Porsche nie spodziewało się aż takiego sukcesu. Taycan zebrał już 30 tysięcy zamówień
Pierwsze w pełni elektryczne Porsche nie należy do tanich aut. W Polsce za Taycana trzeba wyłożyć co najmniej 460 tysięcy złotych. Klientom najwyraźniej to jednak nie przeszkadza. Producent twierdzi, że liczba chętnych zdecydowanie przerosła oczekiwania.
12.12.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:40
Porsche zebrało już 30 tysięcy zamówień na swój pierwszy model z napędem elektrycznym. Większość klientów dokonała wstępnej rezerwacji, wpłacając 2500 euro. Warto jednak wspomnieć, że aż 1/3 chętnych na Taycana przelała całą kwotę z góry. I to jeszcze zanim auto zdążyło na dobre zadomowić się na rynku. Porsche musi teraz mocno się postarać, by zrealizować wszystkie zamówienia na czas.
Biorąc jednak pod uwagę liczbę chętnych, już dziś wiadomo, że nie wszyscy klienci dostaną swoje auta w 2020 roku. Porsche założyło wstępny wolumen produkcyjny na 20 tysięcy egzemplarzy rocznie. Jak widać, został on już znacząco przekroczony. Olivier Blume z Porsche, w wywiadzie dla "Reutersa" przyznał, że nie spodziewano się aż takiego popytu.
Zaskakująco duże zainteresowanie Taycanem jest najlepszym dowodem na to, że nie brakuje chętnych na drogie samochody z napędem elektrycznym. Nie zdziwimy się, jeśli zachęcona tym sukcesem marka postanowi przyspieszyć rozwój kolejnych modeli z napędem elektrycznym, w tym SUV-a na prąd, który wydaje się pewnym hitem sprzedaży.
Klientów najwyraźniej pociąga połączenie mocnego napędu elektrycznego ze sportowo-luksusowym charakterem marki. Przypominamy, że w topowej wersji Taycan generuje aż 761 KM i 1050 Nm, co pozwala osiągać setkę w zaledwie 2,8 sekundy i rozpędzać się do 260 km/h. A wszystko to przy przyzwoitym, obiecywanym zasięgu na poziomie 415 km na jednym ładowaniu.