Walczyli z pożarem elektryka prawie 5 godzin. "Nie ma dobrego sposobu, aby je ugasić"
Gigantyczna chmura dymu spowiła nissana leafa przed siedzibą producenta w amerykańskiej miejscowości Franklin w stanie Tennessee . Strażacy walczyli z ogniem przez prawie pięć godzin.
09.09.2023 | aktual.: 10.09.2023 09:44
Władze podały, że samochód znajdował się na parkingu przed siedzibą Nissana i był podłączony do stacji ładowania trzeciego poziomu - najszybszego urządzenia tego typu.
– Jesteśmy przeszkoleni, ale rzeczywistość jest taka, że nie ma dobrego sposobu, aby je ugasić, ponieważ jest to źródło energii zmagazynowanej – powiedział zastępca szefa straży pożarnej Andy King.
Strażak dodał, że woda nie zawsze pomaga w gaszeniu pożarów baterii litowych, dlatego wezwano posiłki. Ekipy poprosiły o kontener na śmieci z piaskiem lub ziemią, ale ostatecznie z niego nie skorzystały.
– Po rozmowie zdaliśmy sobie sprawę, że piasek prawdopodobnie tylko opóźni wydostanie się płomieni, ale tak naprawdę nie rozwiąże problemu – powiedział King.
Firefighters worried about electric vehicle batteries after Franklin blaze
Jednostka w Franklin przekazała również, że w trakcie niemal 5-godzinnej batalii z ogniem zużyto ok 170 tys. litrów wody. W przypadku aut spalinowych taka akcja wymaga natomiast od 2 do 4 tys. litrów. "Kluczem jest wczesne rozpoznanie problemu" – twierdzą strażacy. "Jeśli więc zauważysz, że pojazd się przegrzewa, wydziela gazy lub dzieje się coś dziwnego, powinieneś szybko wezwać pomoc. A po drugie, spróbuj umieścić go w bezpiecznym miejscu" – apelują.
Nissan zapowiedział, że zbada przyczynę incydentu. "W należącym do firmy pojeździe na terenie siedziby Nissan Americas w Franklin miał miejsce niewielki pożar. Lokalna straż pożarna szybko zareagowała i opanowała sytuację. Nissan bada obecnie przyczyny zdarzenia" – czytamy w oświadczeniu producenta.