Renault Twizy: samochód, którym można wjechać do magazynu
Renault od 2012 roku przekonuje nas, że Twizy to przyszłość motoryzacji. Ten pomysł ma sens, bo zobaczcie: miasta są zazwyczaj zakorkowane dużymi SUV-ami, w których często jadą maksymalnie dwie osoby. Twizy też to potrafi, a przy tym jest niewiele większe od znaczka pocztowego.
Choć Renault Twizy w Polsce nie jest częstym widokiem na ulicach, klienci w cieplejszych grajach z roku na rok coraz bardziej doceniają francuskie wozidełko. Jak dowiedziałem się w rozmowie z Erikiem Feunteun, sprzedaż nieustannie rośnie. Producent obecnie nie planuje następcy, bo nie widzi takiej potrzeby.
Moim zdaniem w Twizy jest kilka rzeczy, które można by poprawić, ale zgodzę się, że auto mimo wieku sprawuje się naprawdę dobrze. Wielokrotnie parkowałem nim w miejscach zwyczajnie niedostępnych dla "zwykłych" samochodów, a w przeciskaniu się po mieście pomagały nie tylko rozmiary, ale też możliwość korzystania z buspasów. W końcu małe renault ma napęd elektryczny.
Udało mi się też odbyć jedną przejażdżkę przy temperaturze nie przekraczającej 10 stopni Celsjusza. Rękawiczki i szalik to pozycje obowiązkowe, co do tego nie ma wątpliwości. Natomiast pozytywnie zaskoczyła mnie obecność podgrzewanej przedniej szyby. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko możliwości podpięcia smartfona pod głośniczki. I trochę niższej ceny.