Sony pokazało swój własny samochód. A przy okazji udowodniło, co jest nie tak z polskim projektem
Kilka dni temu Sony zaskoczyło świat, pokazując nagle swój dopracowany i gotowy do produkcji samochód. Takie wydarzenie nie powinno jednak dziwić, bo zapowiada nieuchronne: czas dominacji tradycyjnych producentów aut odchodzi do historii. Czy to oznacza szansę dla rządowego projektu ElectroMobility Poland?
08.01.2020 | aktual.: 13.03.2023 13:36
Podczas trwających właśnie targów elektroniki CES w Las Vegas Sony wystąpiło z paroma premierami, które przejdą do historii. Pierwszą jest logo konsoli PlayStation 5, drugą seria telewizorów 8K o przekątnej 85 cali, a trzecią… samochód.
Ku zaskoczeniu publiczności, bez żadnej wcześniejszej zapowiedzi japoński gigant pokazał dopracowany, starannie wykonany model elektryczny, który z powodzeniem mógłby pojawić się na ulicy. Co ciekawe, w pierwszym filmie prezentującym go producent nie wspomina nic o jego napędzie, wymiarach czy funkcjonalności kabiny. Te informacje co prawda w końcu zostały upublicznione, ale mają one w tym przypadku znaczenie drugorzędne. W filmie przedstawiona jest za to życiowa sytuacja, w której auto rozpoznaje kierowcę, a potem pokazuje na mapie, gdzie jest jego partnerka.
Dużo chętniej Sony opowiada o technologiach, które zawarł pod spodem. Nadwozie Vision-S wyposażone jest w dwanaście kamer, trzy lidary oraz blisko dwadzieścia radarów i czujników. Dzięki nim samochód ten ma już zdolności autonomiczne drugiego poziomu, a software będzie mógł być zaktualizowany do obsługi poziomu czwartego, gdy tylko będzie można go używać na publicznych drogach.
W kabinie tymczasem Japończycy zawarli mnóstwo ekranów i rozwiązania rozpoznające osoby wsiadające do środka, tak by dopasować do nich ustawienia czy nawet cele podróży. Jak przystało na producenta systemów audio, firma wyposażyła kabinę także w bardzo wyrafinowany system dźwiękowy, obejmujący ponad trzydzieści głośników (w tym te dyskretnie wpasowane w fotele). Całość wygląda bardzo efektownie, ale rodzi pytanie: po co Sony coś takiego?
Przemysł motoryzacyjny jak technologiczny
Japoński producent chce tym ruchem pokazać, jak bardzo zmienił się już (i jak się jeszcze zmieni) rynek motoryzacyjny w momencie, gdy wzrośnie w nim rola modeli elektrycznych. To skutki, o których do tej pory w ogóle się nie mówiło.
Sony chce stworzyć samochód tak samo, jak tworzy się teraz smartfony. W ich przypadku nie są tak ważne teraz podzespoły, ale to, jak są opakowane oraz co z nimi można zrobić. Do jakiego wykreowanego świata przypisują właściciela i do jakich usług dają mu dostęp. Do perfekcji tę sztukę opanował Apple. Wielu właścicieli iPhone'ów czuje wyższość posiadanych przez siebie urządzeń nad tymi z innymi logo, mimo że pod spodem wszystkich kryją się ekrany i inne elementy wytworzone przez te same firmy pokroju Samsunga, LG czy Toshiby.
Do takiej samej sytuacji dąży obecnie przemysł motoryzacyjny. Zakrojone na coraz szerszą skalę konsolidowanie marek motoryzacyjnych i znajdowanie tych samych podzespołów na przykład w Jeepie i Maserati czy Bentleyu i Audi to dopiero pierwszy krok w tych przemianach.
Kolejnym będzie przejście producentów samochodów do modelu działania firm OEM. Oznacza to, że marki aut, takie jak Renault, Porsche czy Suzuki, będą tylko oznaczały swoim logo produkty opracowane i wyprodukowane przez zewnętrznych poddostawców. To też już się dzieje do pewnego stopnia. Już prawie żaden producent aut nie wytwarza w końcu swoich własnych skrzyń biegów, akumulatorów do aut elektrycznych czy systemów jazdy autonomicznej. Mało tego, coraz częściej nie zajmują się już oni nawet produkcją, tylko zlecają to zewnętrznym usługodawcom.
W najbliższych latach będzie więc systematycznie wzrastać rola firm, które zajmują się tworzeniem takich podzespołów, technologii i procesów produkcyjnych. Niedaleko Sony, na CES, swój samochód pokazał także Intel, a dokładniej – swój prototyp samochodu autonomicznego MobilEye. Nastaje czas w przemyśle motoryzacyjnym takich firm jak Bosch, ZF, nVidia czy Magna Steyr. Wszystkie z wymienionych już od dawna są cichymi partnerami przy tworzeniu nowych aut i to one pomogły także Sony w zbudowaniu prezentowanego wozu.
Na pewno w przemyśle motoryzacyjnym znacznie wzrośnie także rola samego Sony. Prezentacja w Vision-S innowacyjnych czujników, systemów usług i systemów audio wygląda jak zaproszenie dla tradycyjnych producentów aut do współpracy.
Trzeba zauważyć, że w przypadku takiej firmy jak Sony potencjał przenikania się i nowego wykorzystywania wielu patentów jest wręcz nieograniczony. To w końcu koncern z ogromnymi możliwościami i jeszcze większymi planami, które obejmują wszystko od osobistych klimatyzatorów Reon Pocket po psa Aibo. Warto zwrócić uwagę, że Vision-S przygotował ten sam zespół pracowników co tego wyposażonego w sztuczną inteligencję robota.
Szansa na zrobienie własnego auta jest, ale polski projekt narodowy błądzi
Co ciekawe, obecna sytuacja wskazuje także, że po raz pierwszy od dekad pojawiła się szansa, by przełamać oligopol producentów samochodów i wymyślić motoryzację – czy też szerzej, mobilność – na nowo. Dokonają tego jednak nie firmy myślące jak tradycyjni producenci aut, tylko startupy technologiczne. Tak swój sukces osiągnęła już Tesla, a na dobrej drodze do jego powtórzenia są firmy z chińskim kapitałem, takie jak Nio czy Faraday Future.
Czy Sony wprowadzi swój samochód na rynek? Na pewno nie w najbliższym czasie. Od zaprezentowania gotowego prototypu do uzyskania homologacji oraz wprowadzenia go do wielkoseryjnej produkcji jeszcze długa droga, której pokonanie mierzone jest w latach i miliardach dolarów. Mimo wszystko Vision-S pokazuje ważną rzecz. Sony nie umie robić samochodów, ale podzespołami i samą produkcją może się tej firmie zająć ktoś inny. Umie za to robić radary, czujniki i inną elektronikę, od których zależy przyszłość jazdy autonomicznej, car-sharingu, a szerzej – całej motoryzacji.
To wszystko pokazuje też niestety, jak od złej strony prowadzony jest projekt ElectroMobility Poland, którego finałem ma być wprowadzenie do produkcji polskiego, narodowego samochodu elektrycznego. Projekt ten jest prowadzony tak, jak każdego klasycznego samochodu na przestrzeni ostatnich stu lat. Najważniejszymi elementami strategii są póki co zbudowanie fabryki i prace nad wyglądem auta.
Zobacz także
Sony pokazuje tymczasem, że przy obecnych trendach są to sprawy całkowicie drugorzędne, które zleca się zewnętrznym poddostawcom. Istotniejsze są usługi i rozwiązania, które implementuje sam koncern. Żaden innowacyjny, konkurencyjny samochód nie będzie też na pewno "narodowy", skoro nawet taki gigant technologiczny jak Sony przy tworzeniu swojego modelu korzysta z dorobku poddostawców z całego świata.