Porsche Taycan wyjedzie do klientów na początku 2020 roku. Także tych z Polski

Premiera Porsche Taycana już za nami, ale auta ciągle nie można spotkać na drogach. To zmieni się z początkiem 2020 roku, kiedy samochody zaczną trafiać do klientów. W pierwszej kolejności dostaną je ci, którzy zarezerwowali je "w ciemno", a w Polsce takich osób nie brakowało.

Porsche Taycan Turbo S - aż 49 proc. polskich klientów wybrało topową wersję elektryka z ZuffenhausenPorsche Taycan Turbo S - aż 49 proc. polskich klientów wybrało topową wersję elektryka z Zuffenhausen
Źródło zdjęć: © Fot. Mateusz Lubczański
Michał Zieliński

117 Polaków zadeklarowało chęć zakupu Porsche Taycana jeszcze przed oficjalną premierą auta. Nie znali ostatecznego wyglądu ani specyfikacji elektryka z Zuffenhausen, ale i tak wpłacili 2,5 tys. euro (ok. 10,5 tys. zł), by zająć swoje miejsce w kolejce. Ryzyko się opłaciło, bo już na początku 2020 roku odbiorą swoje egzemplarze jako pierwsi w kolejności.

"Jestem fanem elektrycznych samochodów oraz ekologii, a jednocześnie zawsze marzyłem o Porsche" – mówi pan Tomasz, klient salonu we Wrocławiu. Z kolei pan Adrian, który zarezerwował auto w Łodzi, zwraca uwagę na osiągi auta. "Aktualnie jeżdżę autem hybrydowym, więc jestem już w części zelektryfikowany. Wiem, że wiąże się to z komfortem i ciszą podczas jazdy. Trzeba też podkreślić możliwości, jakie daje auto elektryczne, głównie niesamowite przyspieszenie i moc" – zauważa.

Taycan jest dostępny w trzech wersjach. Bazowa 4S kosztuje od 454 tys. zł, przyspiesza do 100 km/h w 4 s i oferuje pomiędzy 333 a 407 km zasięgu. Na ten model zdecydowało się 26 proc. polskich klientów. Poziom wyżej jest kosztujący od 650 tys. zł Turbo, który przyspiesza do setki w 3,2 s i jest w stanie przejechać pomiędzy 381 a 450 km na jednym ładowaniu. Takie auto zamówiło 29 proc. klientów z Polski.

Największym zainteresowaniem (49 proc. chętnych!) cieszył się jednak topowy Turbo S. Ma 761 KM, które katapultują go do 100 km/h w 2,8 s, a jedno ładowanie wystarcza na przejechanie od 388 do 412 km. Cena? Od 790 tys. zł. Mateusz Lubczański miał okazję przejechać się tym samochodem. "Bez żadnego ostrzeżenia, piknięcia, komunikatu - jesteś brutalnie wciśnięty w fotel, zaczynasz czuć każdy mięsień na twarzy, a świat po prostu się rozpływa. Łzy same napływają do oczu" tak pisał o przyspieszeniu elektrycznego porsche.

Źródło artykułu: WP Autokult
Wybrane dla Ciebie
Yangwang U9 Xtreme pokonał Xiaomi. Nowy rekord Nürburgringu
Yangwang U9 Xtreme pokonał Xiaomi. Nowy rekord Nürburgringu
Pierwsza jazda: Leapmotor B10 kusi ceną i wyposażeniem. A co z resztą?
Pierwsza jazda: Leapmotor B10 kusi ceną i wyposażeniem. A co z resztą?
Porsche uzupełnia ofertę elektrycznego Macana. Pora na GTS-a
Porsche uzupełnia ofertę elektrycznego Macana. Pora na GTS-a
Pierwsza jazda: Volvo ES90 - dla nowej generacji klientów
Pierwsza jazda: Volvo ES90 - dla nowej generacji klientów
Pierwsza jazda: Kia EV4 - kluczowy model w elektrycznym segmencie
Pierwsza jazda: Kia EV4 - kluczowy model w elektrycznym segmencie
Gigant inwestuje w Polsce. Wiemy, czemu chce produkować u nas
Gigant inwestuje w Polsce. Wiemy, czemu chce produkować u nas
Czy używane Tesle staniały przez Elona? Jeden model trzyma wartość jak szalony
Czy używane Tesle staniały przez Elona? Jeden model trzyma wartość jak szalony
Oto nowe auto z Chin. Zapomnieli, że zdjęcia pojawią się w sieci
Oto nowe auto z Chin. Zapomnieli, że zdjęcia pojawią się w sieci
Pierwsza jazda prototypową Toyotą C-HR+ - Japończycy odrobili lekcje
Pierwsza jazda prototypową Toyotą C-HR+ - Japończycy odrobili lekcje
Nowe zasady programu NaszEauto bez wykluczeń dla chińskich aut
Nowe zasady programu NaszEauto bez wykluczeń dla chińskich aut
Tęskniliście za klasyką w Mercedesach? Vision Iconic ją przywraca
Tęskniliście za klasyką w Mercedesach? Vision Iconic ją przywraca
Poważny wypadek Xiaomi SU7. Kierowca był zakleszczony w płonącym aucie
Poważny wypadek Xiaomi SU7. Kierowca był zakleszczony w płonącym aucie