Po kryjomu ładowali teslę na kempingu. Chcieli to ukryć, a wyszło żenująco
Opinie na Mapach Google to często skarbnica absurdów i tak też jest tym razem. Użytkowniczka postanowiła mocno skrytykować jedno z nadmorskich pól kempingowych. Jak się jednak okazało, to ona była w tej sytuacji winna.
28.08.2023 | aktual.: 28.08.2023 14:01
Ładowanie samochodu elektrycznego może być w pewnych przypadkach problematyczne. Niektórzy właściciele znajdują jednak sposoby, by sprytnie poradzić sobie z kłopotami. Warto jednak odróżnić to od zwykłego skąpstwa i, mówiąc kolokwialnie, "cebulactwa". W opisywanym tu przypadku bez wątpienia mamy do czynienia z tym drugim.
Opinie Google to dobry sposób, by wyrazić swoje zdanie o danej firmie czy placówce, a z tej możliwości postanowiła skorzystać pani Katarzyna, która w bardzo niepochlebnych słowach napisała o polu kempingowym Camp Na Wydmie w Łebie. Nie pozostawiła na nim suchej nitki i poza jedną gwiazdką, opisała rzekome problemy dotyczące jej pobytu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"W toaletach brudno, brak papieru, personel chodzi po namiotach sprawdzając kto co ma podłączone do prądu pod Twoją nieobecność. Pani z recepcji bardzo przyjemna jednak Pan, który tam chodzi porażka. Jeżeli chcecie sobie zepsuć pobyt to zapraszam" - brzmi to dość niepokojąco, a przecież mówimy o miejscu, które może pochwalić się średnią ocen na poziomie 4,9/5. O co więc tutaj chodzi?
Z pomocą przychodzi nam odpowiedź właściciela, która kompletnie zmienia obraz na całą sytuację i stawia Panią Katarzynę w bardzo niekorzystnym świetle. Nie dość, że opinia miała być oszczerstwem, to w dodatku pominięto w niej dość niewygodne fakty.
"Opinia jest konsekwencją usunięcia Państwa z pola w wyniku jawnego złamania regulaminu. Pan Matura postanowił ładować swój samochód elektryczny przyłączem energii przeznaczonym dla namiotu. [...] Na domiar tego tak bardzo chciał to zamaskować, że zbudował z namiotu garaż dla swojej tesli" - czytamy w odpowiedzi.
W teorii mamy tutaj słowo przeciwko słowu i trudno dowieźć, kto ma rację, ale wtedy pojawiły się zdjęcia, które rozwiały wszelkie wątpliwości. Nic lepszego chyba dzisiaj nie zobaczycie. Próba zamaskowania ładowania wygląda komicznie, szczególnie w obliczu tego, że na kempingu znajdowała się przecież stacja ładowania dla samochodów elektrycznych.
Chęć zaoszczędzenia kilkudziesięciu złotych skończyła się usunięciem kempingowiczów z pola. Skontaktowaliśmy się z Campem Na Wydmie, który potwierdził, że cała sytuacja rzeczywiście miała miejsce. Cóż, wystarczyło tylko stosować się do regulaminu, a o całej sprawie nigdy byśmy nie usłyszeli. Tymczasem właściciele auta wyszli nie tylko na sknery, które chcą zaoszczędzić kosztem innych, ale również na kłamców z uwagi na wystawioną opinię.