Aston Martin Valhalla ma plug-ina, blisko 1000 KM i cel pokonania jednego rywala

Rywalizacja hiperaut weszła na nowy poziom. Nowym standardem jest napęd plug-in z doładowanym V8, rama z włókna węglowego i technika rodem z Formuły 1. Póki co liderem w tym segmencie jest Ferrari SF90 Stradale. Ale Brytyjczycy chcą go pokonać.

Aston Martin Valhalla (2023)
Aston Martin Valhalla (2023)
Źródło zdjęć: © fot. Aston Martin
Mateusz Żuchowski

15.07.2021 | aktual.: 10.03.2023 15:37

Aston Martin nie bez problemów, ale powoli zaczyna realizować swoje obietnice co do produkcji nowej generacji modeli supersportowych. Po dekadach specjalizacji w eleganckich GT dla statecznych dżentelmenów brytyjska marka tak naprawdę wróciła do korzeni, bo u swoich początków trudniła się głównie wyścigami, a w latach 1959-1960 startowała nawet w Formule 1.

Od początku tego sezonu znów widzimy zielone bolidy w stawce F1, a już wkrótce mamy również zobaczyć na drogach modele inspirowane Królową Motorsportu. Pierwszym z nich będzie pokazany po raz pierwszy w 2017 roku model Valkyrie (wcześniej znany jako AM-RB 001) – warty około 15 mln zł, najbardziej zaawansowany model w historii tej brytyjskiej marki, napędzany hybrydą bazującą na wolnossącym V12.

Aston Martin Valhalla (2023)
Aston Martin Valhalla (2023)© fot. Aston Martin

Poziom niżej pozycjonowany będzie model Valhalla (wcześniej AM-RB 003), który właśnie ujrzał światło dzienne. Można powiedzieć, że to taka Valkyria w wersji "light". Napędzana jest hybrydą o mocy 950 KM, podobnie wygląda i wedle zapowiedzi twórców ma być "najlepszym autem sportowym w cenie do 1 miliona funtów" (równowartość około 5,4 mln zł).

To o tyle ciekawe stwierdzenie, że w tej lidze gra już wyceniane na polskim rynku na około 3 miliony złotych Ferrari SF90 Stradale. Parametrami obydwa samochody są całkiem zbliżone. Valhalla napędzana jest przez silnik V8 o mocy 750 KM i dwa elektryczne o łącznej mocy 204 KM.

Bardzo sztywne podwozie to w rzeczywistości klatka z włókna węglowego. Na nią nałożone jest ekstremalne, choć nadal dość stonowane nadwozie zaprojektowane przez projektanta o polskich korzeniach, Marka Reichmana. Za kołami znajdują się hamulce węglowo-ceramiczne, a za nimi zawieszenie złożone z podwójnych wahaczy z przodu i układu wielowahaczowego z tyłu.

Aston Martin Valhalla (2023)
Aston Martin Valhalla (2023)© fot. Aston Martin

Zarówno pod względem wyglądu, jak i zastosowanego silnika sporo się zmieniło od czasu publicznej premiery tego modelu, która miała miejsce już w 2019 roku. Nadwozie, które wcześniej bardzo przypominało projekt droższej Valkyrii, zyskało odmienny styl z przodu i z tyłu. Nieco zmniejszono dyfuzor, ale pozostawiono wlot powietrza na dachu, drzwi otwierane do góry i rozbudowane otwory wentylacyjne po bokach. Tytuł "bolid F1 na drogi" uzasadniony.

Ostateczny projekt wnętrza nie został jeszcze zaprezentowany. Wiadomo tylko, że ma być ono radykalnie minimalistyczne i skoncentrowane w pełni na kierowcy. Producent obiecuje niemniej wszystkie współczesne wygody pokroju klimatyzacji i Apple CarPlay.

Dwa lata temu Brytyjczycy obiecywali stworzenie do tego modelu kompaktowej, wyścigowej jednostki V6 o pojemności trzech litrów. Nie dotarła ona jednak do etapu produkcyjnego. Jedną z pierwszych decyzji nowego prezesa marki, Tobiasa Moersa, który przeszedł na to stanowisko z AMG, było anulowanie programu rozwoju tego drogiego i skomplikowanego motoru.

Aston Martin Valhalla (2023)
Aston Martin Valhalla (2023)© fot. Aston Martin

Zamiast niego, Niemiec sięgnął po jednostkę od swojego poprzedniego pracodawcy. Nie jest to jednak złe rozwiązanie, bo tym sposobem w Valhalli wylądowało rewelacyjne czterolitrowe V8, znane już z Mercedesa-AMG GT i dwóch modeli Astona Martina. To wyczynowa pochodna tej jednostki z płaskim wałem korbowym i mocą aż 750 KM. I tutaj też można powiedzieć, że to rozwiązanie inspirowane Formułą 1, bo w końcu bolid Brytyjczyków również napędzany jest jednostką AMG.

Jeśli dla kogoś na tym etapie zawartość niemieckiej myśli technicznej w Valhalli zaczyna być za duża, to Brytyjczycy uspokajają faktem, że chociaż dwusprzęgłowa skrzynia automatyczna to ich unikalny projekt. Co ciekawe, podobnie jak w przekładni Ferrari SF90, tak i tutaj wyeliminowano bieg wsteczny. Dzięki takim zabiegom mimo hybrydowego osprzętu Valhalla ma ważyć poniżej 1550 kg.

Valhalla ma tryb jazdy elektrycznej, ale raczej symboliczny. Pojedzie w nim do 130 km/h, a zasięg wynosi tylko 13 kilometrów. W tym trybie wóz będzie napędzany wyłącznie przez silnik elektryczny zamontowany na przedniej osi. Drugi służy wyłącznie do wspomagania jednostki benzynowej w trybie jazdy hybrydowej.

Aston Martin Valhalla (2023)
Aston Martin Valhalla (2023)© fot. Aston Martin

Taki zestaw ma wystarczyć według producenta na osiągnięcie 100 km/h w 2,5 sekundy i prędkość maksymalną 330 km/h. Bardziej niż o nią chodzi jednak w przypadku tego modelu o wyniki na torach. Jak dobra Valhalla będzie w takich warunkach ma pokazać rekord na Nordschleife. Brytyjczycy celują w czas 6 minut 30 sekund. W tej chwili najszybszym autem drogowym zmierzonym na Północnej Pętli jest Porsche 911 GT2 RS MR (6 min 38,8 s).

Choć pierwsi klienci już złożyli swoje depozyty na ten model, to jeszcze trochę na niego poczekają. Dostawy mają zacząć się w drugiej połowie 2023 roku. W tym czasie w doszlifowaniu właściwości jezdnych mają jeszcze pomóc Sebastian Vettel i Lance Stroll. Wcześniej, bo już na przestrzeni najbliższych miesięcy, Aston Martin ma realizować dostawy Valkyrii. Jak udało się ustalić Autokultowi, jeden ze 150 egzemplarzy tego modelu trafi do Polski.

Źródło artykułu:WP Autokult
Aston Martinpremierahybryda plug-in
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (17)