Land Rover Defender P400e - kolejna terenówka dla spełnienia norm?
Walka o przetrwanie w segmencie samochodów terenowych trwa. Suzuki wprowadzi na rynek "ciężarowego" Jimny, a Jeep zaprezentował hybrydowego Wranglera. Land Rover wybrał podobny kierunek dla Defendera i moim zdaniem to słuszna decyzja.
10.09.2020 | aktual.: 13.03.2023 12:58
Jeśli Defender ma być, to hybryda plug-in jest koniecznością dla utrzymania limitów emisji CO2. Dla równowagi pojawi się przecież odmiana V8.
O ile w przypadku Wranglera 4xe można mieć wątpliwości co do sensu wprowadzenia plug-ina (poza kwestiami formalnymi), o tyle Defender jest zwykłym SUV-em do jazdy na co dzień. Do tego ładnym i niewątpliwie będzie kupowanym jako SUV, nie jako terenówka - przynajmniej w znakomitej większości. Uważam, że ma to sens.
Dlatego uważam, że Land Rover Defender P400e może być jednym z najatrakcyjniejszych wariantów dla realnych klientów. Ma napęd pochodzący z range rovera - z 2-litrowym silnikiem benzynowym, o systemowej mocy 398 KM, więc jest o 25 KM mocniejszy od Wranglera 4xe. Do tego ma znacznie lepsze na równe drogi i lekkie bezdroża zawieszenie z systemem pneumatycznym.
Defender P400e przyspieszy do 100 km/h w czasie 5,6 s. Maksymalna prędkość auta to 209 km/h. Świetne osiągi na każde skinienie prawej stopy mają być zasługą łącznie 650 Nm momentu obrotowego. Za sprawą tego parametru nie będzie też problemu z uciągnięciem 3-tonowej przyczepy. Land Rover zapewnia też o dużych zdolnościach terenowych samochodu i pracy systemu hybrydowego również na niskim przełożeniu reduktora.
Akumulator 19,2 kWh ma po pełnym naładowaniu zapewnić energię do przejechania 43 km, a urządzenie o mocy 50 kW naładuje go do 80 proc. w 30 minut. Natomiast domowa ładowarka o mocy 7,4 kW napełni całkowicie akumulator w czasie 2 godzin.
Land Rover będzie oferował hybrydowego Defendera wyłącznie w wersji 110, czyli 5-drzwiowej i do wyboru 5- lub 6-miejscowej.