Coraz większy rozłam? Niemiecki minister twierdzi, że Niemcy nie poprą zakazu dla aut spalinowych
Reuters podaje, że niemiecki minister finansów Christian Lindner stwierdził, iż niemiecki rząd nie zgodzi się z unijnym pomysłem wprowadzenia zakazu sprzedaży aut spalinowych od roku 2035. Jego zdaniem są takie segmenty, w których jest to wykluczone.
22.06.2022 | aktual.: 10.03.2023 13:52
Wbrew temu, co wielu osobom się wydaje, tego zakazu jeszcze nie ma, bo odpowiednie przepisy nie przeszły jeszcze pełnego procesu legislacji w Komisji Europejskiej. Dziś mają być kolejne poprawki, kolejne głosowania.
Jednak już teraz padają zapowiedzi ze strony ministra Christiana Lindnera, że Niemcy się na to nie zgodzą, a przynajmniej nie w takim kształcie, jaki jest proponowany obecnie. Z drugiej jednak strony jest on krytykowany przez Partię Zielonych, której najbardziej zależy na takich przepisach, jakie unia chce wdrożyć.
Zdaniem niemieckiego ministra finansów cytowanego przez Reutersa są nadal nisze, gdzie auta spalinowe mają rację bytu. Z drugiej strony to właśnie Niemcy mają być potęgą w dziedzinie elektromobilności w Unii Europejskiej, co już widać po najnowszych modelach największych producentów.
Takie marki jak Audi, BMW czy Mercedes, a także popularny Volkswagen prześcigają się w budowaniu coraz to lepszych i przyjaznych użytkownikom modeli. Można powiedzieć, że ich oferta jest obecnie taka, że są gotowe na pełną elektromobilność.
Wyłom nie tylko w Niemczech
Przypomnijmy, że Komisja Europejska zaproponowała 100-procentową redukcję emisji CO2 w transporcie z uwzględnieniem nowych pojazdów wyjeżdżających na drogi, co nie oznacza całkowitego zakazu używania aut spalinowych. Te, które do roku 2035 będą sprzedane i zarejestrowane, nadal mogą poruszać się po drogach. Choć prawdopodobne, że stanie się to nieopłacalne lub mało opłacalne.
Jednak są tacy producenci, którzy nadal chcą sprzedawać samochody spalinowe. To m.in. Ferrari, Maserati czy Lamborghini, czyli firmy produkujące nieduże wolumeny superaut. Przez to, że tymi pojazdami i tak jeździ się tylko okazjonalnie, może w Komisji zostać uwzględniona tzw. poprawka Ferrari.
Ma ona polegać na tym, że firmy sprzedające od 1000 do 10 tys. aut rocznie będą mogły składać wnioski o zwolnienia z zakazu. Natomiast producenci sprzedający do 1000 aut rocznie będą z zakazu zwolnieni.
Głosowanie nad być może ostatecznym kształtem przepisów ma się odbyć 28 czerwca. Ciekawe, czy znajdzie się jeszcze jakiś kraj, który powie w tej sprawie "nie".