Częściowa elektryfikacja obejmie praktycznie wszystkie modele Jeepa. Na pierwszy ogień idą Renegade i Compass, później Wrangler (na zdjęciu).© fot, Filip Buliński

Plany Jeepa na przyszłość. Krok pierwszy: hybrydy

Filip Buliński
14 grudnia 2019

Słowo "Jeep" na całym świecie kojarzy się przede wszystkim z rasowymi terenówkami, przed którymi nie ma żadnych pozaszosowych tajemnic. Jednak najlepiej sprzedającymi się modelami są te z gatunku SUV-ów. Rozwój idzie w parze z elektryfikacją, a Jeep wcale nie zamierza się przed tym bronić.

Nie oznacza to jednak, że od razu w salonach pojawią się w pełni elektryczne auta terenowe. Przyszły rok upłynie Jeepowi pod znakiem częściowej elektryfikacji. Na razie producent stawia na hybrydy plug-in, ale nie zdradza czy jest to jedynie łącznik do samochodów wyłącznie na prąd.

Na pierwszy ogień pójdzie Renegade oraz Compass. Zamówienia będzie można składać już w styczniu, ale na pierwsze auta trzeba będzie poczekać do czerwca. Jednocześnie będą to pierwsze zelektryfikowane modele Jeepa w historii marki. Oba pojazdy mają korzystać z tego samego zespołu napędowego. Przekrojowi pierwszego z nich mogłem przyjrzeć się z bliska podczas Jeep Winter Experience w północnych Włoszech.

Ładowanie w niecałe 2 godziny i 50 km zasięgu na silniku elektrycznym. Oto co oferuje hybryda Jeepa
Ładowanie w niecałe 2 godziny i 50 km zasięgu na silniku elektrycznym. Oto co oferuje hybryda Jeepa© fot. Filip Buliński

Do napędu posłuży stosunkowo nowy silnik benzynowy z turbosprężarką o pojemności 1.3 litra i mocy 180 KM, który zajmie się napędzaniem przedniej osi. Z tyłu zaś dopasowano jednostkę elektryczną o mocy 60 KM, której zadaniem będzie napęd tylnych kół. Miejsce wału napędowego zajęły akumulatory, dzięki czemu obyło się bez ingerencji w przestrzeń pasażerską.

Na samym prądzie auto będzie w stanie przejechać 50 km, a uzupełnienie akumulatorów (11,4 kWh) z gniazdka ma zająć według producenta nie więcej niż 2 godziny. Oczywiście energia będzie mogła pochodzić także z hamowania czy od silnika. Co więcej, oprócz trybu hybrydowego i czysto elektrycznego, kierowca będzie mógł zdecydować się na jazdę wyłącznie na jednostce spalinowej przy jednoczesnym ładowaniu baterii, co ma służyć oszczędności energii, którą będzie można wykorzystać np. wjeżdżając do miasta.

Jeep Renegade PHEV będzie tylko 118 kg cięższy od swojego wysokoprężnego odpowiednika
Jeep Renegade PHEV będzie tylko 118 kg cięższy od swojego wysokoprężnego odpowiednika© fot. Filip Buliński

Pozostaje jeszcze jedno pytanie: co jeśli będziemy potrzebowali napędu na 4 koła, a akumulatory będą według komputera podkładowego wyładowane? Nawet jeśli ekran wskaże nam 0 proc., w rzeczywistości baterie będą miały jeszcze 20 proc. energii, by właśnie w razie nagłej potrzeby wykorzystania pełnego potencjału napędowego wkroczyć do akcji.

Może się wydawać, że napęd hybrydowy spowoduje duży przyrost masy, jednak hybrydowy Renegade będzie tylko 118 kg cięższy od swojego odpowiednika z silnikiem wysokoprężnym.

We wrześniu w salonach zagości natomiast hybrydowy Jeep Wrangler. Kolejną nowością będzie bazujący na najtwardszej terenówce Jeepa, pick-up Gladiator. Jego sprzedaż w Europie rozpocznie się jesienią 2020 roku, podczas gdy rynki środkowo-wschodnie ujrzą go nieco wcześniej, bo już w kwietniu.

Akumulatory zostały umieszczone w miejscu wału napędowego, dzięki czemu w kabina nie ucierpiała na wymiarach
Akumulatory zostały umieszczone w miejscu wału napędowego, dzięki czemu w kabina nie ucierpiała na wymiarach© fot. Filip Buliński

Kolejne nowości amerykańska marka pod włoskimi skrzydłami planuje wprowadzić kolejno za 2 i 3 lata. Najpierw zadebiutuje nowa generacja Grand Cherokee. Natomiast w pierwszym kwartale 2022 roku nasze oczy ujrzą zupełnie nowy model. Ma to być ofensywa marki na segment małych crossoverów, ponieważ nowy twór Jeepa będzie pozycjonowany niżej niż najmniejszy obecnie Renegade.

Jeep podkreśla, że jego celem jest nie tylko danie możliwości eksploracji każdego kawałka ziemi za pośrednictwem różnych segmentów, ale także czynienie tego w zgodzie i harmonii z naturą. Tym samym chwali się, że w ciągu 5 lat fabryce w Melfi udało się obniżyć zużycie wody o 70 proc. natomiast emisję dwutlenku węgla– o 40 proc.

Jeep i góry pasują do siebie jak frytki do keczupu
Jeep i góry pasują do siebie jak frytki do keczupu© fot. Filip Buliński

Podczas dwudniowego wydarzenia było mi dane sprawdzić pierwszy z celów Jeepa. Do naszej dyspozycji były wszystkie modele z gamy, natomiast mi udało się zbadać właściwości jezdne Compassa, Cherokee, Grand Cherokee oraz Wranglera.

Jak to bywa w górach, pogoda bardzo szybko się zmieniała i o ile pierwszego dnia mogłem cieszyć się ciepłymi promieniami słońca, o tyle drugiego momentami trudno było coś zobaczyć przez śnieżycę. Zaskoczeniem była lepsza pewność prowadzenia oraz spokój i opanowanie większego Cherokee od Compassa. Układ kierowniczy w mniejszym modelu był zbyt miękki, a zawieszenie sprawiało, że auto chętnie wychylało się na boki.

Większy Cherokee zachowywał się pewniej na drodze niż mniejszy Compass
Większy Cherokee zachowywał się pewniej na drodze niż mniejszy Compass© fot. Filip Buliński

O dziwo słabym punktem Cherokee był silnik. Mówię tu o dziwo, ponieważ jedynym obecnie dostępnym benzyniakiem jest 2-litrowa, turbodoładowana jednostka R4, generująca aż 272 KM. Przy takiej mocy spodziewałem się lepszej elastyczności oraz przyspieszenia. 9-stopniowy (!) automat również nie należy do mocnych stron zarówno Compassa jak i Cherokee’iego. Reaguje ze sporym opóźnieniem na pedał gazu i podejrzewam że to on jest winny przeciętnych wrażeń z jazdy.

Jeśli chodzi o Wranglera: liczyłem na sprawdzenie jego prawdziwego oblicza, tymczasem ku mojemu rozczarowaniu, trasa terenowa nie spowodowała uronienia nawet kropelki potu przez rasową terenówkę. Z kolei w dniu kiedy spadł śnieg, ze względów bezpieczeństwa została ona zamknięta. Wtedy nie pozostało nic innego, jak sprawdzenie modelu Grand Cherokee na krętych górskich drogach.

Jeep Wrangler to terenówka z krwi i kości
Jeep Wrangler to terenówka z krwi i kości© fot. Filip Buliński

Wśród modeli Jeepa łączących funkcjonalność na co dzień i możliwości terenowe jest on właściwie moim faworytem. Można by rzec, że jest najbardziej dojrzały – wie kiedy musi się zachowywać, a wyłączenie kontroli trakcji wiąże się z beztroską zabawą i efektownymi poślizgami na śniegu. System nie usypia się jednak całkowicie i pozwala na powrót do żądanego toru jazdy w dowolnym momencie. Podróż została jednak przerwana ugrzęźnięciem w śniegu. Kilka minut walki i udało się wyjechać bez wzywania pobliskiego traktora – winowajcą całego zamieszania była gruba warstwa lodu skrywana pod śniegiem.

O umiejętnościach terenowych Jeepa raczej nie trzeba dyskutować. Choć tym razem nie mieliśmy zbyt wielu okazji by się o tym w pełni przekonać, napęd na pewno spełnił swoją rolę na stromych, krętych i ośnieżonych drogach. Jestem bardzo ciekaw charakterystyki pracy zespołu napędowego przygotowywanych hybryd. Jeep zapewnia, że mimo delikatnego wzrostu wagi, elektryczny napęd tylnej osi pozwoli na lepsze wykorzystanie terenowego potencjału drzemiącego w ich modelach. Jak będzie w rzeczywistości, przekonamy się w najbliższych miesiącach.

  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
  • Slider item
[1/26]
Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (0)