Elektryczne auta nie takie ekologiczne. Pełne dane o emisji CO2

"Elektryki" są zupełnie czyste? Tylko w miejscu, gdzie jeżdżą
"Elektryki" są zupełnie czyste? Tylko w miejscu, gdzie jeżdżą
Źródło zdjęć: © mat. pras.
Tomasz Budzik

29.09.2020 14:55, aktual.: 13.03.2023 12:55

Zalogowani mogą więcej

Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika

Od dawna podejrzewaliście, że coś jest nie tak z ekologicznością samochodów elektrycznych? Szwedzi pokazali tę kwestię w nieco szerszym kontekście na przykładzie Polestara 2. Okazuje się, że przez kilka pierwszych lat właściciel elektrycznego samochodu nie powinien czuć się lepszy.

Samochody o napędzie elektrycznym nie emitują CO2, więc ich użytkownicy ratują klimat, nie wspominając już o jakości powietrza, prawda? O ile z tym drugim trudno dyskutować, to pierwsze obwarowane jest jednym istotnym warunkiem. Pokazuje to przykład Polestara 2. Szwedzi postawili na transparentność i postanowili pokazać nie tylko ekologiczne koszty jazdy elektrycznym samochodem, ale także jego produkcji. Nie wszyscy będą zadowoleni.

Cała prawda ze Szwecji

Elektrycznego, pięciodrzwiowego fastbacka zestawiono z benzynową odmianą popularnego modelu Volvo XC40. Co się okazało? Produkcja Polestara 2 oznacza emisję 24 ton dwutlenku węgla, podczas gdy w przypadku crossovera Volvo jest to 14 ton CO2. Skąd ta różnica? Oczywiście dodatkowa emisja CO2 związana jest z procesem powstania akumulatora zapewniającemu modelowi 2 napęd. Teraz skupmy się na tym, co będzie działo się w czasie korzystania z obydwu pojazdów.

W wyliczeniach wzięto pod uwagę Volvo XC40 katalogowo emitujące 163 g CO2/km. Po przejechaniu 125 tys. mil, czyli 201 tys. km, samochód wyemituje więc 41 ton CO2 z paliwa kopalnego. Polestar 2 ma tymczasem okazję do odrobienia strat, które otrzymał "w bagażu" przy opuszczeniu linii produkcyjnej. Ile mu to zajmie?

Gdyby założono, że samochód będzie zawsze ładowany za pomocą prądu powstałego w całości z odnawialnych źródeł energii, wyrównanie wyniku benzynowego Volvo XC40 wymagałoby przejechania 31 tys. mil, czyli 50 tys. km. Pokonanie w ten sposób dystansu 201 tys. km oznaczałoby emisję CO2 na poziomie 0,4 tony. Ostatecznie więc - po "zrobieniu" autem sporego dystansu - ratujemy klimat. Tak byłoby jednak w idealnym świecie. W realnym jest już nieco mniej kolorowo.

Przy uwzględnieniu średniego miksu energetycznego dla Unii Europejskiej Polestar 2 odrobi produkcyjną nadwyżkę CO2 względem XC40 po pokonaniu 50 tys. mil, czyli 80 tys. km. Jeśli uwzględnimy emisję CO2 podczas produkcji energii elektrycznej potrzebnej do jazdy, emisja dwutlenku węgla związana z produkcją aut i ich używaniem wyrówna się po pokonaniu 70 tys. mil, czyli 112 tys. km.

Jeśli przed osiągnięciem takiego przebiegu akumulator samochodu zostanie zniszczony w wypadku, pożarze czy powodzi, decyzja o zakupie elektryka przełoży się na niepotrzebne obciążenie środowiska.

A ten prąd to skąd?
A ten prąd to skąd?© Michał Zieliński

Zaskoczenie? Nie - niewiedza!

Czy wyliczenia przedstawione przez Polestara pokazują, ze zakup elektrycznych samochodów ma nikły sens? Przede wszystkim to zdecydowany ruch szwedzkiego producenta w kierunku rzetelnego informowania nabywców aut o ich wpływie na środowisko. Po drugie jest to mocny argument na rzecz inwestowania w odnawialne źródła energii. Dane Polestara są tym samym zbliżone do wyliczeń przedstawionych w 2019 r. przez Europejską Agencję Środowiska.

EAŚ sprawdziła, jaka jest prawdziwa emisja CO2 na każdy kilometr w przypadku diesla, auta benzynowego i elektrycznego. W danych uwzględniono produkcję samochodu, jego zezłomowanie oraz użytkowanie w całym założonym cyklu życia pojazdu.

Dla diesla i auta benzynowego było to nieco ponad 220 g CO2/km. Wynik dla samochodu elektrycznego bardzo różnił się w zależności od tego, w jaki sposób pozyskiwana jest energia. Przy prądzie z odnawialnych źródeł emisja wyniosła 75 g CO2/km. Dla średniego miksu energetycznego dla EU było to 170 g CO2/km, ale gdyby energia była pozyskiwana wyłącznie z węgla, rzeczywista emisja CO2 samochodu elektrycznego wyniosłaby ok. 305 g/km. To oznaczałoby, że w takich warunkach nie ma możliwości obniżenia poziomu emisji dwutlenku węgla w transporcie.

Znacznie bardziej optymistyczne dane w 2020 r. podała organizacja Transport and Enviroment. W narzędziu, które stworzono do określenia emisji, można wybrać rodzaj pojazdu, jego wielkość, warunki produkcji oraz kraj eksploatacji. Jak wypada Polska? Sprawdziłem całkowitą emisję CO2 dla aut elektrycznych i benzynowych z założeniem średniej europejskiej emisji CO2 podczas produkcji oraz polskiego miksu energetycznego. Oto wyniki.

Emisja CO2 w przypadku małego miejskiego auta osiągnie taki sam poziom w przypadku modelu elektrycznego i spalinowego po ok. 60 tys. km. Jeśli wybór nabywcy padłby na samochód kompaktowy, według T&E rachunek wyrówna się po pokonaniu 70 tys. km. W przypadku auta segmentu D - 66 tys. km, a dla modelu segmentu E - 79 tys. km.

Polestar zrobił w dziedzinie elektryfikacji spory krok naprzód. Szwedzi postanowili pokazać, że o zanieczyszczeniu środowiska trzeba myśleć nie lokalnie, ale globalnie. Nie warto się przy tym oszukiwać – bez czystej energii nie zrobimy kroku naprzód.

Źródło artykułu:WP Autokult
Komentarze (33)