Ford Mustang Mach-E w całej okazałości. Ma nawet 600 km zasięgu i przestronne nadwozie
To prawdopodobnie najbardziej kontrowersyjny ford ostatnich lat. Mustang, tyle że z nadwoziem typu SUV i elektrycznym napędem. Mach-E uosabia więc dwie cechy, których nienawidzą fani "prawdziwej" motoryzacji kochający "prawdziwego" Mustanga. Mimo to auto ma duże szanse na sukces.
18.11.2019 | aktual.: 13.03.2023 13:45
Rozważania na temat słuszności takiej, a nie innej nazwy to temat na osobną rozprawę. Ford bez wątpienia włożył kij w mrowisko, przedstawiając swojego elektrycznego SUV-a jako członka rodziny mustangów. I choć Mach-E charakterem nijak nie pasuje do kultowego, amerykańskiego pony cara, nietrudno dostrzec liczne inspiracje Mustangiem nie tylko w nazwie, ale i stylistyce nadwozia.
Kształt reflektorów, charakterystyczne, tylne światła z pionowymi paskami LED, czy grill o trapezoidalnym kształcie nie pozostawiają wątpliwości co do pochodzenia elektrycznego Mustanga Mach-E. Na tym jednak podobieństwa się kończą. Nowa propozycja Forda nie jest bowiem fastbackiem, lecz 4,7-metrowym SUV-em zdolnym przewieźć 5 osób i 502 litry bagażu. Co ciekawe, w dwóch bagażnikach - tylny ma 402 litry pojemności, a przedni 100.
Mniejszy kufer jest wyposażony w odpływ, dzięki czemu pozwala np. na przewożenie mokrych przedmiotów. Podobny patent znajdziemy już m.in. w crossoverze Puma. Czyżby Ford chciał zostać ulubioną marką wędkarzy? Jeśli ktoś będzie chciał wybrać się na ryby Mustangiem Mach-E, może pojechać na naprawdę odległe łowiska. Najbardziej wydajna z wersji napędzana 255-konnym silnikiem i akumulatorem o pojemności 99 kWh ma bowiem pozwolić na przejechanie nawet 600 km na jednym ładowaniu.
W planach jest także tańsza odmiana z mniejszym akumulatorem. Osiągi bazowych wariantów nie będą jednak zbyt imponujące - pierwsza setka pojawi się na liczniku po około 8 sekundach. Poszukujący większych emocji powinni rozejrzeć się za ostrzejszym wydaniem GT z napędem na cztery koła i 465-konnym silnikiem, które według Forda ma być całkiem szybkie, rozpędzając się od 0 do 100 km/h w mniej niż 5 sekund. Zasięg? Około 400 km.
Warto jednak zauważyć, że nie są to jeszcze wartości sprawdzone i potwierdzone w oficjalnych testach, lecz wyliczenia przewidywane na podstawie symulacji komputerowych. Mustang Mach-E bowiem, mimo że sprawia wrażenie gotowego do produkcji, nie wyjedzie na drogi wcześniej niż pod koniec 2020 roku. Chętni mogą jednak już przygotować się do składania zamówień.
Na niemieckim rynku za bazowy wariant z 255-konnym motorem i baterią o pojemności 75 kWh trzeba będzie wyłożyć 46,9 tys. euro, co stanowi równowartość około 202 tysięcy złotych. Już w standardzie można liczyć na bogate wyposażenie. W futurystycznym wnętrzu, w którym główną rolę pełni centralny wyświetlacz o przekątnej 15,5 cala nie zabraknie systemu multimedialnego Sync, systemu kamer monitorujących sytuację dookoła pojazdu, systemu półautonomicznej jazdy, czy strefowej klimatyzacji. Oprócz tego klienci otrzymają pełne oświetlenie LED i 18-calowe felgi.
Odmiana z napędem na cztery koła będzie kosztować 54 tys. euro, czyli ok. 232 tys. zł. Z kolei limitowana First Edition to wydatek 66,8 tys. euro, czyli ok. 287 tys. zł. Na oficjalnie polskie ceny musimy jeszcze poczekać.