Test: Hyundai Kona Hybrid – hybryda dla osób, które nie chcą się wyróżniać
Kiedy słabszy silnik jest za słaby, a mocniejszy zbyt paliwożerny, z pomocą przychodzi hybryda. Dobrze łączy osiągi i ekonomię jazdy, którą można porównać z dieslem. Hyundai Kona Hybrid wygląda i jeździ przy tym tak, że nawet najbardziej sceptyczni klienci mogą się przekonać do takiego napędu.
Hyundai Kona Hybrid (2020) - test, opinia
W Hyundaiu Konie napęd hybrydowy pochodzi z opisanego również na łamach Autokult.pl Hyundaia Ioniqa. Niczym się nie różni. Ma te same jednostki - spalinową i elektryczną – rozwijające systemowo moc 141 KM. Ma dwusprzęgłową przekładnię automatyczną i przedmi napęd. Przy niewiele wyższym średnim zużyciu paliwa – 5,9 l/100 km w stosunku do wyniku 5,6 l/100 km Ioniqa – nadal jest samochodem bardzo ekonomicznym.
To jednak zupełnie inny rodzaj hybrydy. Tu napęd został zamontowany w samochodzie, który pierwotnie nie był do tego stworzony jak Ioniq, choć nie ma wątpliwości, że konstruktorzy to przewidzieli. Jednak mówimy o modelu, w którym standardowe silniki są spalinowe. Gama składa się z dwóch benzyniaków i diesla, a nawet z wersji 4WD.
Różnice pomiędzy Koną a Koną Hybrid
Hyundai nie starał się szczególnie wyróżnić hybrydowej Kony na tle pozostałych odmian i na pierwszy rzut oka można ją poznać wyłącznie po napisie "hybrid" na klapie bagażnika. To moim zdaniem świetna hybryda dla tych, którzy podchodzą do tego napędu z rezerwą, nie chcą się chwalić tym, co mają pod maską.
Testowe auto w wersji Premium ma standardowe 18-calowe felgi z ogumieniem w rozmiarze 235/45, które nie ma nic wspólnego z określeniem "eko". Niski profil sprawia, że więcej w nim sportu niż ekologii. Auto za sprawą oryginalnej sylwetki, kolorystyki dodatków i wyrazistego lakieru zupełnie nie zdradza swojego hybrydowego charakteru.
Konstrukcyjnie daje nawet więcej niż pozostałe odmiany z napędem na przednią oś, ponieważ tylko hybryda ma wielowahaczowe tylne zawieszenie, przeniesione z modelu 4WD.
Dzięki temu prowadzi się lepiej, zwłaszcza na nierównościach. Szerokie gumy sprawiają, że auto wpisuje się w zakręt chętnie i bez nadmiernej podsterowności, czy tym bardziej przechyłów nadwozia – tak charakterystycznych dla typowych hybryd. Szczerze – to najlepiej jeżdżąca kompaktowa hybryda w podobnej cenie. Nawet pokuszę się o stwierdzenie, że osoby ceniące ponad wszystko komfort, nie powinny kupować tej wersji, bo tłumienie nierówności jest sztywne i zdecydowane.
Dobre prowadzenie współgra ze żwawym napędem, któremu w trybie sportowym brakuje jedynie szybszych reakcji skrzyni biegów na dodanie gazu. Przez to przyspieszenie do setki w czasie 11,2 s nie robi dużego wrażenia, ale można liczyć na spójną z podwoziem dynamiczną jazdę.
Jednak to właśnie przekładnia dwusprzęgłowa, a nie bezstopniowa, jest kolejnym elementem, który przekona do hybryd nieprzekonanych. Pracuje zupełnie naturalnie, łagodnie, płynnie, a kiedy wciśnie się gaz w podłogę, pozwala silnikowi przechodzić przez obroty, zamiast wymuszać na nim jednostajną pracę w ich wysokim zakresie.
W kabinie tylko detale
Nawet po zajęciu miejsca w kabinie trudno poczuć się jak w hybrydzie. Jedynie wskaźnik poziomu wykorzystania mocy silnika zamiast obrotomierza odkrywa karty. Jest jednak klasyczna wskazówka. Również klasyczny jest wskaźnik naładowania akumulatora i nie rozumiem, po co go tu dano, skoro kierowca i tak nie ma na to żadnego wpływu, a wskazówka praktycznie zawsze stoi w tym samym miejscu.
Druga rzecz, którą da się zauważyć, ale tylko przy bezpośrednim porównaniu, jest inaczej ukształtowana podłoga z tyłu. Odbiera to minimalnie przestrzeń na nogi, ale w praktyce Kona i tak jest raczej autem 2+2 niż pełnowartościowym 4-osobowym. Oferuje mniej więcej tyle przestrzeni co chociażby w modelu i30.
Dużą zaletą samochodu jest dobra pozycja za kierownicą, wygodne przednie fotele i rewelacyjna obsługa. W przeciwieństwie do Ioniqa nie dotykowa, lecz z klasycznymi przyciskami. W wersji Hybrid za 4200 zł można mieć 10,25-calowy ekran, niedostępny w innych specyfikacjach. Jego uzupełnieniem jest wyświetlacz head-up, ale tylko w najbogatszym wariancie.
Hyundai zadbał o to, by po umieszczeniu napędu hybrydowego Kona nie straciła niczego ze swych walorów użytkowych. Są więc schowki i półki oraz bagażnik o niezmniejszonej pojemności 361 l. Również ładowność na poziomie 450 kg jest godna pochwały - niestety, kosztem mniejszego zbiornika paliwa, który ma pojemność tylko 38 l. W praktyce jednak zasięg przy podanym średnim spalaniu to i tak 644 km. A może być większy.
Jak jedziesz spokojnie, to Kona da więcej
Pomimo swojego charakteru Kona Hybrid zachęca wynikami zużycia paliwa do spokojnej jazdy. Na przykład, okazała się w mieście oszczędniejsza od Ioniqa i spalała średnio ok. 5 l/100 km. Podróżując krajówką, można zejść do 4,6 l/100 km i to bez większego wysiłku. Natomiast autostrada wysysa z baku 8,4 l benzyny na każde 100 km. Warto podkreślić, że maksymalna prędkość tego auta to tylko 160 km/h, a to znacznie mniej niż pozostałych wersji.
Kona Hybrid jest więc, pomimo dobrych właściwości jezdnych i zadziornej stylistyki, autem dla oszczędnych. Albo inaczej – jeśli chcesz jeździć dynamicznie, a jednocześnie cieszyć się niskim zużyciem paliwa, to Kona jest dla ciebie. Przy próbie sportowej jazdy bocznymi drogami spaliła 7,5 l/100 km. Uzyskanie takiego wyniku byłoby możliwe tylko z dieslem.
Cena niższa niż w Toyocie
Cena testowej wersji Premium to obecnie 122 100 zł. Jest więc o 800 zł wyższa niż porównywalnego diesla o mocy 136 KM również z automatyczną skrzynią biegów, ale za to z napędem na cztery koła. Gdyby nie to ostatnie, można by uznać hybrydę za atrakcyjną ofertę.
Jednak warto na to spojrzeć z innej strony i to dwojako. Po pierwsze, diesla można kupić wyłącznie w wersji Premium, a hybrydę także w Comfort za 96 200 zł oraz Style za 102 200 zł. To znacznie mniej niż porównywalna Toyota C-HR ze 122-konnym napędem.
Po drugie, jeśli wybierzecie specyfikację Premium, to dodatkowo dostaniecie:
- Asystenta zapobiegania zderzeniu czołowemu z wykrywaniem pieszych i rowerzystów
- Podążanie na zadanym pasie ruchu
- Łopatki do zmiany biegów
- Elektryczny hamulec postojowy z funkcją Auto Hold
- Podgrzewane tylne fotele
- Inteligenty tempomat z funkcją Stop&Go
- Inteligentne ostrzeganie o znakach drogowych
- 10,25-calowy ekran multimediów
Tego co wyżej nie dokupicie do benzyniaka czy diesla. A to sporo dodatków, w tym przydatne w trasie podążanie po pasie ruchu oraz inteligentny tempomat, który sam zatrzyma auto i ruszy z miejsca. Do tego świetnie sprawdza się w korku.
- Przestronne wnętrze i spory bagażnik - jak na crossovera
- Duża liczba schowków i obsługa samochodu
- Ekonomiczny i naturalnie działający napęd
- Dobre prowadzenie
- Dużo dobrze działających systemów bezpieczeństwa
- Atrakcyjna cena niższych wersji wyposażenia
- Cena niższa niż Toyoty C-HR
- Bezsensowny system sterowania siłą rekuperacji
- Skrzynia biegów mogłaby być żwawsza
- Niska prędkość maksymalna
Silnik i napęd: | ||
---|---|---|
Objętość skokowa: | 1,6 l+silnik elektryczny | |
Moc maksymalna: | 141 KM | |
Moment maksymalny: | 235 Nm | |
Skrzynia biegów: | 6-biegowa, automatyczna | |
Masy i wymiary: | ||
Ładowność: | 450 kg | |
Pojemność zbiornika paliwa: | 38 l | |
Pojemność bagażnika: | 361 l | |
Osiągi: | ||
Katalogowo: | Pomiar własny: | |
Przyspieszenie 0-100 km/h: | 11,2 s | |
Prędkość maksymalna: | 160 km/h | |
Zużycie paliwa (miasto): | --- | 5,0 l/100 km |
Zużycie paliwa (trasa): | --- | 5,3 l/100 km |
Zużycie paliwa (autostrada): | --- | 8,4 l/100 km |
Zużycie paliwa (mieszane): | 4,4-5,2 l/100 km | 5,9 l/100 km |
Cena: | ||
Model od: | 96 200 zł | |
Wersja testowa: | 122 100 zł |