Ładowarki się (jeszcze) nie opłacają. "Czeka nas fala bankructw operatorów"
Inwestycja w ładowarkę samochodów elektrycznych na razie po prostu się nie opłaca. "Jeśli sytuacja się nie zmieni, czeka nas fala bankructw operatorów" – czytamy w publikacjach GreenWay Polska. Tymczasem to brak punktów uzupełniania energii jest jednym z największych problemów przy promocji elektryków.
05.02.2021 | aktual.: 13.03.2023 10:11
Świadczone obecnie usługi ładowania generują straty dla operatorów – donosi serwis wnp.pl. W Polsce mamy - według danych Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych – nieco ponad 1300 ładowarek. "Czystych" elektryków jest na polskich drogach zaledwie 10 tysięcy. Statystyka nie wygląda więc źle, niestety punkty ładowania są rozsiane po kraju nierównomiernie i nie zachęcają do dalszych podróży.
Problemem poza większymi miejscowościami jest rozbudowanie przyłączy energetycznych. Co więcej, krajowe regulacje sprawiają, że odbiór ładowarki musi być dokonany przez Urząd Dozoru Technicznego, co generuje koszty i przedłuża całą operację. UDT wymaga dokumentacji technicznej, która jest trudna do uzyskania.
"Koszty utrzymania stacji są bardzo wysokie i nie wynika to z wydatków na energię elektryczną, które stanowią mniej niż 20% wszystkich kosztów"- stwierdzają przedstawiciele GreenWay Polska. Operator musi też zapłacić za dystrybucję energii, ładowarki, wynajem miejsca pod stację. Nie wspominamy nawet o pracownikach na infolinii, konserwacji urządzeń czy obsłudze technicznej.
Stoimy więc przed klasycznym problemem jajka i kury. Na razie elektryki mają największy sens, gdy ładowane są w garażu przez noc.