Pierwsza jazda: Škoda Enyaq IV Sportline 80X – zapomnij o wodzie w butelce
Wyobraź sobie dużego, elektrycznego SUV-a, który ma dwa silniki, 21-calowe felgi, ostro zarysowane zderzaki, a w środku skrywa sportowo wyglądające fotele. Masz? To teraz naklej na niego logo Škody. Gdy mowa o elektrykach, Czesi się nie patyczkują.
Škoda Enyaq IV Sportline 80X - pierwsza jazda, wideo
Rozsądnie to już było. Pierwsze elektryczne auto Škody było po prostu elektryczną wersją małego Citigo. Miało sensowny zasięg (260 km deklarowanego, realnie nawet więcej), mogło być szybko ładowane i co najważniejsze – jak na elektryka nie kosztowało dużo. Citigo-e IV było dokładnie tym, czego spodziewasz się po škodzie. Dlatego zaskoczyło mnie, że ten drugi elektryk jest czymś zupełnie innym.
Enyaq IV jest wielki. Mierzy 465,3 cm, więc jest dłuższy niż bliźniacze Volkswagen ID.4 i Audi Q4 e-tron. Jest też drogi. Cenowo wpasowuje się pomiędzy dwóch koncernowych braci, a mówimy tu o podstawowej odmianie. Niedawno do oferty dołączył też jeszcze droższy Sportline, który docelowo będzie dostępny w wersji 80X – z dwoma silnikami. I właśnie takie auto mogłem wypróbować w Czechach.
Moc generowana przez układ napędowy rośnie z 204 do 265 KM, a dzięki akumulatorowi o pojemności 77 kWh netto zasięg ciągle przekracza 500 km. Jeżeli jednak spodziewasz się niesamowitych osiągów, musisz poczekać na jeszcze ostrzejszą odmianę – tutaj sprint do setki wynosi 8,5 s.
Najważniejsze, że mimo wszystko Czesi nie zapomnieli o kluczowej zalecie swoich aut. Nawet usportowiony Enyaq IV ma spory bagażnik (585 l), oferuje mnóstwo miejsca i ma różnego rodzaju udogodnienia, jak np. parasolkę ukrytą w drzwiach. Więcej o aucie dowiesz się z powyższego filmu, zapraszam!