Elektryczny MINI Cooper SE. Wzorowe auto miejskie?
Od lat jak mantrę powtarza się, że samochody elektryczne są stworzone do miasta. I chociaż wielu producentów walczy z tym stereotypem… to MINI, za pomocą modelu Cooper SE, potwierdza, że coś jest na rzeczy.
Chociaż powtarzane jest to do znudzenia, na wstępie pozwolimy sobie jeszcze raz to przypomnieć – od samochodów elektrycznych nie ma odwrotu, bez dwóch zdań są one pojazdami przyszłości. Czy to zła prognoza? Nic z tych rzeczy, bo to rozwiązanie, które ma znacznie więcej zalet niż wad. Najważniejszą z nich jest tak zwana sprawność termiczna, czyli fakt, że silniki elektryczne wykorzystują ponad 90% energii zawartej w elektryczności, natomiast najlepsze jednostki spalinowe osiągają maksymalnie 40%. I to po przeszło 100 latach rozwoju tej technologii.
Przekłada się to na niskie zużycie energii, a więc niewielkie koszty jazdy, a także na zaskakujące osiągi samochodów elektrycznych. Zanim jednak przyjrzymy się temu, jak zelektryzowane MINI przyspiesza, warto zadać sobie bardzo ważne pytanie – jaki powinien być idealny samochód do miasta?
Miejski ideał. Kompaktowy i ekologiczny
W mieście nie potrzebujemy dużych aut, co potwierdza historia miejskich maluchów marki MINI, która sięga 1959 roku. Jeżeli więc jakaś marka wie, czego potrzeba miejskiemu kierowcy, to jest to właśnie MINI. Poruszając się po mieście, zależy nam na dobrej widoczności, świetnej manewrowości, a także łatwości nie tyle w parkowaniu, co w wykorzystywaniu najmniejszej luki między innymi zaparkowanymi autami. Każdy z nas to zna.
Motoryzacja poszła jednak do przodu nie tylko pod względem technologii, ale także gabarytów. I choć potrzebujemy najczęściej aut małych, to z dekady na dekadę auta są… coraz większe. Dzięki temu są jednak wygodniejsze i bezpieczne.
Tak jak MINI Cooper SE, który chociaż należy do klasy aut małych, to dzięki dobremu projektowi możemy wygodnie przewieźć nim komplet pasażerów. Dodatkowo wyposażono go jak limuzynę, a także dodano nowoczesne systemy aktywnie wspomagające kierowcę. Dzięki temu kierowca MINI nie jest ograniczony podróżami na krótkich dystansach. Równie wygodnie i bezpiecznie będzie podczas podróży na autostradzie, a elektryczne MINI rozpędzi się bez problemu do 150 km/h.
To jednak w mieście najbardziej czuć zalety samochodów elektrycznych. Nie chodzi nawet o emocje odczuwane za kierownicą czy styl, do czego przejdziemy za moment, ale o odpowiedzialność za środowisko naturalne i innych ludzi. To właśnie w mieście stężenie zanieczyszczeń jest największe, przez co wszyscy stale oddychamy "brudnym" powietrzem. Samochody mają w tym swój niechlubny udział.
Wszystko przemawia za elektrykiem
Samochody z napędem elektrycznym są rozwiązaniem problemu związanego z zanieczyszczeniem powietrza. Auta takie jak MINI nie emitują ani grama szkodliwych substancji podczas jazdy – żadnych spalin, cząstek stałych czy trujących tlenków.
Do tego znacznie mniej zużywają się w nich hamulce, bo auta elektryczne przez większość czasu "hamują silnikiem", odzyskując energię w procesie rekuperacji – a przecież pył ze ścieranych klocków i opiłki metali z tarcz hamulcowych to również zanieczyszczenie, które wdychamy każdego dnia. Jeżeli poruszamy się głównie w mieście, a także dbamy o swoje zdrowie i kondycję planety – auto elektryczne będzie dla nas wyborem idealnym.
Oczywiście, lista rozsądnych argumentów za wyborem "elektryka" do miasta jest znacznie dłuższa, dodajmy do tego możliwość poruszania się buspasami, darmowe parkowanie w wielu polskich miastach, większą dostępność punktów ładowania, a także komfort jazdy wynikający z faktu, że elektryczne samochody poruszają się niemal bezszelestnie.
O strefach wolnych od samochodów spalinowych nie wspominając, chociaż te w najbliższych latach staną się codziennością w europejskich miastach. A zasięg? W przypadku MINI Coopera SE wynosi on do 270 km, co dla przeciętnego kierowcy, który dziennie pokonuje średnio 37 km, oznacza ładowanie auta najwyżej raz na tydzień.
Nie tylko rozsądek – w MINI liczą się emocje!
Wielu kierowców pamięta, że hasłem przewodnim samochodów tej marki jest "gokartowa przyjemność z jazdy", co w przypadku elektryka jest dodatkowo uwypuklone. Jeżeli ktoś obawia się, że takie auto, cięższe od spalinowego i niewydające z układu wydechowego dźwięków, będzie nudne – bardzo się myli.
Elektryczny MINI Cooper SE zaskakuje już od pierwszego kontaktu. Fotel kierowcy umieszczono nisko, oparcie dobrze podtrzymuje tułów, a kierownica ma gruby, dobrze leżący w dłoniach wieniec – od razu czuć, że to samochód stworzony dla kierowcy. I nieważne, że podczas ruszania nie słychać dudnienia wydechu, jeżeli samochód przyspiesza w takim tempie jak Cooper SE! Nie chodzi nawet o fakt, że samochód rozpędza się do 100 km/h w 7,3 sekundy, ale o samo wrażenie dynamiki.
To zasługa silnika elektrycznego, który swój maksymalny moment obrotowy przekazuje na koła już od najniższych obrotów. Nie trzeba więc czekać, aż silnik "wkręci się" do odpowiedniej wartości lub oczekiwać na rozpoczęcie pracy przez turbosprężarkę – tutaj auto wyrywa przed siebie na zawołanie. Przez to MINI wydaje się jeszcze szybsze niż w rzeczywistości.
W parze z osiągami idzie właśnie kultowa już przyjemność z jazdy: sztywne zawieszenie, bezpośredni układ kierowniczy oraz idealne wyważenie – dzięki obecności akumulatorów montowanych nisko w podłodze – Cooper SE prowadzi się jak żaden inny samochód tego typu.
Co jeszcze sprawia, że kierowcy poruszający się głównie w mieście nie mogą oderwać wzroku od MINI? To oczywiście nietuzinkowy styl. Cooper SE wyróżnia się atrakcyjnym wyglądem nadwozia, które ma elementy w stylu retro, ale i nowoczesne, diodowe lampy wyświetlające flagę Wielkiej Brytanii.
Model SE to także nietypowy wzór obręczy kół i zabudowana osłona chłodnicy, a we wnętrzu imponujący nowoczesny ekran cyfrowych wskaźników z charakterystycznymi dla MINI multimediami.
MINI Cooper SE jest więc samochodem, którym wygodnie się parkuje, jazda nim niewiele kosztuje, a całość jest nowoczesna i stylowa. I co najważniejsze – dzięki napędowi elektrycznemu jest bardzo dynamiczne oraz ekologiczne jednocześnie. Czy potrzeba więcej argumentów, aby Coopera SE nazwać wzorem auta miejskiego?