Włochy mówią "nie" Euro 7. Dołączają do coraz większej opozycji
Zalogowani mogą więcej
Możesz zapisać ten artykuł na później. Znajdziesz go potem na swoim koncie użytkownika
Dyskusje dotyczące normy Euro 7, która ma zostać wprowadzona w 2025 roku, przybierają na sile. Kolejne kraje wypowiadają się na temat potencjalnych przepisów negatywnie. Do koalicji przeciwko Euro 7 dołączają teraz Włochy.
Unia Europejska już od dłuższego czasu szykuje się do oficjalnego ogłoszenia nowych dyrektyw związanych z normą Euro 7. Ma ona znacznie zaostrzyć normy emisji między innymi tlenków azotu i tlenków węgla od 2025 roku. Próba wprowadzenia tychże zasad spotyka się jednak ze sporą opozycją nie tylko producentów samochodów, ale również państw członkowskich.
W lutym 2023 bardzo krytycznie o Euro 7 wypowiadał się chociażby dyrektor generalny koncernu Stellantis, Carlos Tavares. Jego zdaniem nowe normy byłyby po prostu bezużyteczne i przyniosłyby branży więcej szkód niż pożytku. Stawiają marki przed koniecznością całkowitego przeprojektowania jednostek spalinowych, równocześnie wpływając na środowisko w sposób marginalny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Teraz, jak podaje ANEurope, głos w sprawie norm Euro 7 zabrał minister transportu we włoskim rządzie Matteo Salvini. Według niego limity proponowane przez Unię Europejską są po prostu nie na miejscu i nie mają żadnego przełożenia na ochronę środowiska. Z tego też względu razem z innymi państwami przeciwnymi Euro 7 ma w planach zablokować wdrożenie dyrektyw, które mają być negocjowane w 2023 roku.
Tym samym Włochy dołączają do grona innych państw członkowskich Unii Europejskiej, które są przeciwne Euro 7. Poza Italią można tutaj wspomnieć o Francji, Czechach, Polsce, Rumunii, Bułgarii, Portugalii, Słowacji oraz Węgrzech. Chociaż Salvini słusznie przyznaje, że na razie opozycja jest w mniejszości, ma już ona mieć wystarczająco duży głos w sprawie, by zablokować wprowadzenie Euro 7.