Naprawa stłuczki w audi e‑tronie kosztowała 31 tys. dolarów. Cennik ASO wszedł na nowy poziom
Amerykański właściciel audi e-trona zapewne liczył się z różnymi poświęceniami i kompromisami związanymi z zakupem auta elektrycznego. Nie spodziewał się chyba jednak tego, co przyniesie jedna, niewinna stłuczka.
30.07.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:36
Niejaki Steven Burns ma żonę, a żona – audi e-trona, pierwszy seryjnie produkowany elektryczny model tego producenta, sprzedawany również na rynku amerykańskim. Z tym że nie do końca ma to auto, bo już od kilku tygodni stoi ono w tamtejszym ASO.
Auto zaliczyło niewielką kolizję, czego jedynym zewnętrznym objawem jest wgnieciony w rogu tylny zderzak. I tu zaczęły się dziać rzeczy nieprawdopodobne, bo przez tak długi czas Audi nie potrafi zdobyć nowych części potrzebnych do naprawy auta i nie wie, kiedy się to uda. Zresztą otwarte pozostaje pytanie, czy w ogóle ten prawie nowy wóz po "wgniotce" opłaca się naprawiać.
Serwis wycenił w końcu usunięcie szkód na 31 252 dolarów, czyli równowartość 120 tys. zł. I to po łaskawie przyznanym rabacie, bo przed nim usługa ASO miała kosztować 38 tys. dolarów. Amerykański serwis ceni się jeszcze bardziej niż niemiecki producent, bo cały nowy e-tron w salonie kosztuje w USA od 66 tys. dolarów.
Z czego się wziął tak absurdalny wynik? Pan Steven śpieszy z odpowiedzią. Przedstawił fakturę, z której wynika, że części to nieco ponad 8 tys. dolarów z końcowej kwoty. Najwięcej kosztuje robocizna. Audi e-tron musi być bardzo skomplikowanym samochodem w naprawach. Serwis wszak twierdzi, że jego pracownicy będą pracować w pocie czoła 82 roboczogodziny nad blacharką auta, a wykwalifikowani mechanicy poświęcą aż 57 roboczogodzin nad uratowaniem tego, co pozostało z podzespołów wozu.