Auta na wodór będą kosztować tyle co elektryki. Hyundai twierdzi, że to możliwe
Hyundai rozpoczyna wodorową ofensywę. Koreańczycy zamierzają rozwijać ten rodzaj napędu na równi z elektrycznym. Co więcej, twierdzą, że po 2030 roku ceny pojazdów wodorowych będą podobne, co elektryków z akumulatorami.
07.09.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:27
Podczas targów IAA w Monachium Hyundai przedstawił śmiałą strategię na najbliższe lata. Zakłada ona całkowite przejście na elektromobilność w Europie po 2035 roku oraz rozwój innych, alternatywnych źródeł napędu - głównie wodorowych.
Dowodem na potwierdzenie tych słów jest hybrydowy koncept Vision FK zasilany ogniwami paliwowymi i prądem z wtyczki. Hyundai chwali się imponującymi danymi technicznymi - mocą przekraczającą 670 KM i przyspieszeniem do setki w mniej niż 4 sekundy. Maksymalny zasięg też nie rozczarowuje - wynosi bowiem 600 km.
Zaskakujący jest fakt, że to hybryda, ale nie taka klasyczna, łącząca silnik spalinowy z elektrycznym, lecz napęd wodorowy z elektrycznym. Wcześniej nad takim rozwiązaniem pracował Mercedes, a wybrani klienci otrzymali do testów model GLC F-Cell, podobne plany snuje też Stellantis.
Na razie jednak koncept jest niczym innym jak jeżdżącym laboratorium pozwalającym rozwijać nowoczesne technologie bez stuprocentowych szans na przerodzenie się w produkcyjny model. Nie zmienia to jednak faktu, że napęd wodorowy stanowi ważny filar strategii marki i będzie rozwijany równolegle z elektrycznym.
Przedstawiciele marki twierdzą, że dzięki popularyzacji takich rozwiązań już w przyszłej dekadzie ceny pojazdów wodorowych i elektrycznych będą na tym samym poziomie. Aby tak się stało, ogniwa paliwowe muszą być szerzej reprezentowane na rynku, o co Hyundai zamierza zadbać w najbliższych latach.