Tesla od miesięcy stała na złomowisku. Nagle auto zaczęło się palić

Choć pożary samochodów elektrycznych przestały być czymś zaskakującym, to zdarzają się przypadki, że przysłowiowo przecieramy oczy ze zdziwienia. Taka sytuacja miała miejsce na jednym ze złomowisk dla pojazdów luksusowych w USA.

Żeby dostać się do baterii, strażacy musieli użyć wózka widłowego
Żeby dostać się do baterii, strażacy musieli użyć wózka widłowego
Źródło zdjęć: © Twitter

10.08.2023 | aktual.: 11.08.2023 10:26

Do incydentu doszło w hrabstwie Sacramento w stanie Kalifornia. Znajduje się tam złomowisko dla pojazdów luksusowych, gdzie trafiają samochody przeznaczone do demontażu. Jednym z nich była Tesla Model S, którą oddano trzy miesiące wcześniej w związku ze zniszczeniami spowodowanymi przez powódź. Elektryczne auto stało w bezruchu przez kilkadziesiąt dni i nagle samoczynnie się zapaliło. Pracownicy obiektu zobaczyli tylko chmurę dymu i wezwali straż pożarną.

Tesla catches fire in Rancho Cordova scrap yard

– Pojazd po prostu tam stał – powiedział kpt. Parker Wilbourn z Metro Fire w rozmowie z CBS News. – Nic innego nie mogło potencjalnie rozpocząć pożaru – dodał. Strażacy twierdzą, że pojazd nie był ładowany ani przemieszczany od kilku miesięcy, mimo wszystko jego akumulator stanął w płomieniach.

Załogi strażackie musiały działać szybko, aby powstrzymać płomienie przed rozprzestrzenieniem się na inne samochody premium, takich marek jak Bentley, Ferrari i Lamborghini, które stały obok na placu. W końcu potrzebny był wózek widłowy do podniesienia tesli, aby dostać się do baterii i ugasić ogień. Relację z wypadku strażacy z Metro Fire upublicznili na platformie X (do niedawna Twitter), oznaczając jednocześnie Elona Muska – CEO Tesli, ale ten nie podjął rozmowy.

Wybrane dla Ciebie
Komentarze (14)