Nawet 150 tys. zł za akumulatory w autach elektrycznych. Wysoka cena ratowania świata

Właściciele samochodów elektrycznych nie mają łatwo. Wyższa cena zakupu samochodu to dopiero pierwsze z wyzwań. Niedawne incydenty z udziałem Nissanów Leafów z różnych części świata zmotywowały mnie do sprawdzenia, ile kosztują akumulatory do aut elektrycznych w polskich ASO. Uzyskane odpowiedzi były szokujące.

Akumulator do trzyletniego Nissana Leafa w polskim serwisie kosztuje blisko 100 tys. zł (fot. Nissan)
Akumulator do trzyletniego Nissana Leafa w polskim serwisie kosztuje blisko 100 tys. zł (fot. Nissan)
Mateusz Żuchowski

31.10.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:49

W ostatnich dniach medialną burzę ściągnął na siebie Nissan Leaf. Kolejni właściciele poprzedniej generacji modelu z różnych stron świata przyznają, że w ich autach wydajność akumulatorów spadła na tyle, że dalsza eksploatacja jest właściwie niemożliwa. Z początkowych zasięgów przekraczających 200 kilometrów dziś zostało im 60, a czasem nawet 40 kilometrów.

Najbardziej oburzający w tym wszystkim okazał się fakt, że nawet jeśli właściciele felernych egzemplarzy starali się rozwiązać problem poprzez zakup nowego akumulatora na własną rękę, to i tak nie mogli tego zrobić przez zaporowo wysokie ceny zamienników. Jak donosił pewien właściciel z Australii, serwis Nissana za nowe akumulatory do jego dziewięcioletniego egzemplarza zażądał 33 385 dolarów australijskich (równowartość około 88 tys. zł).

Nissan Leaf pierwszej generacji (2017) (fot. Nissan)
Nissan Leaf pierwszej generacji (2017) (fot. Nissan)

Inny właściciel z Portugalii, mierzący się z podobnymi problemami w swoim Leafie z roku 2017, w serwisie uzyskał informację, że akumulatory mogą zostać mu wymienione za około 30 tys. euro, co w przeliczeniu na złotówki daje kwotę bliską 130 tys. zł. Zamiennik dostępny poza autoryzowaną siecią pozwala zbić tę kwotę o blisko połowę. Nawet wtedy jednak sama operacja wymiany akumulatorów kosztuje więcej, niż wynosi wartość całego używanego samochodu.

Akumulatory do aut elektrycznych w Polsce: ile kosztują, jak często się je wymienia

W obliczu takich informacji postanowiłem sprawdzić, czy z podobnymi problemami muszą się mierzyć także właściciele Nissanów Leafów w Polsce. Jak się okazało, sytuacja na naszym rynku jest dokładnie taka sama. Pozostaje jednak jeden fakt dodający otuchy.

Z informacji, jakie udało mi się uzyskać w serwisie T&T Zaborowski w Warszawie, który jako jedyny w Polsce jest uprawniony do serwisowania układów napędowych elektrycznych Nissanów, koszt wszystkich ogniw w akumulatorze Leafa poprzedniej generacji wyniósłby 52 320 zł (2180 zł za jedno ogniwo, a potrzeba ich po dwanaście dwóch typów). Do tego doszłyby jeszcze koszty dodatkowego osprzętu oraz robocizny.

W serwisie Nissan Impwar we Wrocławiu, który regularnie ma styczność z Leafami za sprawą stacjonujących tam od dwóch lat aut działających w programie Vozilla, uzyskuję znacznie wyższą wartość: 96 950 złotych i 55 groszy za cały akumulator o pojemności 30 kWh. Rozmawiający ze mną specjalista do spraw części zamiennych z serwisu potwierdza doniesienia właścicieli z zagranicy, że ceny akumulatorów znacznie wzrosły w ostatnim czasie. Wspomina, że jeszcze niedawno akumulator o mniejszej pojemności do tego modelu kosztował około 36 tys. zł.

W BMW i3 każda z tych małych skrzynek kosztuje 10 011 zł i 49 gr (fot. BMW)
W BMW i3 każda z tych małych skrzynek kosztuje 10 011 zł i 49 gr (fot. BMW)

Właściciele elektrycznych Nissanów w żaden sposób nie są jednak w tym dramacie osamotnieni. Kontakt z autoryzowanymi serwisami innych marek jednoznacznie wskazuje, że ceny wymiany akumulatorów właściwie we wszystkich samochodach elektrycznych na rynku są abstrakcyjnie wysokie. W drugim najpopularniejszym aucie z takim napędem na polskim rynku, BMW i3, zakup nowych ogniw do wersji 94 Ah (akumulator o pojemności 33 kWh) to według poznańskiego serwisu BMW Smorawiński wydatek 80 091 zł i 92 gr (osiem ogniw po 10 011,49 zł).

Jak się dowiedziałem w serwisie RRG Renault Warszawa, w przypadku trzeciego najpopularniejszego na rynku, konkurencyjnego z Nissanem Leaf Renault Zoe, koszt całego modułu wynosi około 90 tys. zł. Najtaniej wymiana akumulatora wychodzi w najtańszym samochodzie elektrycznym na polskim rynku: Smarcie Fortwo EQ. Specjalista z serwisu Duda Cars w Poznaniu wycenił akumulator na 44 986 zł + VAT, a w przeciągu paru chwil znalazł tańszy zamiennik za 36 700 zł. Trzeba jednak pamiętać, że elektryczny Smart ma prostszy akumulator o zdecydowanie mniejszej pojemności niż pozostałe samochody na rynku. Przy 17,6 kWh jest on o około połowę mniejszy niż ten w BMW i3 i blisko dwa i pół raza mniejszy niż ten w Leafie.

Na co zwracać uwagę przy wyborze auta elektrycznego?

Obecnych i przyszłych właścicieli samochodów elektrycznych może jednak uspokoić kluczowy fakt. W Polsce do incydentów znaczącego spadku wydajności akumulatorów i nagłej konieczności ich wymiany dochodzi wyjątkowo rzadko. Jak zapewniają mnie pracownicy serwisów Nissana, w całej Polsce doszło do tej pory do zaledwie kilku mniejszych usterek akumulatorów w Leafach. Wiązały się one z koniecznością wymiany co najwyżej pojedynczych ogniw za kilka tysięcy złotych.

Producenci samochodów elektrycznych obiecują długą żywotność akumulatorów. Jak wynika z poniższej tabeli, w Polsce gwarantują oni 70-75 proc. początkowej pojemności po ośmiu latach lub pokonaniu określonego dystansu. Najmniejszy jest on w przypadku BMW i Smarta (100 tys. km), a największy we właśnie wchodzącym na polski rynek Hyundaiu Kona Electric. Elektryczny SUV Hyundaia posiada dobry akumulator, który był wysoko oceniany także w naszych testach, ale jego cena jest szokująca nawet na tle pozostałych modeli na rynku. Wyjawił mi ją specjalista w autoryzowanym serwisie Nordauto w Warszawie. Wynosi aż blisko 150 tys. złotych!

Obraz

Czy to oznacza, że samochody elektryczne powinny już być dla nas skreślone? Nie od razu. Jak twierdzą w rozmowach ze mną pracownicy serwisów i niezależni specjaliści, incydenty w Australii czy Portugalii wynikały z dużego nasłonecznienia i wysokich temperatur panujących w tamtych krajach. To czynniki, które zabijają akumulatory nie tylko w samochodach, ale także telefonach czy laptopach. W Polsce akumulatory nie są narażone na niesprzyjające warunki w aż tak dużym stopniu.

Nie można jednak pominąć faktu, że kiedyś w końcu w każdym samochodzie elektrycznym akumulator trzeba będzie wymienić. Rozwiązaniem prewencyjnym jest finansowanie takiego auta przez leasing lub wynajem. Doraźnym rozwiązaniem już po szkodzie - regeneracja "domowymi" metodami w mniejszych warsztatach. Takie rozwiązanie funkcjonuje już także w Polsce.

Niezależnie od rozwiązania, widać już teraz, że wybierając samochód elektryczny z salonu lub rynku wtórnego trzeba zwracać uwagę na o wiele więcej czynników niż w przypadku tradycyjnego odpowiednika. Nie tylko na stan akumulatora i gwarantowaną przez producenta żywotność, ale i na przykład na to, w jaki sposób jest skonstruowany. Jeśli składa się on z dużej liczby mniejszych ogniw (tak jak na przykład w Nissanie Leafie czy Volkswagene e-Golfie, gdzie jest ich 27 sztuk, za 3199 zł każda), awarii może ulec tylko część ogniw. Wówczas potencjalne koszty naprawy mogą się ograniczyć do kilku tysięcy złotych. W innych, teoretycznie lepszych modelach, które posiadają mniejszą liczbę ogniw, jedna usterka może przekreślić szanse na dalszą eksploatację.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (73)