Lamborghini Lanzador EV to zapowiedź przyszłości marki. Moc nie rozczarowuje
Zgodnie z wcześniejszymi zapowiedziami, Lamborghini przyjechało do Monterey z zupełnie nowym autem. Ci, którzy oczekiwali pełnokrwistego supersamochodu, mogą być jednak nieco rozczarowani.
19.08.2023 08:54
Najnowsza propozycja jest bowiem koncepcyjnym SUV-em, który stylistycznie przypomina Urusa. Ma jednak tylko jedną parę drzwi, znacznie niżej poprowadzoną linię dachu i przede wszystkim elektryczny napęd.
Lamborghini na razie nie zdradza zbyt wielu szczegółów technicznych poza mocą elektrycznego napędu. Dwa silniki, po jednym na każdą z osi mają generować moc 1 megawata, co daje 1360 KM. Nie znamy za to pojemności baterii ani szczegółowych osiągów. Producent zapewnia jednak, że zastosuje "wydajny akumulator, przekładający się na duży zasięg".
Pomocą w obniżeniu zużycia energii ma być aktywna aerodynamika. System określany mianem Aerodinamica Lamborghini Attiva składa się ze specjalnych przesłon i ruchomych elementów, które w zależności od potrzeb mogą minimalizować opór powietrza lub maksymalizować docisk.
Na pokładzie znajdziemy także aktywne zawieszenie i system torque vectoring, który w zakrętach przypomni, z jaką marką mamy do czynienia. Sportowe prowadzenie ma iść w parze z niezłymi właściwościami terenowymi. Spory prześwit i dodatkowe osłony przydadzą się poza asfaltem. Sprawiają też, że auto wygląda bojowo.
Równie atrakcyjne stylistycznie jest wnętrze, które łączy nowoczesny minimalizm z liniami typowymi dla Lamborghini. Zastosowano tu dwa ekrany - jeden przed kierowcą, drugi przed pasażerem. Towarzyszą im jednak liczne fizyczne przyciski, co spodoba się tradycjonalistom.
Włosi szczycą się także materiałami przyjaznymi dla środowiska. W kabinie wykorzystano m.in. owczą wełnę jak również nylon i plastik z recyklingu. Skóry także nie zabraknie, choć jest ona garbowana z wykorzystaniem wody pozostałej po produkcji oliwy z oliwek.
Choć Lanzador już dziś sprawia wrażenie auta gotowego do produkcji, trafi na rynek dopiero w 2028 roku. Ma być jednym z kluczowych modeli w drodze do elektryfikacji marki i alternatywą dla konkurentów, których stale przybywa. Sądząc po tym, jakim sukcesem okazał się Urus, chętnych raczej nie zabraknie.