Tanie auta już za 3 lata. Idzie duża zmiana w produkcji
Choć z dzisiejszej perspektywy wydaje się to nad wyraz mało prawdopodobne, to zdaniem wiceszefa firmy analitycznej Gartner, już w 2027 r. produkcja samochodów elektrycznych stanie się tańsza niż aut spalinowych. W ślad za tą zmianą powinna nastąpić zmiana w cenach, które potencjalni klienci napotykają w salonach.
10.03.2024 | aktual.: 10.03.2024 08:56
Jak stwierdził cytowany przez "Automotive News Europe" Pedro Pacheco, do epokowej zmiany mają przyczynić się nowe techniki produkcji pojazdów, a także niższe ceny baterii trakcyjnych. W końcu to one stanowią dziś poważny odsetek kosztów, które ponieść musi producent. Zdaniem specjalisty spośród tych dwóch kategorii szybciej będą spadać koszty produkcji pojazdów.
Zmianę ma przynieść popularyzacja metody, polegającej na odlewaniu od razu dużych części przyszłego auta. W ten sposób można zaoszczędzić na spawach czy stosowaniu innych spoin, łączących poszczególne elementy. Zdaniem eksperta pionierem w tej dziedzinie była Tesla, po której raczej nie należy spodziewać się aut spalinowych. Według Pecheco dzięki takiej metodzie produkcji cena auta może się obniżyć nawet o 20 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W Europie, ale też w USA, widać ostatnio ochłodzenie na rynku samochodów elektrycznych. Wiele wskazuje na to, że klienci po prostu czekają na nowe modele o niższej niż do tej pory cenie. Tu ważne może być nie tylko stopniowe obniżanie się cen baterii, ale także wprowadzanie przez poszczególnych producentów coraz większej liczby platform stworzonych wyłącznie z myślą o autach elektrycznych – z płaską podłogą i mniejszą ilością miejsca na jednostkę napędową.
Wreszcie na scenę wchodzi kwestia konkurencji szeroko pojętych marek zachodnich z tymi pochodzącymi w Chin. Wymusi ona korektę cen. Tu, zdaniem analityka, na większe obniżki cen mogą pozwolić sobie stosunkowo młode firmy, takie jak BYD czy Tesla, ponieważ ich koszty są niższe niż w przypadku marek obciążonych długą historią.
Zdaniem eksperta Gartnera czeka nas dalszy wzrost sprzedaży samochodów elektrycznych. Do tego stopnia, że według eksperta do 2030 r. połowa sprzedawanych w Europie aut będzie na prąd. Rynek ma przejść w tryb przetrwania najsilniejszych. Wygrają ci, którzy będą w stanie zaproponować tańsze auta od konkurencji. W trudnej sytuacji będą mniejsze firmy, które próbują znaleźć na rynku miejsce dla siebie. Nio odnotowuje spore straty, Polestar boryka się z problemem niższych cen akcji, a Lucid musiał obniżyć prognozę produkcji na 2024 r. aż o 90 proc.
Jak stwierdził Pecheco, 15 proc. firm, które zostały założone w ciągu ostatniej dekady, upadnie. Europie potrzebne są elektryczne samochody, które będą konkurencyjne bez rządowych dopłat. Nie wszyscy producenci przetrzymają takie zmiany.