Pierwszy kontakt: Honda Civic e:HEV - rośnie poważny rywal dla Corolli
Po amerykańskiej, a następnie europejskiej premierze online, przyszedł czas, by zobaczyć nową Hondę Civic z bliska. Jest znacznie większa niż poprzednik, kryje kilka ciekawych rozwiązań, ale gama napędów nie daje szczególnego wyboru. Ale to nie szkodzi, bo szansa na sukces i tak jest duża.
Obserwuj nas na Google News
Honda Civic w ostatnich latach nie miała w Polsce łatwego życia. O ile jej wyniki sprzedażowe na świecie były dla Japończyków zadowalające (720 tys. sprzedanych aut w zeszłym roku), tak w kraju nad Wisłą ani w 2020, ani w 2021 r. model nie znalazł się nawet w TOP50 najchętniej wybieranych aut. Mniejszy popyt na kompakty? Niekoniecznie. Choć oczywiście królują SUV-y, drugi w kolejce popularności jest właśnie segment C z blisko 20-procentowym udziałem.
Najlepszym dowodem na to jest fakt, że Polacy najchętniej wybierają właśnie kompakta — Toyotę Corollę. Honda przy projektowaniu nowego Civika podeszła do wielu rzeczy całkowicie od zera, nie tylko na nowo rozwijając konstrukcję, ale też analizując każdy detal od strony rynku i potrzeb klientów, dodając do tego swoje postanowienia o elektryfikacji każdego modelu. Efekt tych prac możecie zobaczyć na zdjęciach, a ja miałem już okazję zobaczyć go z bliska.
Mniej udziwnień, więcej przestrzeni
Honda postanowiła nieco przyhamować z udziwnionym designem, którym raczyła nas przez ostatnie generacje. Nowy Civic w dalszym ciągu ma swój styl, teraz może trafić w gusta szerszego grona klientów. Mnie najbardziej spodobał się front z zadziornie wystylizowanym zderzakiem i atrapą chłodnicy w kształcie plastra miodu.
I teraz najlepsze. Nie będzie to wyróżnik żadnej specjalnej wersji. Taki front nowy Civic będzie miał już w podstawie. Dynamizmu dodaje też zabieg obniżenia linii maski o 25 mm względem poprzednika oraz cofnięcie słupków A o 50 mm. To ostatnie przyniosło również poprawę w zakresie widoczności, a Honda chwali się, że kąt widzenia przez przednią szybę jest jednym z najlepszych w klasie.
Japończykom zależało też na obniżeniu linii dachu, co dało genialny efekt spójności i jedności z klapą bagażnika. Nietypowy kształt hatchbacka, który Honda kultywowała już w poprzedniej generacji, został więc utrzymany, ale teraz zyskał gładszą strukturę. Jednocześnie zachowano tyle samo miejsca nad głową dla pasażerów z tyłu, co w poprzedniku. I tu jest mały zgrzyt. Bo już w 10. generacji Civika nie było pod tym kątem różowo.
Osoby powyżej 185 cm będą więc dotykać już sufitu. Pewną rekompensatą jest wydłużenie rozstawu osi aż o 35 mm, dzięki czemu miejsca na nogi jest tyle, co w sedanie segmentu D. I to nawet przy mocno cofniętym fotelu. Tylko kanapa jest nieźle wyprofilowana i nie sprawia, że siedzimy z podkulonymi kolanami. Wydłużenie linii oraz zwiększenie miejsca w środku ma też na celu częściowe wypełnienie luki po wycofanym przed laty Accordzie.
Pasażerowie z tyłu mogą jednak liczyć nie tylko na dużo miejsca, ale też sporo udogodnień — znajdziemy tu wyprowadzenie kratek wentylacyjnych czy dwa gniazda USB-A. Japończycy podeszli również rozsądnie do przedniej części wnętrza.
Kokpit nie tonie w fortepianowej czerni i jest to świadomy zabieg Hondy. Oczywiście znajdziemy gdzieniegdzie błyszczącą czerń, ale zastosowano ją jedynie w miejscach, które nie są "narażone" na częsty kontakt z palcami. Dzięki temu nie ma ryzyka, że szybko się zabrudzą. Okolice przycisków do okien czy tunel centralny, czyli miejsca, które mają często kontakt z naszymi kończynami, zostały wykończone plastikiem o przyjemnej, chropowatej i niezostawiającej śladów strukturze. Chapeau bas!
Reszta wnętrza również wypada nieźle. Już w poprzednich modelach, jak chociażby w HR-V, Honda udowodniła, że zrobiła postęp w kwestii wykończenia. Jednocześnie miłośnicy "klasycznych" kokpitów będą zachwyceni, ponieważ przy obsłudze postawiono na jak najwięcej fizycznych przycisków i pokręteł. Z kolei 9-calowy wyświetlacz multimediów z przyjaznym interfejsem znamy już z innych modeli Hondy.
Najlepszym detalem jest według mnie listwa w kształcie plastra miodu biegnąca przez całą szerokość deski rozdzielczej, zakrywająca kratki wentylacyjne. Wydaje się, że to drobnostka, ale dodaje całości nieco oldschoolowego stylu. Nudne japońskie wnętrze? Cóż, nie tym razem.
Hybryda, ale na własnych zasadach
Honda realizuje swój plan, by każdy model w ofercie japońskiej marki do 2023 r. był zelektryfikowany. Jedną z ostatnich części tej układanki jest właśnie Civic, który będzie dysponował tylko napędem hybrydowym e:HEV. O dieslu możecie zapomnieć. Niektórzy mogą w tym momencie westchnąć z rozczarowania, ale według danych w zeszłym roku klasyczne hybrydy odpowiadały za blisko 20 proc. sprzedaży w segmencie, podczas gdy silniki wysokoprężne odnotowały blisko dwa razy gorszy wynik.
Sposób działania hybrydy znamy już chociażby z Jazza czy HR-V. Silnik spalinowy przez większość czasu pracuje jako generator prądu, a za napędzanie kół bierze się tylko w poszczególnych sytuacjach, jak choćby podczas autostradowej jazdy. Co więc nas czeka w przypadku nowej hondy? 2-litrowa, benzynowa jednostka z bezpośrednim wtryskiem pracująca w cyklu Attkinsona generuje 142 KM, natomiast silnik elektryczny ma 184 KM i aż 315 Nm maksymalnego momentu obrotowego (i tyle też wynosi całkowita moc i moment układu).
Na razie będzie to jedyny dostępny wariant, ale niewykluczone, że w przyszłości pojawi się także słabsza, a co za tym idzie, także tańsza wersja. Decyzja nie została jednak jeszcze podjęta, a ta zależy od nastawienia klientów. Dokładne dane przyspieszenia nie zostały jeszcze podane, ale można się spodziewać, że nowy Civic będzie dynamicznym autem. A przy tym oszczędnym. Wstępne dane WLTP mówią o 5 l/100 km i emisji CO2 na poziomie 110 g/km.
Tym samym Honda celuje w innego japońskiego gracza — Toyotę. A dokładnie w Corollę. Do tej pory hybrydowy kompakt był bowiem praktycznie bezkonkurencyjny. Jeśli ktoś chciał hybrydę segmentu C, wybór był mocno ograniczony. A Honda udowodniła już, że jej hybrydy również potrafią być nadzwyczaj oszczędne.
Jednocześnie Civic będzie oferował znacznie przestronniejsze wnętrze, lepsze wykończenie i ciekawszy kokpit, nie zostawiając w tyle w kwestii nowinek. Poza rozwiniętym adaptacyjnym tempomatem, który będzie dysponował także asystentem jazdy w korku, z nowości znajdziemy tu również adaptacyjne światła drogowe, przednią kamerą o kącie widzenia 100 stopni, która rozpoznaje obiekty, czy aż 11 poduszek powietrznych (w tym kolanowa czy centralna). Nie zabraknie też łączności z aplikacją na smartfona i możliwości zdalnego otwierania i zamykania auta.
Czy to wystarczy, by pokonać Corollę? To będzie w dużej mierze zależało od cen, których na razie jeszcze nie znamy. Honda stawia jednak na niezłe wyposażenie standardowe (m.in. LED-owe reflektory czy aż 18-calowe felgi), co może sprawić, że kwota nie będzie okazyjna. Na odpowiedź jeszcze poczekamy. Fani motoryzacji zapytają pewnie jeszcze, co z Type R-em. Jak wiadomo, ten nie został jeszcze oficjalnie pokazany, choć nie jest tajemnicą, że powstanie. Ale tu musimy się wykazać jeszcze większą cierpliwością.