Lexus LFA powraca jako imponujący koncept. Pod maską niespodzianka
Pierwszy LFA, którego produkcję zakończono w 2012 roku, dzięki potężnemu silnikowi V10 był jednym z najlepiej brzmiących aut w historii. Nowy nie brzmi w ogóle, ale za to wygląda świetnie.
Nowy LFA Concept to elektryk. Marka nie ujawnia danych dotyczących mocy, zasięgu ani baterii, ale sugeruje, że rozwiązania zaprezentowane w koncepcie znajdą zastosowanie w przyszłości.
"Nazwa 'LFA' nie jest zarezerwowana dla aut spalinowych. Oznacza pojazd, który ucieleśnia technologie, jakie inżynierowie powinni zachować i przekazać dalej" - czytamy w materiale prasowym Lexusa.
Najważniejsza nowość to lekka i bardzo sztywna aluminiowa rama. Identyczna jak w zaprezentowanej równolegle Toyocie GR GT. Toyota jest jednak spalinowym V8, a Lexus elektrykiem.
Lexus RX - droższy nie zawsze oznacza lepszy
Stylistycznie LFA Concept jest bliski wcześniejszemu Sport Concept z Monterey. Panele nadwozia wyglądają na dopracowane pod produkcję, co sugeruje, że wersja seryjna nie odbiegnie daleko od zaprezentowanej formy.
Auto mierzy 4 690 mm długości, 2 040 mm szerokości i 2725 mm rozstawu osi. Jest więc o około 25 cm dłuższe i 15 cm szersze niż pierwszy LFA, ale wciąż nieco mniejsze niż wspomniana Toyota.
Kabina ma układ kokpitu skupiony na kierowcy. Zamiast klasycznych wskaźników jest zestaw ekranów, bez centralnego wyświetlacza multimediów. Czas pokaże, czy podobnie będzie w ewentualnej wersji produkcyjnej. Lexus na razie nie mówi o konkretnych terminach, ale jasno deklaruje, że sportowa przyszłość marki jest elektryczna.