Pokazał rachunek za naprawę elektryka. Internauci oburzeni

Pokazał rachunek za naprawę elektryka. Internauci oburzeni

Źródło zdjęć: © Polestar, Reddit | Polestar, Reddit
Filip Buliński
08.01.2024 13:05, aktualizacja: 08.01.2024 14:41

Patrząc na zdjęcia tego polestara po delikatnej kolizji nie wiadomo, co szokuje bardziej — koszt naprawy, który wyniósł 86 tys. zł, fakt, że uszkodzenia powstały wskutek lekkiej kolizji z jeleniem czy może czas trwania usunięcia usterki wynoszący aż 90 roboczogodzin.

Temat nieopłacalności naprawy aut elektrycznych nawet wskutek niedużych i niegroźnych kolizji pojawiał się już wielokrotnie. Przypadek pewnego kierowcy z USA i jego polestara 2 jest tylko wodą na młyn dla elektrosceptyków. Warsztat wystawił mu bowiem rachunek za naprawę nadwozia po drobnym zdarzeniu, na kwotę będącą równowartością nowej škody scali.

Właściciel polestara opisał całą historią na Reddicie. Wszystko zaczęło się od niewinnej kolizji jego pojazdu z jeleniem. Po zderzeniu zwierzę podniosło się i uciekło do lasu, natomiast kierujący udał się na kołach do serwisu celem naprawy. Uszkodzeniu uległa obudowa reflektora, zbiornik do spryskiwaczy, błotnik oraz maska, której róg delikatnie się zagiął.

Tymczasem po dwóch tygodniach właściciel dostał rachunek z autoryzowanego serwisu Polestara w Karolinie Południowej, opiewający na kwotę ponad 21,5 tys. dol., co w przeliczeniu daje blisko 86 tys. zł. Warto tu zaznaczyć, że nowy Polestar 2 kosztuje w Stanach od 49 tys. dol. Oczywiście za wszystko zapłaci ubezpieczyciel, jednak cała historia wywołała niemałe oburzenie i szok.

Co istotne, według zdjęcia wyceny ponad 1/3 podanej kwoty stanowią koszty robocizny. Cały proces naprawy miał bowiem trwać aż… 90 roboczogodzin. Według właściciela samochód faktycznie stoi w warsztacie od ponad 2 tygodni. Internauci kpili, pytając, czy do auta przydzielono 8-latka, że zajęło to aż tyle czasu.

Pozostaje cieszyć się, że nie doszło do uszkodzenia czujników czy elementów radaru. Ich naprawa i wymiana z pewnością znacząco podniosłaby kwotę i tak już horrendalnego rachunku. Takie sytuacje będą jednak pojawiać się coraz częściej. Według niemieckiego Związku Firm Ubezpieczeniowych naprawy aut elektrycznych są o ok. 35 proc. droższe niż w przypadku modeli spalinowych.

Wystarczy przypomnieć inną sytuację sprzed blisko 3 lat, kiedy to kierowcy z USA za naprawę jego audi e-trona (również po niegroźnej kolizji) przedstawiono rachunek opiewający na 31 tys. dol. Wówczas również serwis potrzebował aż 82 roboczogodzin na naprawę auta.

Oceń jakość naszego artykułuTwoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Wybrane dla Ciebie
Komentarze (24)