Wysokość dopłat do elektryków pod znakiem zapytania. "Zlecona została inwentaryzacja"

Wysokość dopłat do elektryków pod znakiem zapytania. "Zlecona została inwentaryzacja"

Ceny Nissana Leafa zostały drastycznie obniżone by "załapać" się do programu dopłat. Ten jednak nie może wystartować
Ceny Nissana Leafa zostały drastycznie obniżone by "załapać" się do programu dopłat. Ten jednak nie może wystartować
Źródło zdjęć: © mat. prasowe
Mateusz Lubczański
26.01.2020 13:27, aktualizacja: 13.03.2023 13:31

Dopłaty do samochodów elektrycznych jeszcze nie weszły w życie, a już mogą zostać pomniejszone. Na razie w Ministerstwie Aktywów Państwowych trwają analizy. To problem nie tylko dla klientów, ale i importerów, którzy muszą ciągle przedłużać promocje.

To kolejny epizod w historii dopłat do samochodów elektrycznych, przez co można się całkowicie pogubić w tym, czy rząd w ogóle chce je wprowadzić. Ustalono, że każdy klient prywatny może uzyskać nawet 37,5 tys. zł dotacji do "elektryka", jeśli ten kosztuje mniej niż 125 tys. zł. Importerzy samochodów dosłownie stawali na głowie, by ich pojazdy mieściły się w tym limicie. Nikt jednak nie zauważył, że od dopłaty trzeba będzie zapłacić podatek.

To właśnie z tego powodu inicjatywa zaliczyła poślizg. Przepisy zmieniono, a ustawa czeka już na podpis prezydenta. Dzięki temu podatku nie trzeba będzie płacić. W niektórych przypadkach kwota była spora – nawet 12 tys. zł. Dlatego też – jak donosi portal wysokienapiecie.pl – politycy Prawa i Sprawiedliwości zastanawiają się nad obniżeniem kwoty dopłat.

"W związku z powołaniem nowej Rady Ministrów zlecona została inwentaryzacja wszystkich programów rozwojowych i pomocowych mających na celu wsparcie działań dotyczących ograniczenia emisji w transporcie. Weryfikacji poddano dotychczasowe założenia i kwoty oferowanego wsparcia" – informuje biuro prasowe resortu.

Organy odpowiedzialne za obsługę programu – Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej oraz Fundusz Niskoemisyjnego Transportu – są gotowe do jego uruchomienia. Do rozdysponowania jest 360 mln złotych.

Taka sytuacja to wyjątkowy problem dla salonów. Škoda przygotowała promocję na w pełni elektryczną Citigo, która miała trwać do końca roku. Zainteresowanie klientów było spore, ale uzależniali oni zakup od wprowadzenia dopłat. Wówczas małe autko było do kupienia za ok. 55 tys. zł. Z kolei Nissan otrzymał ok. 300 rezerwacji na model Leaf. Niestety, w tym wypadku również wszystko zależało od dopłat rządowych. Wygląda na to, że elektromobilność jeszcze przez jakiś czas pozostanie w Polsce wyłącznie ciekawostką.

Źródło artykułu:WP Autokult
Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (0)