Nowa Toyota Yaris z polską hybrydą to auto tak dobre, że może zagrozić Corolli
Toyota kontynuuje wizerunkową przemianę z producenta aut dobrych, lecz nieco nudnych, w markę budzącą emocje. Przekonałem się o tym podczas polskiej premiery nowego Yarisa, który jeździ jeszcze lepiej, niż wygląda, zadowalając się minimalnymi ilościami paliwa. To zasługa produkowanego w Polsce napędu hybrydowego.
Yaris to hit sprzedaży. W pierwszym półroczu 2020 roku japoński mieszczuch był najchętniej kupowanym modelem wśród klientów indywidualnych i trzecim najpopularniejszym autem po uwzględnieniu zakupów firmowych. Nietrudno więc odnieść wrażenia, że Toyota nie musiała zbytnio wysilać się przy projektowaniu następcy. A jednak się wysiliła i stworzyła całkowicie nowy samochód, którego z Yarisem, jakiego znacie, łączy tylko nazwa.
Odważnie i przestronnie
Już przy pierwszym kontakcie w oczy rzucają się zupełnie inne niż w przypadku poprzednika proporcje nadwozia. Toyota wykorzystała tu całkowicie nową platformę GA-B, będącą pochodną globalnej architektury TNGA. Dla klientów oznacza to przede wszystkim karoserię o znacznie wyższej sztywności i innych wymiarach. Czwarta generacja jest o 40 mm niższa, 50 mm szersza i 5 mm krótsza niż poprzednik.
Wszystko to - w połączeniu z rozstawem osi zwiększonym o 5 cm i krótszymi zwisami - przekłada się nie tylko na interesującą, bardziej dynamiczną prezencję, lecz przede wszystkim na większą przestrzeń w kabinie. A ta wystylizowana jest równie odważnie co nadwozie, choć nadal jest bardzo ergonomiczna, wygodna i wykonana głównie z taniego plastiku, co w tym segmencie raczej nie dziwi.
Na przednich fotelach siedzi się teraz niżej i bliżej słupka B, co w połączeniu z większym zakresem regulacji siedzisk jak i kierownicy (także osiowo) sprawia, że za kółkiem można poczuć się bardziej jak w kompakcie niż aucie segmentu B. Wrażenie to jest potęgowane dojrzale wystylizowanym kokpitem, który może i ustępuje Corolli w kwestii zastosowanych materiałów i spasowania – na nierównościach zdarzają się delikatne skrzypnięcia - ale jest bardziej ergonomiczny i estetyczny.
Toyota - wbrew panującej modzie - postawiła głównie na fizyczne przyciski, które znacząco ułatwiają obsługę, choć oczywiście ekran multimediów o przekątnej nawet 10 cali można obsługiwać dotykowo. Na uwagę zasługuje możliwość bezprzewodowej łączności poprzez Apple CarPlay i Android Auto.
Blisko segmentu C
Standardowe wyposażenie nie rozczarowuje. Klienci już w bazowej wersji Active mogą liczyć na manualną klimatyzację, multimedia z 7-calowym ekranem oraz pakiet systemów wsparcia kierowcy, wliczając w to adaptacyjny tempomat, asystent pasa ruchu, system rozpoznawania znaków drogowych, układ zapobiegania kolizjom na skrzyżowaniach oraz rozpoznawanie pieszych i rowerzystów.
Jeśli dodamy do tego centralne poduszki powietrzne oddzielające kierowcę i pasażera, otrzymamy samochód, w którym można poczuć się naprawdę bezpiecznie. W topowych odmianach dojdzie do tego też spora dawka komfortu. Można bowiem liczyć na dwustrefową klimatyzację, audio JBL, bardzo czytelny wyświetlacz HUD, kamerę cofania czy indukcyjną ładowarkę do smartfona.
Na drodze, także przy wyższych prędkościach Yaris zaskakuje dojrzałym prowadzeniem. Sprawia wrażenia auta większego, niż jest w rzeczywistości, a dzięki niżej położonemu środkowi ciężkości i bezpośredniemu układowi kierowniczemu daje frajdę nawet na ostrych łukach. Wszystko to przy zachowaniu przyzwoitego resorowania. Podwozie sprawnie wybiera nierówności, nie hałasując przy tym nadmiernie, a sama kabina jest wyciszona zauważalnie lepiej niż w poprzedniku. Tu naprawdę można poczuć się jak w kompakcie.
Nowoczesny i oszczędny napęd z Polski
Podczas jazd testowych mieliśmy do dyspozycji hybrydową odmianę opartą na nowym, 3-cylindrowym silniku 1.5, dodatkowym motorze elektrycznym i bezstopniowej przekładni CVT. Taki zestaw generuje 116 KM mocy i pozwala osiągać pierwszą setkę w 9,7 s. Dynamika nie rozczarowuje.
Yaris, także na trasie, chętnie nabiera prędkości przy akompaniamencie, wkręcającej się na wysokie obroty, warczącej 3-cylindrówki, której dźwięk nie każdemu przypadnie do gustu. Trzeba jednak przyznać, że silnik spalinowy daje się we znaki znacznie rzadziej niż w poprzedniku. Toyota twierdzi, że nawet 80 proc. jazdy miejskiej może odbywać się przy udziale wyłącznie napędu elektrycznego.
Na ulicach Jeleniej Góry udało się zbliżyć do tego wyniku. Egzemplarze testowe wykorzystywały prąd przez 68-75 proc. czasu przejazdu. Oznacza to, że w mieście towarzyszyć nam będzie głównie cisza, a efektem ubocznym takiej konfiguracji napędu jest zaskakująco niskie spalanie. Choć górzyste tereny Dolnego Śląska nie sprzyjają jeździe o kropelce, osiągnięcie wyniku na poziomie 4 l na 100 km podczas jazdy mieszanej nie stanowiło problemu.
Warto zauważyć, że zarówno silnik, jak i przekładnia CVT - stosowane w nowym, hybrydowym Yarisie - są produkowane w Polsce, a dokładnie w zakładach w Jelczu oraz Wałbrzychu. Samo auto wyjeżdża natomiast z francuskiej fabryki w Valenciennes.
Czy nowy Yaris będzie hitem sprzedaży?
Zdziwiłbym się, gdyby było inaczej. Owszem, auto jest droższe od poprzednika, ale tylko wtedy, gdy bierzemy pod uwagę wyłącznie suche wartości. Jeśli porównamy wyposażenie obu generacji, okaże się, że samochód został wyceniony całkiem rozsądnie. Co więcej, poza dodatkami z zakresu bezpieczeństwa i komfortu, dostaniemy tu również zupełnie nowy, hybrydowy napęd, który (jeśli nie przeszkadza wam specyfika pracy przekładni bezstopniowej) zasługuje wyłącznie na pochwały.
Oczywiście klienci mogą zdecydować się także na konwencjonalne, w pełni spalinowe silniki: 1.0 72 KM znane z poprzednika oraz 1.5 125 KM. Nie mieliśmy jeszcze okazji do sprawdzenia tych odmian, choć wydaje się to tylko kwestią czasu. Obecnie można bez obaw stwierdzić jedno – jeśli szukacie wszechstronnej hybrydy, nowa Toyota przypadnie wam do gustu.
Biorąc pod uwagę wyniki sprzedaży poprzednika, Toyota raczej nie musi martwić się o sukces w segmencie B. Yaris wydaje się jednak na tyle wszechstronnym autem, że może stanowić alternatywę także dla kompaktu. Zarówno pod względem praktyczności, wyposażenia, jak i wrażeń z jazdy. To samochód, który z powodzeniem może pełnić rolę jedynego pojazdu w rodzinie, gdyż równie dobrze co w mieście, sprawdzi się na trasie.
Za wersję Active z hybrydą trzeba zapłacić co najmniej 76 900 zł. Topowy wariant Premiere Edition, który kilka miesięcy po rynkowym debiucie zniknie z oferty, kosztuje natomiast 89 900 zł. Mniej więcej tyle, co bazowa Corolla Hybrid. Nie zdziwcie się, jeśli wielu klientów - po przejażdżce każdym z modeli - wybierze jednak bogato wyposażonego Yarisa.