Auta elektryczne rządzą w Norwegii. W 2020 roku stanowiły 54 proc. sprzedaży
Norwegia to raj dla właścicieli pojazdów elektrycznych, co znajduje swoje odzwierciedlenie w wynikach sprzedaży. Z każdym rokiem udział pojazdów na prąd w tamtejszym rynku sukcesywnie wzrasta. W 2020 po raz pierwszy przekroczył połowę, co zdecydowanie jest historycznym wynikiem.
07.01.2021 | aktual.: 13.03.2023 10:17
Rozwój elektromobilności to w ostatnich latach modny i nośny temat, szczególnie w krajach Europy Zachodniej. Analizując premiery nowych modeli, doniesienia medialne i zapewnienia władz, nietrudno odnieść wrażenie, że wkraczamy właśnie w okres rozwoju elektromobilności na szerszą skalę. Jest jednak kraj, który ten etap ma już dawno za sobą. Mowa oczywiście o Norwegii.
Tamtejsze władze przewidziały przyszłość z dużym wyprzedzeniem, torując drogę do rozwoju elektromobilności już w czasach, gdy Volkswagen wciskał diesle nawet pod maski miejskich wozideł, a hybrydy ledwie raczkowały. Dziś okazuje się, że działanie z wyprzedzeniem przyniosło oczekiwane skutki.
Norwegia przez lata stała się krajem przyjaznym dla pojazdów elektrycznych. Począwszy od ulg przy zakupie takich pojazdów, poprzez darmowe parkowanie i niższe podatki, a skończywszy na preferencyjnych stawkach ubezpieczenia i możliwości jazdy po buspasach. Wszystko to sprawia, że całkowity koszt posiadania samochodu na prąd w Norwegii okazuje się nierzadko niższy niż w przypadku klasycznych spaliniaków.
Trudno więc dziwić się wynikom sprzedaży z 2020 roku, wedle których aż 54 proc. aut sprzedanych w kraju fiordów było zasilanych czystym prądem. Pozostałe 20 proc. to hybrydy plug-in, a 9 proc. klasyczne hybrydy. Dalej mamy diesle (9 proc.) i benzyniaki z wynikiem zaledwie 8 proc.
Najpopularniejszym autem w Norwegii w 2020 roku okazało się Audi e-tron, na drugim miejscu uplasowała się Tesla Model 3, a na trzecim, Volkswagen ID.3. Wszystko wskazuje, że zeszłoroczne trendy nasilą się w kolejnych miesiącach, a rok 2021 zakończy się jeszcze lepszymi wynikami.