem Audi w Kaliszu, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Na ładowarce pod salonem Audi w Kaliszu
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Gdy dojechałem do Warszawy, zdałem sobie sprawę, że pokonałem bezemisyjnie ok. 400 km. Wrażenie potęgowało to, jakimi samochodami jeździliśmy.

Pierwszym był szalenie komfortowy SUV Audi e-tron Sportback. Jego klasyczną odmianą przejechałem do Francji, więc byłem przygotowany na wygodę, jaką oferuje. Wersja z opadającym dachem zaskoczyła mnie jednak swoją wydajnością. Analizując wskazania zasięgu, stwierdziłem, że tempem autostradowym mógłbym przejechać tym autem nawet 300 km bez zatrzymywania się na ładowanie. A to wszystko w absolutnej ciszy, która tak pasuje do samochodu stawiającego w pierwszej kolejności na relaks.

Porsche Taycan Turbo i Audi e-tron Sportback - dziś to jeszcze rzadki widok na polskich drogach, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Porsche Taycan Turbo i Audi e-tron Sportback - dziś to jeszcze rzadki widok na polskich drogach
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Drugi to topowa odmiana Porsche Taycana – model Turbo S. Pierwsza setka ma pojawiać się na prędkościomierzu po 2,8 s. Nie sprawdzałem, czy to prawda, ale po kilku próbach gwałtownego przyspieszenia jestem w stanie w to uwierzyć. Każde muśnięcie pedału pod prawą nogą wiązało się z katapultowaniem do przodu (nawet ponad 1000 Nm momentu obrotowego na każde zawołanie), niezależnie od prędkości. Żałowałam jedynie, że nie byliśmy na niemieckich autostradach, bo tam elektryczne porsche mogłoby rozwinąć skrzydła.

Problem? Tak - cena

Ekologia w motoryzacji jest droga. Nawet najtańsze samochody elektryczne w salonie kosztują ponad 80 tys. zł, a mówimy tu o maluszkach segmentu A. Do tego każda ze wspomnianych metod korzystania z zielonej energii wiąże się z kosztami. Taryfy z ekologicznym prądem często są droższe od tych standardowych, instalacje fotowoltaiczne do tanich nie należą.

Škoda Citigo-e IV to najtańszy samochód elektryczny na polskim rynku, ale trudno nazwać go tanim autem, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Škoda Citigo-e IV to najtańszy samochód elektryczny na polskim rynku, ale trudno nazwać go tanim autem
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Mam jednak nadzieję, że te ceny będą spadać, a rozwiązania przyjazne środowisku będą też przyjazne dla naszych portfeli. Bo – jak mogłem się przekonać – ekologia nie musi wykluczać komfortu czy sportowych wrażeń, a zielone tablice nawet w Polsce mają sens.

[1/10]
[2/10]
[3/10]
[4/10]
[5/10]
[6/10]
[7/10]
[8/10]
[9/10]
[10/10]
Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.