Europejskie gigafactory Tesli. Niemcy protestują przeciwko budowie fabryki
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Wiele osób twierdzi, że pozornie przyjazne środowisku auta elektryczne w rzeczywistości wcale nie są ekologiczne. Główne zarzuty dotyczą produkcji pojazdów, ale przy okazji inwestycji Tesli w fabrykę pod Berlinem pojawiły się nowe wątpliwości. Obiekt ma zagrozić rezerwom wody pitnej w regionie.
Jeszcze nie powstała, a już wywołuje kontrowersje. Mowa tu o fabryce Tesli, która niedługo stanie nieopodal Berlina. W połowie stycznia 2020 przedstawiciele amerykańskiego producenta podpisali z władzami Brandenburgii umowę kupna 300-hektarowego terenu, na którym ma powstać zakład. Jak się jednak okazuje, elektryczne samochody, które tam będą powstawać (i które z założenia mają być ekologiczne), mogą mieć niekorzystny wpływ środowisko.
Fabryka - tak, lokalizacja - nie
W weekend swoje zaniepokojenie wyrazili mieszkańcy Grünheide – gminy, na terenie której powstanie gigafactory. Jak informuje niemiecka policja, ok. 200 osób, w tym mieszkańcy oraz członkowie proekologicznych stowarzyszeń, protestowało w związku ze szkodliwym wpływem fabryki na okoliczny region. Co ważne, nie są przeciwni samej budowie, a jedynie lokalizacji.
Pierwszym zarzutem jest wycięcie blisko 300 hektarów lasów, co będzie skutkowało pozbawieniem "dachu nad głową" wielu gatunków dzikich zwierząt oraz zniszczeniem flory. Mieszkańcy obawiają się hałasu i zanieczyszczeń w związku z większym natężeniem ruchu oraz ewentualną budową autostrady w pobliżu. Dodatkowo teren, na którym ma powstać zakład, znajduje się na obszarze ochronnym ujęcia wody, której dostawa może być w przyszłości zagrożona.
Tesla bowiem przy produkcji modeli 3 i Y, które mają zjeżdżać w liczbie 150 tys. sztuk rocznie, planuje zużywać ok. 300 tys. litrów wody na godzinę oraz wydalać w tym samym czasie ok. 252 tys. litrów ścieków. Z związku z tym, regionalne stowarzyszenie zajmujące się gospodarką wodną ostrzegło o ewentualnych trudnościach w dostawie wody do gospodarstw domowych w przyszłości.
Wśród demonstrantów można było zobaczyć transparenty z hasłami "Tesla albo kranówka", "Jesteśmy tu, jesteśmy głośni, ponieważ Tesla kradnie naszą wodę". Frank Gersdorf, jeden z członków obywatelskiego stowarzyszenia przeciwko gigafactory, mówił, że w obliczu zmian klimatycznych oraz proekologicznego systemu, nie potrafi zrozumieć dlaczego nie wybrano innej lokalizacji.
Nie wszyscy są przeciwni
Jednak nie wszyscy mieszkańcy są nastawieni negatywnie do fabryki Tesli. W tym samym czasie co wspomniany protest, odbywała się także kontrmanifestacja osób wyrażających swoje zadowolenie z budowy zakładu. Choć to zgromadzenie było nieco mniej liczne (ok. 30 osób według danych policji), nie obyło się bez sprzeczek między uczestnikami.
Kontrmanifestanci przybyli z transparentami o pozytywnym wydźwięku: "Jesteśmy tu, jesteśmy głośni, ponieważ Tesla buduje naszą przyszłość", "Elon, chcę samochód od ciebie". Aby wzmocnić swoje poparcie, niektórzy z uczestników przyjechali na miejsce zgromadzenia… Teslą. Zwolennicy budowy fabryki mówią o przyszłości dla swoich dzieci, promocji regionu oraz wielu tysiącach miejsc pracy.
Nie tylko ekologia wywołuje niepokój
Jednak ten ostatni argument wywołuje kontrowersje także z innego powodu. Tesla w swoich ogłoszeniach o pracę, wśród wymagań zamieściła m.in. znajomość języka polskiego, co sugerowało chęć zatrudnienia Polaków. Choć dla nas to bardzo dobra wiadomość, w końcu fabryka będzie oddalona od polsko-niemieckiej granicy tylko o 60 km, Niemcy obawiają się czy nie zabraknie zatrudnienia dla ich rodaków. Bowiem gdy debatowano na temat budowy zakładu, obiecywano tysiące miejsc pracy dla mieszkańców z regionu.
Jak donosi portal ntv, minister gospodarki Brandenburgii Jörg Steinbach uspokaja, że miejsc pracy starczy dla każdego. – Tesla potrzebuje tysięcy fachowców. Oczywistym jest, że sama Brandenburgia temu nie podoła - mówi Steinbach. - Jestem pewien, że w zakładzie w Grünheide będą pracowali eksperci z całego świata - dodaje.
Nad tym, czy samochody elektryczne są faktycznie ekologiczne, można dyskutować godzinami. Nie ulega wątpliwości, że producenci tego typu aut, ze względu na ideologię, powinni robić wszystko, by proces związany z wypuszczeniem pojazdu z taśmy produkcyjnej również był możliwie jak najbardziej przyjazny środowisku. Obawy środowiskowe lokalnej społeczności wydają się być uzasadnione, jednak władze Brandenburgii zapewniają, że zapoznali się z problemem i pracują nad jego rozwiązaniem.