Test: Kia e‑Niro - mów o niej: normalny samochód
Jeśli — tak jak mnie — irytują was testy aut elektrycznych, mających wyglądać jakby pochodziły z przyszłości, a do tego pozowanie z przewodami do ładowania i sesje przy ładowarkach, jakby tankowanie (ładowanie) samochodu było najważniejsze, to... zapraszam na mój test Kii e-Niro.
12.01.2022 | aktual.: 23.11.2022 13:07
Jeśli — tak ja — i ty nie rozumiesz reklamy tego modelu z udziałem Roberta De Niro, to łatwiej będzie po kontakcie z Kią e-Niro. Też nie miałbym o niej za wiele do powiedzenia (jak De Niro), poza tym, że jest zupełnie normalnym autem (dokładnie to powiedział). A jak reklamować coś zwykłego, jeśli nie znanym aktorem?
Kia e-Niro ma trzy bardzo ważne cechy — jest dobra, jest przystępna cenowo, jest po prostu samochodem. Zwykłym. Nie elektrykiem rodem z dalekiej przyszłości, nie narzuca się sylwetką czy parametrami, a co nierzadko za tym idzie — także wygórowaną ceną. Po prostu normalny samochód.
Obecnie pierwsza generacja e-Niro zbliża się do końca życia, ale Kia wydała cennik na rok 2022, więc samochód wciąż jest w grze. I choć nie umywa się technologią do najnowszego Hyundaia Ioniqa 5, czy choćby do nowej Kii Niro (jeszcze nieprodukowana), to patrząc na auto w sposób czysto pragmatyczny, wciąż jest jednym z najlepszych modeli w klasie.
Z ceną od 155 240 zł (po uwzględnieniu dopłaty) daje wysoki komfort podróżowania czterem osobom, bardzo pojemny bagażnik, świetną dynamikę, za sprawą 204-konnego silnika, dobrą jakość wykonania, a jeśli zapłacisz 165 240 zł (z dopłatą) za wersję XL, to również niemal kompletne wyposażenie. Jak w aucie testowym, na którego wideo zapraszam.