Wiesmann Project Thunderball ma aż 671 KM, ale pod maską nie znajdziesz silnika BMW
Pamiętacie Wiesmanna? Marka produkowała ekskluzywne, stylizowane na roadstery retro auta, które wyposażone były w podzespoły BMW. Po latach nieobecności znów możemy podziwiać nowy model z gekonem na masce. Jednak jest małe "ale".
27.04.2022 | aktual.: 10.03.2023 14:02
Po perypetiach finansowych i przejęciu firmy przez brytyjskiego inwestora po ogłoszeniu bankructwa Wiesmann wrócił z nowym modelem. I nie chodzi tu o Boldmena CR 4, którego niedawno pokazał pierwotny założyciel Wiesmanna, a o zupełnie nowy samochód z gekonem na masce.
To przełomowy model z dwóch powodów. Jednym jest oczywiście powrót marki, a drugim brak silnika BMW pod maską, z czego do tej pory modele Wiesmanna były znane. Tym razem jednak w Projekcie Thunderball nie znajdziemy ani V10, ani V8, ani nawet R6, bowiem jest to elektryk. Według Roheena Berry dyrektora generalnego firmy — najbardziej ekscytującym autem sportowym na prąd na świecie.
Z zewnątrz jednak trudno to poznać na pierwszy rzut oka. Wiesmann Project Thunderball wygląda bowiem jak nowoczesna interpretacja historycznych modeli. Nie zabrakło więc atrapy chłodnicy w kształcie jajka, masywnego przodu, krótkiego tylnego zwisu czy poczwórnych reflektorów.
Do jego napędu służą dwa silniki elektryczne, z czego oba zamontowane są z tyłu i napędzają tylną oś. Układ generuje aż 671 KM i ok. 1100 Nm maksymalnego momentu obrotowego, co oznacza, że wiesmann osiąga setkę w zaledwie 2,9 s.
Chociaż Project Thunderball to sportowy roadster, to nie zabrakło na jego pokładzie dużego akumulatora. Ten ma pojemność aż 83 kWh i pozwala przejechać do 500 km na jednym ładowaniu. To z kolei będzie możliwe nawet z mocą 300 kW. Odbija się to też rzecz jasna na masie, która wynosi ok. 1700 kg.
Detale dotyczące produkcji (poza tym, że będzie odbywać się w Gecko Plant w Dülmen) czy sprzedaży nie są jednak jeszcze znane. Plotki mówią jednak, że możemy spodziewać się auta nawet w Polsce. Pamiętając jednak ceny benzynowych modeli, nie należy się co prawda spodziewać okazji, ale podejrzewam, że chętnych na ten samochód nie zabraknie.