262 mln zł wydane. Wiemy, co dalej z Izerą i fabryką w Jaworznie

262 mln zł wydane. Wiemy, co dalej z Izerą i fabryką w Jaworznie

Izera
Izera
Źródło zdjęć: © Materiały prasowe | Izera
Mateusz Lubczański
27.10.2023 08:58, aktualizacja: 30.10.2023 12:10

W związku z dynamiczną sytuacją polityczną pojawiają się kolejne – w zdecydowanej większości nietrafione – plotki dotyczące sytuacji Izery. Oto jak naprawdę wygląda położenie spółki ElectroMobility Poland, odpowiedzialnej za stworzenie polskiego samochodu elektrycznego.

Skojarzenia z marką Izera pojawiają się od razu. To plany na stworzenie fabryki, dosłownie od zera, w Jaworznie, ale przede wszystkim dofinansowanie projektu przez Skarb Państwa w łącznej wysokości 500 mln zł. Na co więc poszły te pieniądze?

Jak dowiaduję się u samego źródła, zerkając przez okno z 16. piętra jednego z warszawskich wieżowców, z 500 mln zł wydano na razie 262 mln zł. 22 proc. z tej kwoty to wydatki bieżące, pozostałe 78 proc. – koncepcje, prace projektowe, w tym przygotowanie inwestycji czy współpraca inżynieryjna z takimi markami jak kultowe studio Pininfarina czy z chińskim Geely, dostawcą platformy, na której ma powstać polski samochód. Sama realizacja projektu technicznego osiągnęła poziom 39 proc.

Jedno trzeba przyznać – spółka nie wydawała pieniędzy na billboardy czy spoty reklamowe polskiego auta, które jeszcze nie istnieje.

Według planów zaprezentowanych w 2020 roku, pierwsza łopata na placu budowy fabryki miała być wbita 12 miesięcy później, a właśnie teraz powinna ruszać seryjna produkcja samochodów. Powody opóźnień są oczywiste: pandemia i wojna za naszą granicą.

Wątpliwości budzą też środki z Krajowego Planu Odbudowy, gdzie zapisano wsparcie dla gospodarki niskoemisyjnej przez specjalny fundusz. Warunkiem wypłaty pieniędzy jest możliwość produkcji 100 tys. pojazdów zeroemisyjnych w ciągu roku. Przeciwnicy mówią, że to bezpośrednia pomoc dla Izery, która miałaby "zgarnąć" część pieniędzy. Trzeba jednak pamiętać, że w Tychach miesiąc temu ruszyła produkcja elektrycznego Fiata 600e i wlicza się ona w ten limit. Nie zapominajmy też o jego bliźniaku, Jeepie Avengerze, który już od kilku miesięcy jest w salonach.

W przeszłości spółka była przedmiotem audytów przeprowadzonych zarówno przez niezależne firmy audytorskie, jak i różne organy państwowe, w tym Najwyższą Izbę Kontroli. Wszystkie przeprowadzone analizy potwierdziły biznesowy i rynkowy charakter projektu. Żadna z przeprowadzonych kontroli, w tym przez NIK, nie wykazała nieprawidłowości w zakresie zarządzania finansami

Paweł Tomaszek, dyrektor komunikacji i relacji zewnętrznych

"Nie jest tak, że to pomysł, który musi być w 100 proc. kontrolowany przez państwo"

- To projekt, który ma istotne znaczenie gospodarcze. Z perspektywy państwa Izera ma istotny wpływ na PKB i może przełożyć się na rozwój całej branży – mówi o pracach nad stworzeniem fabryki polskich samochodów elektrycznych Tomasz Kędzierski, dyrektor wykonawczy ds. strategii i rozwoju biznesu w spółce ElectroMobility Poland. Jak tłumaczy, Izera ma szanse spełnić biznesowe kryteria inwestora prywatnego. Pozyskanie finansowania z rynku jest jednym z celów spółki, która chciałaby, aby rola państwa w jej działaniu ograniczyła się np. do posiadania złotej akcji. Zdaniem Tomasza Kędzierskiego dzięki lepszej strukturze kosztów niż te, z którymi mierzą się zachodni producenci, oraz współpracy z Geely, projekt Izery ma szanse stać się konkurencyjnym na rynku nie tylko polskim.

Czy to naprawdę polskie auto?

Ile polskiego pierwiastka zostanie w samochodzie, skoro platforma dostarczana przez chińskie Geely stanowi "kręgosłup" auta? Na pewno wiadomo, że licząca ponad dwieście pozycji lista poddostawców obejmuje tych w bliskim regionie zakładu, nie tylko w Polsce, na Śląsku, ale również Czechach czy Słowacji.

W produkcji części do samochodów Polska jest graczem światowego formatu, a ta gałąź gospodarki odpowiada za 8 proc. krajowego PKB. Będzie więc to pojazd produkowany na "lokalnych" częściach. - Firmy, które zaprosiliśmy do kooperacji, mają siedziby w Polsce i pracują w nich polscy inżynierowie – mówi Maciej Królikowski, menadżer zespołu Doskonałości Projektowej w ElectroMobility Poland S.A., wcześniej pracujący w General Electric czy Airbusie.

Maciej Królikowski
Maciej Królikowski© Licencjodawca

Sama fabryka w Jaworznie, mająca zatrudniać tylko na pierwszym etapie około 2 tys. ludzi z regionu, jest coraz bliżej. W połowie listopada ma zostać podpisany akt notarialny przenoszący prawo własności z miasta Jaworzno na spółkę. Przy dobrych wiatrach maszyny mogłyby wjechać na teren już na początku 2024 roku, lecz przetarg na budowę w modelu "build to own" jest dopiero rozpisany.

- Wybór lokalizacji pod fabrykę został dokonany na podstawie precyzyjnej metodyki. Analizowaliśmy ponad 25 lokalizacji pod różnymi kątami, w tym m.in.: czy jest dostęp do trasy szybkiego ruchu, dostęp do kolei, mediów, wykwalifikowanej kadry czy poddostawców komponentów motoryzacyjnych w okolicy – mówi Królikowski. Izera skorzysta również ze specjalizacji regionu - sieci dostawców działających już fabryk np.; motoryzacyjnego giganta Stellantis (mającego pod swoimi skrzydłami np. Fiata czy Opla).

Zanim jednak pierwszy elektryczny samochód wyjedzie z fabryki w Jaworznie minie sporo czasu, ale już wiadomo, że możliwości platformy cały czas są zwiększane. - W niektórych parametrach technicznych dane zmieniły się na plus – słyszę od osób blisko związanych z marką. Nadzieję daje też wypowiedź posła Koalicji Obywatelskiej z Jaworzna, Wojciecha Saługi, dla serwisu jaw.pl: "jeśli to jest poważny projekt, poważnie zaawansowany, to nie będziemy go tylko ideologicznie wyrzucać do kosza".

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (8)