Test: Ford Fiesta Active Hybrid 1.0 155 KM - nie potrzebujesz niczego więcej
Ford Fiesta też musiał przejść zabieg hybrydyzacji, ale przeciętny kierowca może nawet tego faktu nie zauważyć. Drobne zmiany nie wpłynęły na najważniejsze atuty małego modelu Forda, takie jak świetne prowadzenie, żwawy silnik i przyjemności z jazdy.
Ford Fiesta Active Hybrid 1.0 155 KM - test, opinia
Na zdjęciach Ford Fiesta Active nie prezentuje się specjalnie dynamicznie. Wygląda jak samochód, który kupuje się po to, by dojechać na działkę – bo jest lekko podniesiony (o prawie 20 mm), obudowany plastikowymi, "bojowymi" dodatkami i ma opony z dużym profilem. W ogóle nie zwraca na siebie uwagi, ale nie dajcie się zwieść – mało które auto da wam tyle zabawy za kółkiem.
Pod maską mamy trzycylindrowy, litrowy silnik. Tyle tylko, że ten motor oferowany jest w wydaniu mającym 155 KM, które trafiają na asfalt poprzez 6-biegową, manualną przekładnię. W aucie, które waży ok. 1190 kg, robi to wspaniałe wrażenie. Aż trudno mi uwierzyć w fakt, że "na papierze" Fiesta osiąga setkę w aż 8,9 s.
Trzycylindrowa jednostka Ecoboost stała się miękką hybrydą, co oznacza zrezygnowanie z rozrusznika i zastąpienie go jednym modułem wraz z alternatorem. Na samym prądzie nigdzie nie pojedziemy, a motor elektryczny odpowiedzialny jest za wspomaganie silnika spalinowego na niskich obrotach. To pozwoliło na zmniejszenie kompresji oraz zainstalowanie większej sprężarki, która zaczyna działać w wyższych partiach obrotów.
Tak małe modyfikacje pod względem hybrydyzacji przenoszą się na równie małe korzyści pod względem spalania – sam producent mówi o polepszeniu wyników o ok. 5 proc. To nie za dużo, zwłaszcza że sama Fiesta jest jednym z oszczędniejszych aut w gamie. Egzemplarz ze zdjęć pod miastem zużywał zaledwie 4,3 l na 100 km.
W mieście jednak sytuacja nieco się komplikuje. Układ miękkiej hybrydy sprawia, że Fiesta potrafi wyłączyć silnik przy hamowaniu przed światłami już w okolicach 25 km/h. Nie ma to znaczenia dla kierowcy, ale sama jednostka w takim cyklu ma problem ze "złapaniem" temperatury roboczej. Spalanie wynosi ok. 6 l, po wyłączeniu systemu start/stop zużycie, co logiczne, nieco wzrasta. Na autostradzie z kolei jednostka może pracować na dwóch cylindrach, ale i tak mówimy tu o spalaniu na poziomie 7,3 l bezołowiowej. Zaznaczę tylko, że kultura pracy silnika jest wysoka, znacznie lepsza niż np. w nowym Hyundaiu i20, z którego od razu przesiadłem się do Fiesty.
Ford Fiesta punktuje u mnie nie tylko silnikiem, który powyżej 120 km/h nie traci nic a nic ze swojego wigoru. To jeden z tych "prostych" samochodów – bez fikuśnych pomysłów na wnętrze, bez ekranów zamiast klasycznych wskazówek, bez eksperymentów, znanych chociażby z kosmicznych peugeotów. Wsiadasz i od razu wiesz, gdzie co jest. Choć przyznaję, że znalezienie wygodnej pozycji za kółkiem trochę mi zajęło. Nawet multimedia są proste, czytelne i łatwe w obsłudze. Nie wiem tylko, czemu ekran ewidentnie skierowany jest w stronę pasażera.
Nie można napisać, że Fiesta ma rewelacyjne materiały w kabinie, ale jak na tę klasę samochodu nie ma się do czego przyczepić. Malkontenci może zwrócą uwagę na boczki drzwi, ale myślę, że przeciętny użytkownik nie zwróci na to większej uwagi.
Fiesta ma też świetny patent, który powinien trafić do każdego samochodu – tak, jak np. parasolka w drzwiach modeli Škody. Mianowicie: przy otwieraniu drzwi, na ich krawędzi wysuwa się plastikowa nakładka, przez co nie porysujemy sobie lakieru. Przy takich detalach fakt, że oparcia kanapy nie zapewniają płaskiej podłogi 311-litrowego bagażnika, jest małą wpadką. Boli jednak brak najprostszych nawiewów na tylną kanapę. Fiestę można zakupić w wersji trzydrzwiowej i choć wygląda ona nieźle, chyba jednak pozostałbym przy pięciodrzwiowej wersji.
Cennik Forda Fiesty (nie Active) startuje w teorii od 58 800 zł, ale importer od razu obniża tę kwotę na 52 900 zł. To oczywiście ciekawostka, bo silnik ma tylko 75 KM, ale warto zauważyć, że nawet podstawowe wersje wyposażenia mają już klimatyzację i 8-calowy ekran multimediów. To w innych modelach rzecz rzadko spotykana. Za optymalną wersję uważam 125-konną Fiestę w pakiecie Titanium za 61 200 zł. Na wersję Active trzeba wyłożyć minimum 65 400 zł!
W bardzo podobnej kwocie możemy kupić Toyotę Yaris z taką samą mocą, ale bez układu hybrydy (który jest - nie ma co ukrywać - rewelacyjny). W tej samej lidze gra bazowa (ale również sensownie wyposażona) Kia Rio, również z układem hybrydowym. Trzeba jednak liczyć się z tym, że ceny samochodów klasy B ostatnio wzrosły, przez co topowy egzemplarz Fiesty, jak na zdjęciach, wycenia się na ok. 80 tys. zł!
Moja opinia o hybrydowym Fordzie Fiesta Active
- Dynamiczny silnik
- Świetne, wciągające prowadzenie
- Proste multimedia
- Pomniejsze wpadki ergonomiczne
- Raczej nieporywająca stylistyka, nawet w wersji Active
Pojemność silnika | 999 cm³ | |
---|---|---|
Rodzaj paliwa | Benzyna | |
Skrzynia biegów | manualna, 6-biegowa | |
Moc maksymalna: | 155 KM przy 6000 rpm | |
Moment maksymalny: | 240 Nm przy 2500 rpm | |
Pojemność bagaznika: | 311 l (z zestawem do naprawy ogumienia) | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 8,9 s | - |
Prędkość maksymalna: | 219 km/h | - |
Zużycie paliwa (miasto): | - | 6,2 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | - | 4,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | - | 7,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 5,0 - 5,3 l/100 km | 5,8 l/100 km |
Ceny: | ||
Model od: | 52 900 zł | |
Wersja Active od: | 65 400 zł |