Test: Zasilacz GreenCell Habu – nie wyobrażam sobie go nie mieć

TestyTest: Zasilacz GreenCell Habu – nie wyobrażam sobie go nie mieć27.10.2023 13:11
Habu
Źródło zdjęć: © Autokult

To nawet nie tak, że musiałbym go mieć, posiadając samochód elektryczny. Potrzebuję go nawet jako osoba, która testuje takie auta, a także hybrydy plug-in. Może nie jest niezbędny, ale bardzo przydatny. I potrafi zmienić postrzeganie elektromobilności.

Z czym przeciętnej osobie kojarzy się samochód elektryczny? Z problemami. Problemy z dostępnością ładowarek lub długi czas ładowania w miejscach, gdzie ich nie ma, np. w domu. Czas ładowania wyrażony w godzinach wielu nie przekonuje. Zwłaszcza tych, którzy nie chcą się przekonać.

A z czym kojarzy się wam hybryda plug-in? Znajdzie się pewnie wielu takich, co twierdzą, że to najgorszy rodzaj pojazdu. Bo aby jeździć w miarę ekonomicznie, trzeba go ładować, a ładować nie da się wszędzie i... tu znów wracamy do tego, co doskwiera sceptykom aut elektrycznych. Dodatkową wadą aut plug-in jest moc ładowania, nierzadko ograniczona do 11 lub 22 kW, co oznacza, że podłączenie się do szybkiej ładowarki jest niemożliwe. Więc w podróży korzystamy tylko z tego prądu, który zabierzemy ze sobą z domu.

Myślę, że takie urządzenie jak Habu może wielu takim osobom zmienić postrzeganie aut elektrycznych i zelektryfikowanych. Mi zmieniło. Ale po kolei.

Habu to tak naprawdę wallbox, tylko przenośny

Idea wallboxa jest świetna. To taka miniładowarka domowa, którą dość sprawnie naładujecie każdy samochód. Problemem wallboxa jest wcale nie cena, bo są to już urządzenia stosunkowo tanie. 22-kilowatowy można kupić za ok. 2-2,5 tys. zł.

Habu, Źródło zdjęć: © Autokult
Habu
Źródło zdjęć: © Autokult

Z tego co jednak wyczytałem i usłyszałem od użytkowników, problemem jest obecnie jego podłączenie. Już nie chodzi o takie miejsca jak budynki wielorodzinne czy bloki, ale nawet w domu jednorodzinnym podłączenie takiego urządzenia sprawia elektrykom "kłopot" (czyt. nie chcą tego robić) i kosztuje nawet ponad tysiąc złotych. Wallbox ma też tę wadę, że wisi w jednym miejscu i nie można go tak po prostu przenieść. A to z kolei jest główna zaleta Habu.

Habu to nic innego jak zasilacz (ładowarka to jest w samochodzie), który prawie niczym nie różni się od przewodów, jakie dostajemy z każdym samochodem elektrycznym czy hybrydą plug-in. Prawie, bo różnice są dwie. Po pierwsze, podłączymy go do typowego gniazda siłowego (16A), które znajduje się w wielu gospodarstwach domowych. A nawet jeśli nie, ale instalacja jest trójfazowa i ma taki bezpiecznik, to nie ma problemu, by takie gniazdo zainstalować.

Trzeba pamiętać, że jeśli macie gniazdo 32A, to trzeba mieć przejściówkę , Źródło zdjęć: © Autokult
Trzeba pamiętać, że jeśli macie gniazdo 32A, to trzeba mieć przejściówkę
Źródło zdjęć: © Autokult

Po drugie Habu nie ma wbudowanej w przewód "cegły", tej nieporęcznej kostki, z którą nie ma co zrobić, jeśli na ścianie brakuje haczyka. "Cegła" ciąży na przewód (stąd to potoczne określenie) i wtyczkę, a przy zwijaniu przewodu zawsze przeszkadza. Cała elektronika, która mogłaby się znaleźć w "cegle", mieści się we wtyczce. Tej, którą wkładamy do gniazda zasilającego.

Dzięki tym dwóm zaletom, Habu jest jak wallbox, tylko przenośny i znacznie poręczniejszy. Choć droższy, bo kosztuje nieco ponad 3 tys. zł, to nie wymaga instalacji i można go zabrać w podróż.

Moje wrażenia z użytkowania Habu

Użytkuję Habu od kilku miesięcy i tak jak napisałem we wstępie i tytule, nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, że go nie posiadam. Choć nie mam auta, które muszę ładować. Ale miewam testowe, które zawsze ładuję w domu i często był to dla mnie problem.

Na przykład Kię EV6 ładowałem cały weekend, kiedy w piątek po południu przyjechałem ze zdjęć. Korzystałem z gniazda 230V, a więc mocy 3,6 kW. Pamiętam też sytuację, kiedy miałem do testu elektryczne Berlingo, a tym czasie były silne wiatry i częste awarie sieci. W praktyce przez połowę czasu berlingo stało podpięte do gniazdka i czekało na te chwile, kiedy prąd w sieci się pojawiał. Ostatecznie nie najeździłem się nim za bardzo.

Habu pozwoli naładowac elektryka przez noc , Źródło zdjęć: © Autokult
Habu pozwoli naładowac elektryka przez noc
Źródło zdjęć: © Autokult

Z wallboxem (którego nie mam) czy habu jest inaczej. Moc 11kW to ok. 2 godziny ładowania, żeby zyskać zasięg przynajmniej 100 km. W praktyce większość aut elektrycznych da się naładować przez noc (zależnie od długości nocy i pojemności baterii). I mówię tu o ładowaniu od zera do pełna. A tak się robi rzadko.

No właśnie, dlatego z habu osoby sceptyczne mogą zmienić postrzeganie. Bo w praktyce ten czas, który i tak wydaje się długi, gdzieś znika. Choćby w nocy, czy w czasie pracy w domu, albo podczas odpoczynku czy innych zajęć. Wystarczy podłączyć zasilacz, kiedy wracasz do domu i niemal zawsze, kiedy chcesz znów wyjechać, masz wystarczający zapas energii lub nawet pełną baterię. To mocno poprawia komfort użytkowania auta elektrycznego w porównaniu z sytuacją, kiedy korzystasz tylko z 230V. Jednak najbardziej podobało mi się używanie hybryd plug-in.

Hybrydy typu plug-in możesz naładować takim urządzeniem w godzinę czy dwie. W praktyce miałem takie auta, którymi prawie w ogóle nie jeździłem na benzynie. Wtedy hybryda nabiera sensu i łatwiej zrozumieć jej ideę. Bo w całej tej idei nie zawsze chodzi o ekonomię, ale też o moc. Prosty przykład - Mercedes GLC 300de rozwija 335 KM, a ma tylko 2-litrowego diesla.

Habu, Źródło zdjęć: © Autokult
Habu
Źródło zdjęć: © Autokult

Dużą zaletą habu było też to, że mogłem go zabrać w podróż i czuć się bezpieczniej wiedząc, że w razie czego "gdzieś się naładuję" i nie będzie to trwało pół dnia. Z habu i możliwością ładowania 11 kilowatami, w sytuacji krytycznej wystarczy godzina. Ktoś powie, że długo. Ale ile czasu zajmie ci załatwienie kanistra paliwa, kiedy skończy się ono na trasie?

To to samo co z porównaniem ładowania i tankowania auta spalinowego. Oczywiście, że eksploatacja spalinówki jest łatwiejsza. Jednak argument o kłopotliwym ładowaniu i długim czasie tego procesu wydaje się być coraz mniej przekonujący. Auto spalinowe trzeba zatankować, co trwa 2-3 minuty. Czas ten poświęcamy tylko na to. Elektryczne w domu ładowałem nie poświęcając na to czasu. Po prostu się ładował, kiedy ja robiłem, co chciałem.

Miałem też kontrolę ładowania i mogłem sprawdzić cały proces w aplikacji GreenCell. Mamy wgląd w moc ładowania i czas. Nie tylko za pomocą modułu Bluetooth z domu, ale również dzięki modułowi GSM z dużej odległości. Kiedy pożyczałem urządzenie kolegom z redakcji, wiedziałem, kiedy się ładują.

Habu pozwala regulować moc ładowania trzystopniowo, Źródło zdjęć: © Autokult
Habu pozwala regulować moc ładowania trzystopniowo
Źródło zdjęć: © Autokult

W aplikacji da się ustawić czas ładowania, jeśli chcemy na przykład zakończyć przez zachodem słońca, kiedy korzystamy z fotowoltaiki. Można też ustawiać moc ładowania, dostosowując proces do preferencji. Da się to zrobić przyciskiem na wtyczce, którą wkładamy w gniazdo samochodu. Zakres mocy ładowania to: 3,6 kW, 7,2 kW i 11 KW. W praktyce, w mojej sieci było to odpowiednio 3,6 kW, 7,4 kW i 10,5 kW.

Jeśli samochód ma ładowarkę jednofazową, jak na przykład lexusy, to moc tę należy podzielić na pół. Chyba, że mamy gniazdo 32A. Problem w tym, że posiadając takie mocniejsze gniazdo nie podłączymy habu bezpośrednio. Trzeba zakupić przejściówkę. Szkoda, bo są już na rynku podobne urządzenia z przejściówkami, nawet na 230V.

Można także z poziomu aplikacji ustawić limit zasięgu ładowania, jeśli wprowadzimy dane pojazdu. Po ich wprowadzeniu, a także wprowadzeniu taryfy, da się sprawdzić, ile kosztowało ładowanie. Dzięki temu, ładując się u kogoś (np. wynajętym domku), można się po prostu rozliczyć. Aplikacja wysyła też powiadomienia o zakończeniu ładowania czy ewentualnych awariach (takich akurat nie miałem).

Kabel mieści się w takiej walizeczce. Można tam upchnąć jeszcze jeden , Źródło zdjęć: © Autokult
Kabel mieści się w takiej walizeczce. Można tam upchnąć jeszcze jeden
Źródło zdjęć: © Autokult

Podczas użytkowania ani razu nie miałem problemu z habu, ale wielokrotnie miałem problem z aplikacją. Często gubiła połączenie z urządzeniem, niekiedy po prostu się zawieszała. Denerwujące było to, że często wymagała logowania się na nowo. Było w tym okresie wiele aktualizacji i wszystko wskazuje na to, że teraz już działa bez zarzutu. Aktualizuje się także habu, przez aplikację.

Zasilacz jest wyposażony w wiele zabezpieczeń (m.in. Wykrywanie spadków napięcia i wzrostu temperatury), więc co do zasady nie powinno się nic złego wydarzyć. Ponadto jest kapitalnie wykonany, szczelny, odporny na każde warunki atmosferyczne, a nawet na przejechanie wtyczki samochodem. Tego ostatniego nie sprawdzałem, ale kilkukrotnie umyślnie upuściłem wtyczkę na betonowe podłoże i nic się nie stało. A jeśli chodzi o pogodę, to bez problemu habu działało w czasie ulewy.

Mam tylko zastrzeżenia do zaślepek na wtyczki, zawieszonych na cieniutkich nitkach. Jedna urwała się już drugiego dnia. Mogłoby to być solidniejsze.

Habu testował także redakcyjny kolega Michał Zieliński, który podzielił się swoimi spostrzeżeniami:

Na co dzień ładuję auto z wallboksa w garażu, w podróży korzystam z publicznej infrastruktury. Mimo to są momenty, gdy jestem zdany na po prostu przydomowe gniazdko i wtedy Habu sprawdza się świetnie. Najbardziej doceniam te drobne udogodnienia. Mała lampka przy złączu Typu 2 pomaga podpiąć zasilacz do samochodu. Moc ładowania regulujesz nie na "cegle" (której tutaj nie ma), ale tam, gdzie i tak trzymasz – na wtyku do auta. Etui podróżne jest na tyle pakowne, że bez problemu mieści jeszcze kabel do miejskich słupków. Wreszcie sam design. Habu jest po prostu ładne.

To nie znaczy, że nie widzę miejsca na usprawnienia. Pierwsza próba skorzystania z zasilacza spełzła na niczym. Do dyspozycji miałem gniazdo siłowe 32A, podczas gdy zasilacz ma wtyczkę na 16A. Na ten moment GreenCell nie oferuje swoich przejściówek (jak robi to Julce Booster czy NRGkick), nie chciałem ryzykować z niesprawdzonymi adapterami, więc musiałem obejść się smakiem. Do wyboru jest też tylko jeden wariant o mocy 11 kW. W moim aucie to wystarcza, natomiast kierowcy elektryków z większymi akumulatorami, zdolnymi przyjąć 22 kW, mogą chcieć czegoś więcej. Wreszcie, cena. Habu nie jest tanie i choć to produkt premium, w którym kwota ta jest w pełni uzasadniona, nie każdy kierowca będzie chciał (czy mógł) wydać aż tyle na zasilacz do samochodu.

Michał Zieliński

redaktor Autokult.pl

Habu należy docenić za bardzo dobre wykonanie i wygodę oraz prostotę użytkowania. Kiedy wchodziło na rynek, kosztowało 5 tys. zł, ale obecnie można je kupić na stronie Green Cell za 3199 zł. To już cena, która nie pozostawia wiele wątpliwości. W porównaniu z wallboxem o takiej samej mocy ma chyba tylko jedną wadę - da się go ukraść, kiedy nie ładuje samochodu.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.