LEVC dowodzi, że teraz kampery buduje się na wszystkim. Również na londyńskiej taksówce
Odkąd marka londyńskich taksówek została przejęta przez Chińczyków, nowi właściciele starają się, by była ona bardzo na czasie. LEVC e-camper jest tak na czasie jak tylko się da: można nim jechać na samej energii elektrycznej... albo spać.
30.06.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:41
Londyńskie taksówki dalej żyją i mają się dobrze. Od 2013 roku dzieje się tak za sprawą Chińczyków, którzy kupili producenta tych aut, firmę LTI, i włączyli ją do jednego z najbardziej osobliwych koncernów motoryzacyjnych, Geely. W jego skład wchodzą między innymi szwedzkie Volvo, brytyjski Lotus i malezyjski Proton.
Chińczycy tchnęli w London Taxi Company nową energię. Przemianowali ją na LEVC i znacznie poszerzyli profil jej działalności. Opracowali nową generację londyńskiej taksówki, która poprzednika przypomina tylko z wyglądu. Posłużyła ona jako baza dla kolejnych modeli, w tym też dostawczych. Już wkrótce będą one dostępne również na polskim rynku (nie tylko dla taksówkarzy).
Do gamy marki dołączyło właśnie auto, które teraz stara się włączyć do swojej oferty praktycznie każdy producent tego typu. Chodzi o kampery. Pandemia koronawirusa wpłynęła w końcu na wiele krajów na świecie i przez pewien czas całkowicie zamroziła branżę turystyczną. Nawet jeśli w te wakacje hotele znów otwierają się na gości, to z kolei bardzo duża liczba chętnych sprawia, że o rezerwację nad morzem albo w górach znów jest trudno.
Z odsieczą przychodzą domy na kółkach. Na przykład takie jak ten. Jak się okazuje, LEVC TX (tak się nazywa obecne wydanie popularnej taksówki) jest dobrą bazą na kampera. Oprócz osławionego, niespotykanie małego promienia zawracania (wymagane brytyjskim prawem 8,53 metra) sprawdzona konstrukcja oferuje też dużo miejsca w środku, w związku z czym przednie fotele można bez problemu obracać i wykorzystywać tak jak w każdym innym kamperze. I nie, e-camper nie musi być czarny. Jak widać na wizualizacjach, dostępny jest w różnych kolorach.
Proces transformacji taksówki w kampera objął instalację kuchenki, stolika, szafek i łóżek. Jedno jest zlokalizowane na dole, a drugie na górze, pod otwieranym namiotem. Łącznie w aucie mogą więc spać dwie pary. Wszystko elektryczne, bo i całe auto jest hybrydą plug-in. W ramach wymiany technologii wewnątrz koncernu londyńskie taksówki korzystają teraz z kilku części Volvo, między innymi elementów deski rozdzielczej i układu napędowego.
Pod maską znajdziemy więc trzycylindrowy, półtoralitrowy silnik benzynowy znany z Volvo XC40. Tutaj służy on jednak wyłącznie jako generator energii do akumulatora o pojemności 31 kWh. Akumulator można ładować też z gniazdka i w ten sposób przejechać około 100 km bez uruchamiania silnika spalinowego.
Producent zwraca uwagę, że to duży plus: kampery służą często do wjeżdżania w tereny zielone, jak lasy, łąki, góry i plaże, gdzie samochodowe spaliny są ostatnią rzeczą, jakiej tam chcemy. Taki na wpół elektryczny kamper zbudowany z części Volvo i taksówki w Wielkiej Brytanii wyceniony jest na 62 250 funtów, czyli około 330 tys. zł. W Polsce za takie pieniądze można dostać najwyższe wersje wyposażenia popularnego Volkswagena Californii, choć jego cennik startuje od okolic 215 tys. zł.