7 rzeczy, których dowiedziałem się po przejechaniu 1800 km po Europie autem elektrycznym

7 rzeczy, których dowiedziałem się po przejechaniu 1800 km po Europie autem elektrycznym20.05.2019 07:54
Nasz "wycieczkowy" Audi e-tron na stacji ładowania we Francji
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Udało się! Dojechaliśmy z Warszawy do Lyonu elektrycznym Audi e-tronem, pokonując tym samym blisko 1800 km. O ile co do tego nie miałem wątpliwości, na trasie zostałem zaskoczony zarówno pozytywnie, jak i negatywnie.

Oto #HIT2019. Przypominamy najlepsze materiały mijającego roku.

Gdy pierwszy raz usłyszałem o pomyśle, by wybrać się do Lyonu autami elektrycznymi, nie kryłem podekscytowania. Od dawna przekonuję, że elektromobilność to przyszłość, ale tak naprawdę nigdy nie miałem okazji sprawdzić jej w trasie. Trudno było sobie wyobrazić lepszy sposób na sprawdzenie elektryków, niż wybranie się w liczącą 1800 km wycieczkę do Francji.

Te słowa piszę w poniedziałkowe przedpołudnie w kawiarni w Lyonie. Z Warszawy wyjechaliśmy w sobotę rano, a na miejsce dotarliśmy w niedzielę ok. godz. 14.00. Pierwszego dnia podróży zaliczyliśmy chyba wszystko, co mogło pójść nie tak. Były momenty, gdy trzeba było wyłączać klimatyzację. Były problemy z ładowarkami. Momentami zaczynałem wątpić.

Drugi dzień był znacznie spokojniejszy. Z hotelu wyjechaliśmy krótko po 7 rano, zatrzymaliśmy się na szybkie uzupełnienie akumulatora na ładowarce IONITY i pojechaliśmy w stronę celu. Czekał nas jeden dodatkowy postój, ale przygód żadnych nie było. Dlatego zamiast szczegółowo opisywać naszą podróż, wybrałem 7 rzeczy, które najbardziej mniej zaskoczyły.

Cieszmy się darmowymi ładowarkami, póki one są

Za ładowanie też trzeba płacić, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Za ładowanie też trzeba płacić
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

W Polsce nie brakuje darmowych stacji ładowania elektryków. Przykładem jest chociażby punkt zlokalizowany na stacji Lotos w Brwinowie, gdzie zaczynaliśmy podróż. Takich miejsc jednak nie spotkaliśmy ani w Niemczech, ani we Francji. Tam, chcąc doładować auto, trzeba sięgać do portfela. W przypadku IONITY płacimy 9 euro za każdą rozpoczętą sesję, ale już francuscy operatorzy pobierają opłatę za każdą minutę ładowania.

Komfortowa sytuacja, jaką mamy w Polsce, nie jest jednak czymś, do czego powinniśmy się przyzwyczajać. Rozwijanie infrastruktury kosztuje i w jakiś sposób trzeba to finansować. Tak więc spodziewajmy się, że prędzej czy później darmowe stacje znikną też z naszego kraju.

Kolejki na ładowarkach to nie jest problem

Puste stacje ładowania to częsty widok, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Puste stacje ładowania to częsty widok
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Na żadnej ze stacji nie musieliśmy czekać, by podładować samochód. Ba, na żadnej nie spotkaliśmy innego auta elektrycznego. Jak to możliwe?. Po pierwsze, liczba elektryków w Europie jest ciągle relatywnie niska. Po drugie, większość użytkowników tych samochodów ładuje je w domu, o czym szybko się przekonałem.

Odezwałem się do znajomego, który mieszka w USA i od pół roku jeździ Teslą Model X. Zapytałem, ile średnio zajmuje mu naładowanie SUV-a na słynnych superchargerach. On jednak jeszcze nie był na którejkolwiek z tych stacji, bo auto podpina w garażu.

Oczywiście zdaję sobie sprawę, że nie każdy ma prywatne gniazdko, z którego może korzystać. Jednak jeśli akurat mamy taką możliwość, samochód elektryczny już dzisiaj ma po prostu sens.

Infrastruktura jest znacznie lepsza niż mogłoby się wydawać

Najczęściej zadawane mi pytanie dotyczyło liczby ładowarek na trasie. Tak, zgadzam się, że stacji benzynowych jest nieporównywalnie więcej, ale sytuacja z punktami ładowania jest znacznie lepsza niż wydaje się większości osób. Wielokrotnie mieliśmy do wyboru kilka ładowarek w okolicy, przez co nie musieliśmy sztywno trzymać się opracowanego planu.

Potrzeba nam standaryzacji

Dlaczego elektryk wygląda jak żółw?, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Dlaczego elektryk wygląda jak żółw?
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Czymś, co z kolei jest do poprawy w całej Europie, jest standaryzacja, zaczynając od oznakowania. W Polsce go tak naprawdę nie ma. Operatorzy nie trzymają się nawet jednego koloru w celu oznaczania miejsc postojowych dla elektryków na czas ładowania. W Niemczech obecność ładowarki jest zaznaczana piktogramem na znakach zapowiadających zjazd na stację paliw, ale dla mnie wybrana ikona jest niezrozumiała. Francuzi z kolei stosują oznaczenie przypominające ładującego się żółwia.

Jednak nawet przy sprawnie działającym oznakowaniu nie zawsze wiedzieliśmy, czego się spodziewać. Zdarzają się punkty obsługujące tylko konkretne standardy ładowania (np. CHAdeMO występujące głównie w autach japońskich). We Francji często widzieliśmy stacje, gdzie można ładować jednocześnie dwa samochody, ale było przygotowane tylko jedno miejsce parkingowe. To wymusza konieczność używania aplikacji, jak np. Plug Share. Za ładowanie płaci się specjalnymi kartami, które też nie wszędzie działają, dlatego zabraliśmy ich kilka, a i tak nie gwarantowały nam pewności.

Musimy nauczyć się planować

Szybkie stacje ułatwiają ładowanie, ale ciągle wymagają odpowiedniego planowania trasy, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Szybkie stacje ułatwiają ładowanie, ale ciągle wymagają odpowiedniego planowania trasy
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Niezależnie od znaków, podróżowanie elektrykiem wymaga zmiany myślenia. Trzeba być bardziej świadomym zużycia paliwa (jakim tu jest prąd) i wiedzieć, gdzie spodziewać się jakich ładowarek. Wielokrotnie stawaliśmy przed dylematem, czy lepiej jechać szybciej i dłużej się ładować, czy może teraz zwolnić i zaoszczędzić czas na uzupełnianiu baterii.

Nie ma co ukrywać, że obecnie jazda autem na prąd wiąże się też z większą liczbą postoi. To może być szczególnie trudne do zaakceptowania u nas. Z badań wynika, że spośród kierowców w całej Europie to Polacy robią sobie najrzadziej przerwy. Choć eksperci zalecają odpoczynek co 2-3 godziny, my zatrzymujemy się dopiero po ok. 4 godzinach jazdy.

Da się jechać elektrykiem z normalną prędkością

Rozwijanie prędkości autostradowych w elektryku to żaden problem, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Rozwijanie prędkości autostradowych w elektryku to żaden problem
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Gdy mówiłem znajomym o naszym planie, słyszałem mnóstw porad. Polecano mi, by wyłączyć klimatyzację, ograniczyć prędkość, a najlepiej nawet nie używać wycieraczek. Tymczasem realia okazały się zupełnie inne. Każdy z pasażerów mógł ustawić temperaturę, w jakiej chciał jechać. Prędkość była dostosowana do warunków na drodze, a wycieraczki jak najbardziej działały. Tak więc stereotypy o podróżowaniu w dyskomforcie można włożyć między bajki.

Jeszcze 10 lat temu coś takiego byłoby niemożliwe

Nasze audi zaparkowane pod wejściem na EVS32 w Lyonie, Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński
Nasze audi zaparkowane pod wejściem na EVS32 w Lyonie
Źródło zdjęć: © Fot. Michał Zieliński

Pod poszczególnymi fragmentami relacji z naszej wycieczki pojawiały się komentarze, że przecież samochodem spalinowym byłoby łatwiej. To nie ulega watpliwości. Auta z konwencjonalnymi napędami mają nieporównywalnie większe zasięgi, a tankowanie trwa kilka minut. Nic dziwnego, w końcu przez ostanie dziesiątki lat ta technologia była z roku na rok ulepszana.

Tymczasem elektromobilność, choć znana jest od końca XIX wieku, przez lata stała w miejscu. Dopiero teraz jej rozwój nabiera tempa. Jeszcze 10 lat temu wycieczka z Warszawy do Lyonu elektrykiem byłaby pomysłem oderwanym od rzeczywistości. Dzisiaj jest to coś, co da się zrobić, choć wiąże się to z kilkoma wyrzeczeniami. Natomiast jestem przekonany, że za kolejne 10 lat auta na prąd będą przejeżdżać tę trasę bez żadnych problemów. I uwierzcie mi, to jest przyszłość, na którą warto czekać.

Szanowna Użytkowniczko! Szanowny Użytkowniku!
×
Aby dalej móc dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne i udostępniać coraz lepsze usługi, potrzebujemy zgody na dopasowanie treści marketingowych do Twojego zachowania. Twoje dane są u nas bezpieczne, a zgodę możesz wycofać w każdej chwili na podstronie polityka prywatności.

Kliknij "PRZECHODZĘ DO SERWISU" lub na symbol "X" w górnym rogu tej planszy, jeżeli zgadzasz się na przetwarzanie przez Wirtualną Polskę i naszych Zaufanych Partnerów Twoich danych osobowych, zbieranych w ramach korzystania przez Ciebie z usług, portali i serwisów internetowych Wirtualnej Polski (w tym danych zapisywanych w plikach cookies) w celach marketingowych realizowanych na zlecenie naszych Zaufanych Partnerów. Jeśli nie zgadzasz się na przetwarzanie Twoich danych osobowych skorzystaj z ustawień w polityce prywatności. Zgoda jest dobrowolna i możesz ją w dowolnym momencie wycofać zmieniając ustawienia w polityce prywatności (w której znajdziesz odpowiedzi na wszystkie pytania związane z przetwarzaniem Twoich danych osobowych).

Od 25 maja 2018 roku obowiązuje Rozporządzenie Parlamentu Europejskiego i Rady (UE) 2016/679 (określane jako "RODO"). W związku z tym chcielibyśmy poinformować o przetwarzaniu Twoich danych oraz zasadach, na jakich odbywa się to po dniu 25 maja 2018 roku.

Kto będzie administratorem Twoich danych?

Administratorami Twoich danych będzie Wirtualna Polska Media Spółka Akcyjna z siedzibą w Warszawie, oraz pozostałe spółki z grupy Wirtualna Polska, jak również nasi Zaufani Partnerzy, z którymi stale współpracujemy. Szczegółowe informacje dotyczące administratorów znajdują się w polityce prywatności.

O jakich danych mówimy?

Chodzi o dane osobowe, które są zbierane w ramach korzystania przez Ciebie z naszych usług, portali i serwisów internetowych udostępnianych przez Wirtualną Polskę, w tym zapisywanych w plikach cookies, które są instalowane na naszych stronach przez Wirtualną Polskę oraz naszych Zaufanych Partnerów.

Dlaczego chcemy przetwarzać Twoje dane?

Przetwarzamy je dostarczać coraz lepsze materiały redakcyjne, dopasować ich tematykę do Twoich zainteresowań, tworzyć portale i serwisy internetowe, z których będziesz korzystać z przyjemnością, zapewniać większe bezpieczeństwo usług, udoskonalać nasze usługi i maksymalnie dopasować je do Twoich zainteresowań, pokazywać reklamy dopasowane do Twoich potrzeb. Szczegółowe informacje dotyczące celów przetwarzania Twoich danych znajdują się w polityce prywatności.

Komu możemy przekazać dane?

Twoje dane możemy przekazywać podmiotom przetwarzającym je na nasze zlecenie oraz podmiotom uprawnionym do uzyskania danych na podstawie obowiązującego prawa – oczywiście tylko, gdy wystąpią z żądaniem w oparciu o stosowną podstawę prawną.

Jakie masz prawa w stosunku do Twoich danych?

Masz prawo żądania dostępu, sprostowania, usunięcia lub ograniczenia przetwarzania danych. Możesz wycofać zgodę na przetwarzanie, zgłosić sprzeciw oraz skorzystać z innych praw wymienionych szczegółowo w polityce prywatności.

Jakie są podstawy prawne przetwarzania Twoich danych?

Podstawą prawną przetwarzania Twoich danych w celu świadczenia usług jest niezbędność do wykonania umów o ich świadczenie (tymi umowami są zazwyczaj regulaminy). Podstawą prawną przetwarzania danych w celu pomiarów statystycznych i marketingu własnego administratorów jest tzw. uzasadniony interes administratora. Przetwarzanie Twoich danych w celach marketingowych realizowanych przez Wirtualną Polskę na zlecenie Zaufanych Partnerów i bezpośrednio przez Zaufanych Partnerów będzie odbywać się na podstawie Twojej dobrowolnej zgody.