Test: Ford Explorer - trochę mnie rozczarował, choć zły nie jest. Tylko za drogi
Jeździ świetnie po szosie, radzi sobie w terenie, przyspiesza jak szalony, a spala mniej niż 5 l/100 km, jeśli korzystamy z samochodu tak, jak przewidział to producent. Szkoda, że nie przewidział, że z ceną ponad 370 tys. zł trafi między niemieckich konkurentów premium.
25.10.2020 | aktual.: 23.11.2022 13:39
Ford Explorer, którego znamy z rynku amerykańskiego, to inny Explorer niż ten, którego znamy z rynku polskiego. U nas dostępna jest tylko wersja hybrydowa typu plug-in, co winduje cenę katalogową do 372 700 zł. To stawia go na jednej półce z modelami marek premium, a to z kolei pozwala wiele od niego oczekiwać.
Niestety, Ford poległ w tych obszarach, w których nie mógł wygrać, mierząc się z Audi, BMW, Mercedesem czy Volvo. Jakość spasowania elementów wnętrza jest najwyżej przeciętna, materiały nie porywają, nagłośnienie brzmi tak sobie, a fotele - przynajmniej dla mnie - są zwyczajnie niewygodne. Co ciekawe, mniejszy SUV z USA, zaadaptowany do rynku europejskiego - Ford Edge - pod tym względem wypada w mojej opinii lepiej. Poza przestrzenią praktycznie pod każdym względem.
Ford Explorer broni się przestronnym, 7-osobowym wnętrzem, gigantycznym bagażnikiem, bardzo dobrymi właściwościami jezdnymi i mocą napędu hybrydowego. Gdybyśmy mieli kupić auto o mocy ok. 457 KM u konkurencji, wówczas cena Explorera jest atrakcyjna. Do tego dochodzi jeszcze spalanie, które można znacząco obniżyć, korzystając z zalet hybrydy z wtyczką. Klienci nie zawsze myślą tymi kategoriami, co - przynajmniej na polskim rynku - może być dla tego modelu zgubne.